I tutaj dochodzimy do czegoś, co chyba tylko w psychologii ma zasadnicze znaczenie, a wszędzie indziej pomija się to jako sprawę absolutnie ostatniego rzędu... Różnice indywidualne... Otóż dla jednego ostra jazda bez trzymanki, wymyślanie wszystkeigo ad-hoc i improwizacja to sam żywioł, podczas gdy dla innych odwrotnie - wszystko muszą miec przygotowane ex-catedra i tylko kosmetykę jadą na żywioł... Oczywiście jednym zdrowiej i lepiej wychodzi metoda jedna, innym druga. Dlatego w podręcznikach zawarte jest WSZYSTKO, tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Myślę, że podręcznik powinno się znać, a to, w jakim stopniu zależy już od indywidualnego stylu prowadzenia i grania oraz od upodobań... Ja z książek korzystam przede wszystkim jak z dobrego źródła informacji czy punktów podparcia/wyjścia dla przygody. Nigdy nei trzymam się ich niewolniczo i nie uczę się podręczników na pamięć. Tabelki sobie zaznaczam, albo spisuję z nich co mi potrzebne, a krainy... Różnie bywa :) Doskonałą rzeczą są dane pułąpek i inne pomysły pzedstawiane w dodatkach - jak na przykłąd instrumenty muzyczne dla bardów czy tego typu urozmaicenia... :D Niemniej straram się, aby każda przygoda była wyzwaniem dla mojej twórczości... Dzięki temu ja mam lepszą zabawę jako MG :D PS. Oczywiście bardzo istotną rzeczą jest jeszcze fakt, czy ktoś jest tylko MG, czy również i graczem - jak ja - gdyż to całkowicie zmienia perspektywę z jakiej spogląda się na ten problem... Że o stylu prowadzenia nei wspomnę ;) |
Tak. Wszystko sprowadza się do tego, kto czyta podręczniki i jak jest w stanie je wykorzystać. Opisy fabularne są potrzebne, ale nie mogą dominować nad całością treści. Bo jest różnica między 15 stronicowym opowiadanku o mieczu +1, który tępieje w nocy, a umieszczenie zamiast niego w podręczniku opisu 100 takich śmiesznych przedmiotów. Uważam, że podręcznik nie nauczy konstruowania przygód ani wymyślania czegokolwiek. Jeśli ma się wyobraźnię, to samo przyjdzie, a jeśli nie, to nie ma co się starać. Czytanie "opisów" jest bardzo pomocne, ale kupując podręcznik ma się nadzieję, że pozna się mechanikę, świat i wszelkie oboczności i niuanse. Kupując książkę - czekasz na coś, co można zastosować, na pomysł lub coś, co cię zaskoczy. I tak w mieszanym podręczniku albo będzie za mało "wstawek" albo za mało "mięcha". No, chyba że dostanie się coś na kształt biblii z 1000 stronicami, ale ja jeszcze nic takiego nie widziałem ;-) |
Bo wydawcy postanowili to rozbić na kilka książek. W ten sposób mogą sprzedać więcej i drożej :( Gdyby tak zsumować dodatki dla wszsytkich klas wyszłoby kilkaset stron lekko licząc, do tego przewodnik po świecie, podstawka i już strony wchodzą w tysiące ;) Fakt niezaprzeczalny - podręczniki się przydają bardzo, gdzyż zapewniają już mechaniczne wcielenie w świat tego, co zostało w powieściach przedstawione tylko fabularnie, a więc co pozostawia bardzo wiele niedopowiedzeń i okazji do własnych (nad)interpretacji, a tak wszystko jest obiektywnie ujęte :) I w sposób łatwy oraz przejrzysty dla MG :) |
I ten konflikt niestety nie będzie zażegnany łatwo o ile wogóle. Przydatność podręczników i konieczność ich posiadania wciąga w pułapkę każdego, kto się skusi. Nie powiem, lubię być wciągany w takie pułapki o ile rzeczywiście są one tego warte, ale zwykle już po podstawce wiadomo z czym ma się do czynienia. Nie wiem, czy to wyczerpuje temat, ale sądzę że najważniejsze zostało powiedziane, a przynajmniej ja nie mam już żadnych argumentów do wykazania. |
W zasadzie... ;) Jednak z drugiej strony pozostaje jeszcze kwestia formy... Wszak mieliśmy podręcznik do KC. Fakt - byłą to jedna książka, nie to co D&D, jednak łączyła w sobie tak rozwiniętą formę jak i bogatą treść. Abstrachując od genezy powstania tegoż systemu (co do której nie mam wyrobionego zdania) - uważam, że historia świata, została napisana fantastycznie :) Wracam do niej regularnie co jakiś czas... Warto. ;) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:53. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0