|
Dziewczyna z czaszkami właśnie wymiotowała do doniczki z kwiatkami, pulchny mężczyzna zawzięcie coś notował w świetle jaskrawego kryształu. Nigdzie nie widzieli gospodarzy ani nikogo ze służby… Dziwny sługa, który ich przywitał rzekł. - Ni...ikt stą...dt Nie...wyjdzie, pu'...ki kt...ś nie zna...ajdzie spra...awcy - Zabił kamerdyner... To zawsze jest kamerdyer! - |
Kasjusz zatoczył ramiona, żeby podkreślić siłę swojego oświadczenia: -Bez oczywistych i nie podważalnych dowodów nie wolno skazywać! I na tym zależy naszym gospodarzom! Nawet Kamerdynerzy!! Przesiedzimy tutaj dłużej i tylko tyle stracą niewinni. - Idźmy za śladami krwi. Muszą dokądś doprowadzić - Yanna przykucnęła na podłodze próbując wypatrzeć wszelkich szczegółów. - Psie pana... - Kaya stanęła przy mężczyźnie z notatnikiem. Starała się wyglądać jak najniewinniej, by coś wyciągnąć od frajera - A cio pan tam tak pisie i obselwuje? |
Kaya podeszła do mężczyzny, powoli i ostrożnie. Chyba zbyt ostrożnie, bo nadepnęła mu na nogę. Mężczyzna krzyknął i wypuścił z rąk notatnik w którym dostrzegła napis „Didaskalia”. Zapewne imię demonicznego księcia lub władczyni Daemonów. Kasiuszowi udało się wywrzeć wrażenie na zebranych, i wszyscy się uspokoili. Yanna dotarła na miejsce, gdzie kończył się trop i popatrzyła skonsternowana. Na posadzce widziała ślady dwóch istot o identycznej budowie ciała i identycznym obuwiu. |
- Będę wdzięczny za udzielenie wszelkich informacji, które mogłyby wskazać na prawdziwego sprawce. - kontynuował Kasjusz - Im szybciej dowiemy się kto zabił... tego jegomościa tym szybciej wrócimy do domu. Czy ktoś mógłby powiedzieć jak nazywał się zmarły? Z kim przyszedł? - poczuł, że ktoś go ciągnie. Kaya wolała znaleźć się jak najbliżej swojego opiekuna, skoro wkurzyła "Didaskalia". Szepnęła swojemu przybranemu ojcu do ucha. -Tata popytaj dziewczynę z czacha, co rzyga do doniczki. Widziałam go z tamtym smutasem. A i kolesia z didaskalia. Yanna próbowała znaleźć jakiekolwiek inne ślady przy krwi. |
Goście zaczęli podchodzić do Kasiusza aby mu opowiedzieć swoje zeznania, bowiem wydawał się być osobą wielce godną zaufania. Ofiarą miał być Fransis de Strzechowo. Raz zamężny, dwukrotnie żonanat, raz zamężny. Żony zginęły w wyniku niedorzecznego wypadku z jenotem i ataku Bulette, a mąż uciekł z czarodziejką szukać przygód. Straszna plaga. Na przyjęciu był przygnębiony, jakiś chłopak go podrywał, bardzo bezskutecznie. Dziewczyna z czachą stwierdziła, że trupy w wierszach są romantyczniejsze i ona chce do domu. Człowiek od didaskaliów był sławnym, według siebie, twórcą sztuk i czuł się zainspirowany… Yanna znalazła apaszkę, identyczną jak u zabitego, która na jej oczach zmieniła się w kawałek półprzezroczystej Skóry. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:48. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0