Nice nice ... D&D Miałem sobie kiedyś kapłana już niezłej potęgi. Drużyna dostała do rączek Talię Wielu Rzeczy (chcecie rozwalić drużyne dajcie im tą zabawkę :P) Z tego co pamiętam to pociągnęłem i wypadło mi ze trzy razy coś niezafajnego (chyba mi intelekt obniżyło straciłem majątek i coś tam jeszcze). I generalnie stwierdziłem "to ja ciągne aż wyciągne karte Przeznaczenie" - najgłupsza rzecz jaką mogłem zrobić ale cóż bywa :P Teraz moja dusza jest uwięźiona w klejnocie będącym pod ręką jakiegoś przepasionego kolesia... I tak się skończyła moja 6 miesięczna sesja |:P Z innych fajnych jakie mi się przytrafiły to: To ja idę na zwiad... Miało niebyć Gigantów :P To ja piję wodę z sadzawki (po środku pustyni przy ruinach ... pod wodą była światynia złego boga a woda była przeklęta - bywa :P) |
Krótkie ale dobre. Warhammer: Dwóch kompanów stoi na skraju przepaści - Pater(zapomniałem jak nazywał się jego bohater): - klepię Loraka z całej siły w plecy Lorak: aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. MG:Po kilkuminutowym locie widzisz zwłoki swojego przyjaciela rozchlapane w dole Pater: Nie chciałem, bez kitu naprawdę nie chciałem :lol: |
Też nie pamiętam jak się postać Patera nazywała, ale druga to nie był Lorak tylko Ishtar :P. I wg mnie na koniec powiedział: "Bez kitu! Jestem w szoku!". ;) To było chyba przed wejściem do siedziby wampirów z tego co pamiętam... Czy ja potem nie wypiłem przypadkiem buteleczki z dziwną substancją i też o mało nie zginąłem ? (bo mi się zamarzyło być wampirem lub czymś podobnym ;] ) |
Cytat:
A tej historii z buteleczką nie pamiętam,Zresztą mało pamiętam z tej kampanii,za dużo "hobbickiego ziela" 8) |
Cytat:
|
Według jakiej mitoligii to? Może trochę inaczej teraz... Na naszej sesji ostatni pojawił się barbarzyńca. Ma on takiego pecha, że co przygodę ginie, a potem (ponieważ postac jest świetna i dobrze prowadzona) MG zachodzi w głowę, co tu zrobić, żeby jednak bohater przeyżył... Zazwyczaj kończy się interwencją jakiegoś Boga, który dojrzał tę krzywdę dzielnego wojownika... Podczas ostatniej sesji MG w trakcie walki stwierdza: - Wojtek, wybierz sobie kolejnego Boga... Ale jakby tego było nie dość, później MG wygrał bóstwo... ILMATER - bóg pokuty, ascezy i samoumartwiania się... Jego kapłana można spotkać gdzieś w BG, a jak z nim dobrze zagadać, to będzie tak ucieszony, że pójdzie się wychłostać... ;) |
Opowieść o postaci trensferowej, tzn grałem ją w przerwie między dwiema postaciami. Szary, Mutant, ulubieniec drużyny, wcześniej NPC. Drużyna siedzi sobie w bunkrze, który mamy przejąć i zabezpieczyć. Szary puszczany jest jednomyślnie do zwiadu z racji masy oraz jego małego móżdzku. Przykładowo: [MG]Wchodzisz szybko do pomieszczenia, widzisz dziwne dwa posągi które obracają się w twoim kierunku. Co robisz? [Ja]Hmm, AAAAAAaaaaaa. Szraża się udała! W między czasie scenka poglądowa: [Bg1]Szary, Pomyśl! [Ja z bólem i chwyceniem się za głowem]Ałaaa I teraz finał, możliwe że się nie liczy bo ledwo przeżylem. Pomiesczenie z trupami ludzi, jakby próbowali dobiec do działka. Jeden trup jest za działekiem. Oczywywiście pobiegłem, krytyk był mocny. I pocieszenie drużyny, po przeliczeniu i zlokalizowaniu każdego trupa. -SZary, nie martw się, byłeś 3! Nie ma to jak być na podium, co?:D |
Ja mam krótką scenkę, o której usłyszałem ostatnio, a propos gry w "reala". Czyli coś jak sesja Yarota w Cthulu. Motyw oparty na dowcipie (chyba): Puk, puk. Kto tam? Partyzanty! A ile was jest? Zwei und zwanzig! Zatem ostatnie słowa: - Puk, puk? - Kto tam? - Hiphopowcy... |
Jeden z moich współgraczy odłączył sie od drużyny i pukając (samotnie!)do drzwi siedziby lokalnej mafii "Jestem ze straży miejskiej, więc lepiej mnie wpuśćcie." |
Słowa które przytocze najpierw może niekoniecznie są ostatnimi słowami graczy (bo chyba to MG je wypowiedział) ale definitywne zakończyły przygodę, podobnie jak żywota jednego z głównych bohaterów. (G) - Patrzę na naszego karzmarza. Zastanawiam się czemu on przerzuca linę nad szyldem swojej gospody. (MG) - Karczmarz przywiązał linę i wszedł na beczkę. Załorzył sobie pętlę na szyję i powiesił się. (G) - Podchodzę i patrzę co z nim. (MG) - Kiedy podchodzisz, stwierdzasz, że karczmarz nie żyje. Powiesił się na szyldzie swojej splaonej przez Was gospody: "Karczma pod roześmianym karczmarzem"... Drugie ostatnie słowa nie pamiętam kto i kiedy wypowiedział, ale był to gracz ;) - Drogi karczmarzu, nie rozumiem Twojego poruszenia, z powodu zbałąmucenia przeze mnie Twojej córki. Przecież kiedy rano wychodziła, była zadowolona... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:51. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0