|
Słusznie. Wyjaśnienie odnośnie zasad jest istotne, gdyż podejrzewam, że wiele zdjęć oraz tekstów będzie z tym związanych i mogą być one niezrozumiałe. Stąd umieszczam opis ZUS-u ku Waszej uciesze i wyjaśnieniom ;) ZUS to bardzo prosty i dający wiele radości system. Jest on całkowicie moim wymysłem i nie polecam go na poważne spotkania czy też jako podstawa do bardzo mrocznych lub mistycznych przygód. Najlepiej sprawdza się właśnie w sytuacjach, gdzie gracz nie lubi być nadmiernie eksploatowany a rozgrywka jest raczej przyczynkiem do wspólnej zabawy bez konwenansów czy sztywnych ram. Z takim założeniem podjąłem się poprowadzenia takiej przygody i zapewniam, że ZUS spisuje się znakomicie. Ma on liczne pozytywne cechy, które docenią gracze i MG. A co to jest? Proszę: - proste zasady - tylko 3 cechy oraz Życie i Poczytalność; - śmieszne zasady - każdy test dostarcza powodów do radości, niekoniecznie musi być to wysokość testu ale układ cech czy niespodziewane zdarzenia podczas wrzucania karteczek do pojemnika - elastyczne zasady - zasady możliwe do zmodyfikowania w każdym miejscu oraz elemencie, każdy typ przygody oraz klimat jest możliwy - i tak sprowadza się to do zabawy - niskonakładowe zasady - nie potrzebujesz wiele, by móc zagrać w ZUS - jedynie kilka karteczek, flamaster oraz kostka dowolnie przez Ciebie wybrana; reszta w zależności od Twoich upodobań lub graczy; Nie obyło się bez minusów. Oto one: - głupie zasady - prostota zasad powoduje w niektórych miejscach ich głupotę; jednak po kilku piwach oraz potężnej dawce śmiechu niknie to jak zeszłoroczny śnieg; - duża losowść - tak, to prawda; wbrew pozorom gra wymaga szybkich decyzji oraz szybkiej ręki, ostatecznie jest jeszcze kostka i dla mistrzów preferujący storytelling nie będzie to odpowiadać; - nudne zasady - no bo ile można wrzucać karteczki do pudełka; dlatego MG nie ma łatwego życia przy ZUS-ie i musi urozmaicić rozgrywkę (dodatki, przygoda itp); - wypranie z klimatu - ech, niestety; nie zawsze się uda i nie wszędzie - jedno jest pewne - jeśli gracze i MG przyjmą to takim, jakie jest, będzie świetna zabawa; jeśli nie - czas zmienić system i ZUS wywalić do kosza (co jest tanie - patrz punkt w pozytywach) To krótkie podsumowanie daje wstępny obraz systemu. Jak widać jest zbilansowany ;) i grywalny. Czegóż można chcieć więcej ;) ZASADY Każda postać jest opisywana trzema cechami: Zwinność, Umysł oraz Siła. Mają wartość od 1 do 5 oraz special. Cechy te umieszczone są na karteczkach wielkości okołobiletowej (znaczy wielkości biletu komunikacji miejskiej w różnych rozmiarach). Każdy gracz posiada komplet tych cech, który jest właśnie jego ZUS-em. Życie oraz Poczytalność są tym, co wynika z ich nazwy i mierzone są "paznokciami". Każda strata punktu życia to kreska pionowa na paznokciu. Każda strata poczytalności to kreska pozioma na paznokciu. A kiedy traci się życie lub poczytalność? Podczas testów i zdarzeń w trakcie sesji. Jeśli test nie wyjdzie to przewidziana strata dotyka jednego z graczy. A co będzie jak zabraknie paznokci? Możliwe scenariusze są następujące: - Życie zajmie wszystkie paznokcie, Poczytalność zajmie wszystkie paznokcie - postać ginie definitywnie - Życie zajmie wszystkie paznokcie, Poczytalność jeszcze nie - postać staje się duchem i może posiadać tylko U ze swojego ZUS-a - Zycie zajmie niektóre paznokcie, Poczytalność zajmie wszystkie paznokcie - postać staje się tępym osiłkiem i nie może operować cechą U ze swojego ZUS-a I to jest wszystko co powinien wiedzieć gracz. No, prawie wszystko. Pozostają jeszcze testy czyli serce systemu. Są one proste i bardzo szybkie. Podstawą testu jest pudełko. Jego wielkość, położenie oraz szybkość z jaką się pojawia i znika zależy od trudności testu. Celem graczy jest umieszczenie w pudełku określonej cechy poprzez wrzucenie karteczki do pudełka. Te kartki, które tam trafią stanowią wielkość łącznej cechy branej do sprawdzenia powodzenia akcji. Może brzmi to skomplikowanie, ale po kilku sekundach stosowania każdy łapie o co chodzi. Może takie małe coś w praktyce: Idziecie w szyku pośród padającego papierowego śniegu. Po kilku krokach jego opad zmniejsza się, by wreszcie zniknąć. Słychać z góry krzyk. Co robicie? - mówi MG (MG wysuwa przed siebie pudełko i czeka 3 sekundy aż gracze coś w niego wrzucą. Zaczyna się szybka gonitwa myśli u każdego co rzucić - może zwinność na uniknięcie czegoś a może siłę by się z tym czymś rozprawić. Co by nie było trzeba dokonać wyboru szybko. Karteczki trafiają do pudełka) A z tyłu słyszycie drugi krzyk. - dodaje po chwili (znów pudełko, ale mniejsze i dalej od stołu. Pełne zaskoczenie. Gracze wśród śmiechu wrzucają co popadnie) Spadają na graczy aniołopodobne istoty i zaczynają walkę. Patrzymy co jest w pierwszym pudełku - 2 razy siła, jeden umysł oraz zwinność. Tutaj przewidziana jest walka, zatem tylko siła się liczy. Zwinność jest neutralna zatem nie powiększa ani nie pomniejsza wyniku. Umysł jest tu zupełnie nie na miejscu i wartość ta zmniejsza wartość siły. Co dostajemy w rezultacie? Dwie cechy siła na łączną wartość 4, zwinność jako 3 ale ona nie zmienia wyniku oraz 1 umysł. Daje to podstawę testu równą 3. Do tego rzut K6 i musi to być większe niż zdolności stwora. Jeśli nie - zadaje on rany. Proste jak drut ;) Tyle w praktyce. Jest jeszcze specjalny bonus w postaci braku wartości cechy w zamian za special. Polega on na tym, że jeśli jest testowany, to właściciel tej karteczki musi pomyśleć jakąś liczbę z kostki, którą będzie rzucać. I oczywiście potem musi tą liczbę rzucić. Jeśli mu się uda, to podstawa testu jest dorzucana większą kością (zamiast K6 jest K10). Jeśli nie, to nic sie nie dzieje o ile nie jest to jakaś bardzo duża różnica. Jeśli jednak jest, to kość dorzutu jest zmniejszana ;) Może być to lekko zakręcone, ale sprawdza się. Czasami. I właśnie w coś takiego graliśmy. Czy się podobało? Gracze mieli ściągnięte mięśnie twarzy od śmiechu zatem sądzę, że tak. Nie jest to ani nic wybitnego ani specialnie rozwojowego, ale jak wszystko co proste i szybkie, daje masę radości. Poczytacie wyjątki ze spotkania to sami ocenicie do czego dochodziło na sesji. |
Cytat:
|
Nadszedł czas aby powiedzieć coś więcej o sesji. Padło na mnie :P Nie bijcie, wiem że ktoś inny zrobiłby to lepiej :D Ale ale. Zasiądźcie wokół mnie i słuchajcie opowieści tej – pięknej, aczkolwiek niesamowitej… Zaczęło się niepozornie. Ot losowanie jakichś karteczek, że to niby nasze umiejętności miały być. No szału nie było, tylko Lhian wylosowała jedną 4, a reszta to 1 i 2. Były nawet dwa specjale, ale potem okazało się, że rzadko nam pomagały :D Mało tego. Karteczki były do zwrotu, a współczynniki i rysunki do nich (lis, mózg i ludek podnoszący ciężary) musieliśmy skopiować na inne karteczki. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy po co, ja tam miałam nadzieję, że kto ładniej narysuje dostanie dodatki do współczynników :D To się starałam :P Ale to po prostu było po to, aby można było odróżnić karteczki, kiedy już zostaną wrzucone do pudełka ;) Współczynniki są, kości przygotowane, nerwy napięte – zaczynamy. Yarot nie musiał się bardzo namęczyć przy opisie otoczenia, bo byliśmy dokładnie w tej knajpie, w której siedzieliśmy naprawdę. Z małym szczegółem, że w grze mieliśmy telewizor. A w telexpresie mówili akurat o dziwnym ułożeniu planet. Zgadnijcie co? Mieliśmy tego pecha, że planety zrobiły nam kuku :D Nagle pokój zaczął zmieniać się, ściany zamieniły się w lustro, pojawili się jacyś dziwni ludzie w prochowcach, a na ścianach pojawiały się napisy – niektóre zrozumiałe, niektóre nie. Oczywiście zaraz wzięliśmy się do rozwiązywania zagadki, ale przestawianie liter, wykreślanie ich i wszelkie inne możliwości nie przynosiły rezultatów. Jakby tego było mało, z okna zeskoczył czarny kot i zostawił nam karteczkę z dziwnym tekstem. Wszyscy (oprócz mnie, bo zostałam na straży naszych plecaków) zeszli do dolnej części baru. Niestety pojawiły się problemy z zapłatą za piwo, bo nasze polskie złote nie były ważne – nie miały na sobie podobizny… Hastura. Wtedy spotkaliśmy miłego pana, który stwierdził po prostu, że jesteśmy „zza luster”. Ba, tyle to i sami wiedzieliśmy :P wyszliśmy na zewnątrz, bo ponoć aby wrócić do swojego świata musimy przejść przez 5 bram miasta, które niestety są zamknięte i strzeżone. Już na ulicy wdaliśmy się w pierwszą bójkę z panami w prochowcach. Jako że Malekith trenuje aikido, pierwszego od razu zabił, bo co się będzie przejmował zasadą: najpierw pytaj, potem zabij :P Świadomość popełnionego czynu sprawiła, że na paznokciach pojawiły się mu pierwsze kreseczki – punkty obłędu. Widać nie codziennie zabija ludzi :P Reszta walki nie przyniosła niczyjej śmierci, ale wrogowie (w liczbie dwóch) byli na straconej pozycji. Oczywiście przeszukaliśmy ich i znaleźliśmy pierwsze klucze – to właśnie owe świecące pałeczki ze zdjęć. Ruda zabrała się za rozbieranie ofiar, spodobały jej się te prochowce chyba, bo zaraz jeden założyła na siebie. Tłumaczyła, że przez to będzie nas trudniej rozpoznać, ale ja już tam swoje wiem. Zabraliśmy też ich broń, dziwne pałki ze szpikulcem na końcu. Tak przygotowani ruszyliśmy dalej, choć pewniejsi, nadal czailiśmy się przy ścianach. Dwa klucze to za mało, potrzebne nam było 5. Kierując się w stronę bramy sukcesywnie zdobywaliśmy kolejne klucze, bez strat w ludziach po naszej stronie :) Kiedy w końcu stanęliśmy przed bramą, z lekką obawą włożyliśmy do niej klucze, ale na szczęście pasowały. Wrota ustąpiły a naszym oczom ukazała się mętna powierzchnia, przypominająca trochę rtęć. Nie pamiętam kto przeszedł pierwszy, ale chyba któregoś z dzielnych mężczyzn najpierw wepchnęliśmy :D A zaledwie po dotknięciu tej dziwnej powierzchni, wsysało nas do środka. Tak oto pojawiliśmy się po drugiej stronie, a konkretniej po tej samej, bo znowu znajdowaliśmy się przed bramą, ale ta była ponownie zamknięta, bez dziurek na klucze. Trzeba więc było poszukać następnej bramy i następnych kluczy. Skradanie się mieliśmy już opanowane. Dziwił nas tylko padający śnieg, który ni w cholerę nie przypominał śniegu, bo były to kawałki gazet spadające z nieba, wciąż coraz więcej, nieprzerwanie. Ponieważ w jednym z napisów na ścianie była mowa o czasie, Ruda znowu wpadła na genialny pomysł i postanowiła pójść pod największy zegar w Toruniu – ten na ratuszu. Pomysł tylko po części okazał się genialny, bo jako pierwsza trafiła na wroga po tej stronie bramy. Z początku zobaczyła po prostu człowieka, w polskim mundurze, ale kiedy nagle rozwinął skrzydła, stało się jasne, że człowiekiem raczej nie jest. Na bitwę z takim wrogiem nawet Ruda nie była przygotowana. Chociaż udało jej się go pokonać, ucierpiało na tym jej zdrowie. A to dziwne coś zamiast krwi miało w sobie pyłociecz (czy cieczopył, jak zwał tak zwał :P) My w tym czasie ruszaliśmy ku bramie. Lhianann wypatrzyła ponownie czarnego kota i pobiegła za nim. W taki sposób dostaliśmy druga dziwną karteczkę z tekstem. Ruda w końcu do nas dołączyła, ostrzegła z kim mamy do czynienia i poszliśmy razem pod zegar. Tutaj Yarot nas zaskoczył, po kolei wyciągał 3 pudełeczka i za każdym razem trzeba było wrzucić którąś umiejętność. W końcu Malowi udało się dobrze wrzucić musk! (MUSK POWER) :D Po taktycznym i wzorowym starciu z „aniołami” (bo to oni nas zaatakowali), pojawiło się parę nowych kreseczek na paznokciach, ale nadal żyliśmy! Może odnieślibyśmy mniej ran, gdyby Fistus zamiast przygotować się do walki nie machał do wrogów i nie witał się z nimi :P W tym momencie zdobyliśmy już 4 klucze, od każdego „anioła” po jednym. Po drodze do bramy kolejny bój i kolejny klucz. Doszliśmy do wniosku, że czas się stąd wynosić. Bo choć „śnieg” zimny nie był to nie wyglądał ładnie na ulicach. Przejście przez kolejną bramę odbyło się w ten sam sposób co ostatnio. I ponownie staliśmy po stronie bramy, po której teoretycznie stać nie powinniśmy :D A w koło nas ciała, zabite bronią. Zanim się zorientowaliśmy, ktoś do nas podjechał i najwyraźniej wziął nas za wojsko. Ruda przejęła dowodzenie nad nami, i kiedy stanęliśmy przed dowódcą ładnie nas zaanonsowała jako Trzecią Brygadę Inwigilacyjną z Północy. Nawet się na to nabrali. I szybko wysłali na misję specjalną odnalezienia pięciu urzędników (gubernatorzy to chyba byli :P). Oni to znajdowali się w posiadaniu pięciu kluczy. A my mieliśmy jej odebrać, nie ważne czy żywym czy martwym :P Zawieziono nas na miejsce, gdzie mieliśmy ich szukać. Tu spotykało nas pełno niespodzianek. Walczyliśmy niby ze swoimi, z niewidzialnymi snajperami, przemykaliśmy się wśród min i przeżyliśmy! Mi nawet, zupełnie samej, udało się opanować moździerz! Właśnie wtedy, kiedy drużyna zwątpiła w przydatność moich pomysłów :D Ja się bawiłam przy moździerzu, a oni zdobywali klucze, najczęściej od już martwych urzędników. Tutaj też Fistus nacisnął na klamkę, i zastanawiał się co też kliknęło w taki charakterystyczny sposób :D Wybuch był spodziewany, i Fistowi oberwało się najbardziej :P Nie wiem czemu, potem już nie chciał pierwszy otwierać drzwi. Niemniej jednak udało nam się zdobyć klucze. Musieliśmy uciekać przed dziwną zieloną substancją, a Fistus musiał się spuścić, ale udało się! Potem z nikąd na całej długości obszaru pojawiła się pięcioramienna gwiazda :P Wtedy to już szybciutko się stamtąd wynieśliśmy :D Spotkaliśmy grupę żołnierzy i wróciliśmy do obozu. A stamtąd do kolejnej bramy. Spodziewaliśmy się jednak zobaczyć zupełnie coś innego po drugiej stronie. Tym razem powitała nas ogromna sala i dwóch ludzi siedzących przy stolikach – jeden młody, jeden stary. Była też brama. Ale żeby zdobyć klucze do niej musieliśmy odpowiedzieć na pytania – pseudołatwe pytania. Po pierwszej turze myśleliśmy, że pożegnamy się z dalszym przejściem, ale mili panowie zadali kilka dodatkowych pytań i na te już znaliśmy odpowiedź! A pytania nie były łatwe, były wręcz tak trudne, że nie potrafię żadnego przytoczyć (ale Ruda podpowiada mi, że to było coś w stylu: „jak nazywa się przedrostek liczebnikowy oznaczający dziesięć do potęgi dwudziestej piątej?”) :D Kolejna część za nami, klucze zdobyte, brama otwarta. Przechodzimy i… znowu jesteśmy w pomieszczeniu. Budynek prawie cały ze szkła, stoliki i dziwni ludzie. Krasnolud w hawajskiej koszuli i spodenkach i nawet jakiś złotowłosy elf się znalazł, którego Ruda natychmiast zaczęła uwodzić. Kluczową postacią była jednak osoba z twarzą o wyglądzie maski. Lian prawidłowo domyśliła się, że był to Nyarlathotep. Powiedział, że przepuści nas dalej, jeśli zrobimy coś ciekawego. Dał nam do tego dwa krążki no i mieliśmy wszystkie klucze ze sobą. Lian i Ruda skorzystały ze swoich artystycznych zdolności i zrobiły ładną świecącą kulkę. Mal też chciał powciskać, ale Ruda go zgasiła mówiąc, że musi najpierw podrosnąć xD Nyar był zachwycony i przepuścił nas dalej :D Ja tam uważam, że i tak za dużo kombinowała, widać było że już w połowie składania oczy mu się świeciły :D [center:ddbf478037]Ostatnia część podróży.[/center:ddbf478037] I znaleźliśmy się ponownie w Krzywej Wieży w Toruniu, bogatsi o nowe doświadczenia, zżyci bardziej niż przedtem. Sesja nie była sztywna, nie trzymała się reguł, pełna była offtopów z naszego życia, a wrzucanie karteczek do kartonika dawało mnóstwo radości i śmiechu. Oto krótka historia zawiązywania się nowych przyjaźni, trwalszych niż niejeden ślubowany związek. Podobnych wrażeń życzę wam wszystkim, a naprawdę jest czego życzyć. |
Eej, ale dajcie te zdjęcia oficjalnie, dobrze? Bo tylko coś było rzucone, że na Imageshacku ktoś coś zamieścił... |
Tylko pozazdroscić dobrej zabawy i udanej sesji, ale przy takim MG to nie powinno dziwić. :) Mam nadzieję, że może niebawem ( ale chyba niestety nie wczesniej niż na wiosnę :? ) uda się spotkanie Północy z Południem na wspólnym zlocie. :D Ale muszę wbić i szpilę . GDZIE ZDJECIA ??? :evil: |
Opisz już poszły - pierwsze wrażenia również. Teraz będzie łatwiej zrozumieć niektóre ze zdjęć oraz tekstów. Czekamy na nie rudaad z niecierpliwością ;) |
Ja dorzuce tak od siebie skojarzenia po sesji Yarota.... Co do światów/realiów a jakich wylądowaliśmy podczas niej, bo to moze troszke przybliżyć na co potencjalnie mogliśmy się tam natknąć. Pierwszy to raczej na pewno był Zew Cthulhu, drugi, to obstawiam pomiędzy Kultem i In Nomine, trzeci to raczej an 100% był Warhammer 40.000, 4 to jakieś dziwne coś z dziwnymi pytaniami< nie ma takich systemów rpg z pytaniami dotyczącymi R. A. Ziemkiewicza, Blue Box, czy przydomków Conana ;p;p;p> Ostatni to chyba Shadowrun z dodatkiem zewowym w postaci Nyarlathotepa... Oczywiście o weryfikacje moich domysłów zwracam się do naszego MG, Yarota.... W skrócie co by nie powtarzać za Redką, było podczas tej sesji pare fajnych zagwostek, typu np. zagadka wysytrzelenia człowieka z możdzierza< by Redka>, czy reakcje na pojawienie się anioła <Fist>... Ale było świetnie, zwłaszcza fragment czterdziestotysięczny dla mnie będacej maniaczką wszystkiego co kojarzy sie z Falloutem, wojną w klimatach postnuklearnych, wojną futurystycznych, taktyką i bronią jaką można komuś zrobić kuku na odległość ta częśc to było to.... |
Światy/realia dokładnie się pokrywają z Twoimi typami. Pierwsze to ZC, potem Kult, WH4000, przerywnik nieokreślony oraz Shadowrun. Całość uzupełniały teksty G.Heyma oraz motyw przewodni z "Kruka" Poego a także śmieszno-dziwny wierszyk z Alicji po drugiej stronie lustra. Dla mnie to również była świetna zabawa, szczególnie że całość miała być toruńska, co zmusiło mnie do przejrzenia historii oraz planu miasta Torunia. W końcu pojawiający się prawie wszędzie kot nie był taki przypadkowy. Przygotowania do sesji trochę mi zajęły, ale warto było. Powiązanie światów, historia przewodnia oraz sam wygląd kluczy miały być ciekawe i zajmujące. W założeniach. Sesja przewidziana na 4-5 godzin rozrosła się do 9-11 godzin, ale tak sądziłem, że przy takim spotkaniu nie da się wszystkiego ująć w sztywne ramy czasowe. W końcu pogadać też trzeba ;) Ponieważ ta sesja wyjazdowa również wlicza się do moich sesji, nie mogło zabraknąć przyznanych za nią yarotów. Każdy z uczestników - Lhianann, Rudaad, Redone, Fist oraz Malekith - dostają po 2 yaroty. Niech Wam służą przy następnych sesjach ;) |
Ehhh.. Kochani.. Przeczytałam sobie dziś jeszcze raz cały temat Zlotu i naszło mnei na wspominki.. Strasznie miło było mi się z wami poznać.. I teraz mam tyle wspaniałych wspomnień z tego spotkania.. Jak dobrze, że już pojutrze chociaż z częścią was spotkam się w Krakowie :) Jak widać Mali nie znalazł jeszcze czasu by wrzucić drugą część zdjęć ze Zlotu.. Ale ja postanowiłam jednak nie czekac dłużej i wrzucić te sławne nasze Zlotowe teksty, które niektórzy uznali za zaginione już :) Bójcie się!! :D : ->Krasnolud z ADHD <by Ruda> ->Zamknij się -( do głośnika) <by Ruda> ->Dobra to może ja jednak po ten kisiel skoczę?! <by Redone - podczas wymiany zdań> ->Zbieramy na warna Mal? <by Ruda> ->Wspieramy Cię Kutak - (do tel) <by Lhianka i Ruda> ->Drap, drap.. - (do Redone) <by Lhia> ->A kto tam u was na Zlocie w Krakowie jest? <Lhia> -Piękny Arango i piękna Milly. <Kuci> ->A mama mówiła nie ufaj ludzią z internetu. <by Ruda> -Cześć jestem Mal i mam 14 lat. <by Mal> ->Ha, ha, ha.. < Ruda> -Oddychaj <Redka> -Ha, ha, ha.. Oddycham. <Ruda> ->To on taki przystojny jest?! -(na temat Fista) <by Ruda> ->Druga sesja w klimacie AvP. <Yarot> - Juz Cię lubię! <Lhia> -A nie lubiłaś go ? <Ruda> -Eeee.. Lubię Cię bardziej! <Lhia> ->Moge powalczyć twoim woreczkiem? <by Redka> ->Za duże, czy za małe? <Redka> -Za głupie.. <Ruda> -Yyyyy... <Mal> ->Kocham Was! <by Ruda na trzeźwo> ->Rzut ołowianą kostką w MG. <by Redka> ->Yari, masz dociążane kości? <Ruda> -Nie wszystkie.. <Yarot> ->Babcia pyta czy mnie ktoś tutaj będzie gwałcić? Są chętni? <Ruda> -Jest trójka chętnych..<Redka(?)> -Redziu, ty też?!<Ruda> ->Pawulonik, korchydron.. - Mal nic Ci nei jest? <Ruda> -Ja nie biorę.. <Mal> -Nie wyglądasz! <Lhia> ->Ja z Tobą nie śpię! <Redka> -Zobaczymy maleńka! <Ruda> ->Idę do Fista! <Ruda> -Ale ty masz spać ze mną, a nie z nim! <Redka> ->Nigdy w życiu go nie widziałeś. Nawet teraz gdy widzisz go po raz pierwszy.. Nigdy go nie widziałeś.. <by Yarot> ->Rozbierasz tego martwego, a tam penis takiej wielkości - Dostajesz minus trzy obłędu. <by Redka> ->Bo napiszemy Kutakowi, że jesteś jego wielbicielem! <by Lhia (do Mala)> ->Masz coś do mojego musku? <Ruda> -Tak, dwa muski! <Mal> ->Nie bądź taki Mal! <by Lhia> ->Ja sama, sama- Wielka Dama! <Ruda> -Co za szpan. <Lhia> ->Redka, ja wiem, że niektórzy stosują zasadę co do ręki, to do buzi.. <by Lhia> ->Kot nasrał i wyszły literki <by Ruda> ->Smarkacz, smarkacz! <Ruda> -Ale za to jaki pociągający! <Mal> ->Gdzie jest mój musk?! Zgubiłaś mój musk! <Redka(?)> ->Pałki gotowe? <Yarot> -Ale słuchajcie, może to jest właśnie ten BN, którego się nie zabija! <Mal> -Ty masz jakieś dziwne pomysły. <Lhia> ->A ty stoisz i się zastanawiasz, a nóż go siłą umysłu pokonasz. <Yarot(do Fista)> -A ja Cię wspieram. <Redka> ->A ja wiem gdzie znaleść klucze. U Yarota! Zgadłam, dostanę coś w nagrodę?<Ruda> -Mózgu to Ci nie dam, ale masz (siła 1) <Redka> ->Dalczego ja nic nie rozumiem? <Mal> -Bo to kobieca intuicja.. Acha! To ty też powinieneś to czuć- GIRL POWER!! <Ruda> ->Kartofel to ziemniak. <Redone> -A pyra to co? <Ruda> ->Jesteś czterokrotnie silniejsza.. A ponoć słaba płeć.. <Yarot (o Lhiance)> ->Spróbuj tego muskiem pojechać! <Lhia (do Mala)> ->Wszędzie leżą ciała.. <Yarot> -Ubrane? <Fist> ->A ja mam 2 musku! <Redka> -I go nie używasz?! <Lhia> -Bo oszczędzam na potem. <Redka> ->Może wystrzelili człowieka z moździeża? <Redone> ->Czemu ty już rzucasz? <Mal> -A tak kontrolnie, sprawdzam czy się nie przewrócisz? <Yarot> ->Od czego mu ta ręka jaśnieje? <Lhia(?)> -Od środka. <Yarot(?)> ->Je też chcę powciskać! <Mal> -Powciskasz jak podrośniesz! <Ruda> ->Ten męski dotyk.. <Ruda> -Boli całe życie.. <Lhia> ->Nie bądź taki Mal, bo przyjdzie Fist i Ci naYaroci! < by Redone> ->Mal, pobawimy się piłeczką? <Ruda> ->Lhia, zapalimy? <Ruda> -Stos pod Malem? <Lhia> ->Redka ty śpisz ze mną! <Ruda> -To może i ja się skuszę.. <Mal> ->Zostałaś mechanikiem. <Yarot (do Redzi)> -Redziu, a czy ty kiedyś nasmarowałaś chociaż łańcuch od roweru? <Ruda> -Można tak powiedzieć, asystowałam.. <Redka> -No to się nadajesz! <Lhia, Ruda> ->Paul, jaki masz kolor oczu? <Ruda> -Łysy.. <Lhia> ->Czemu ja mam przeszukiwac trupa? <Redone> -Bo jesteś k*** mechanikiem! <Ruda> ->Od kogo ty Mal dostajesz smsy o tej porze? (4.55) <Ruda> -Jak to od kogo? Od jego cichego wielbiciela Kutaka! <Lhia> Proszę tych ostatnich tekstów nei odczytywac dosłownie- bo jest to ten sławny, a dawno już obiecany zlepek tekstów z sesji :D I niewiele ma on wspólnego z sytuacją, która mogła by przyjść postronnemu czytelnikowi od razu do głowy. ->Ja mam pałę gotową.. <Mal> -Fist ty też go tam ładujesz. <Yarot> -Yarot, trzeba zachowywać pewne granice.. Yarot, już raz mnie stąd wyrzucili.. <Mal> -No to ja spuszczam się na..<Fistus> -A wy jeszcze w coś gracie? Bo robię się mokra.. <Redka> -Jacy my jesteśmy zboczeni. .<Ruda> |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:53. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0