lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Sesje RPG - DnD (http://lastinn.info/sesje-rpg-dnd/)
-   -   D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane'a (18+) (http://lastinn.info/sesje-rpg-dnd/20646-d-and-d-5e-zapomniane-krainy-megaloszek-szalonego-clutterbanea-18-a.html)

Panicz 16-02-2024 11:25



Wydarzenia przyspieszyły znienacka, pchając bohaterów na ścieżki decyzji. Ścieżki, które rozwidlały się wyraźnie, ale równie dobrze mogły się skłębić w tysiąc zawijańców - w zależności od tego, co wymyślą awanturnicy i na ile ich prognozy wytrzymają zderzenie z rzeczywistością.

- Richbert, mówisz, że mantikory strzegą wyjścia na zewnątrz? Widziałeś je, znasz je? Wyjście, nie potwory. - Albur zbliżył się do aktora, przyciągnął go do siebie. Mówił szybko, nerwowo. Nie było czasu do stracenia. - Są trzy, tak? Mantikory, nie wyjścia. Coś jeszcze poza nimi? Mówiły coś poza zagadką-zagadkami? Obiecywały, że po odpowiedzi jest droga na wolność?

Rycerz wypluwał słowo po słowie, słysząc odgłosy walki za drzwiami na przedzie. Konieczny był szybki wywiad, by właściwie oszacować szanse i ryzyka, opracować najlepszy plan na tę okazję.

- Jeśli stwory faktycznie strzegą drogi do wyjścia, to nam bardzo na rękę. Będziemy mieć drogę powrotu, aktorzy drogę ratunku - rzucił ciszej paladyn do kompanów, zebranych w wąskim kręgu. - Niech ruszą z nami, jak nie wyjdzie w zagadkach, w kupie łatwiej będzie pobić te stwory. Interes w tym wspólny.

- Jeśli oczywiście tamta droga jest realna. Ale Richie ewidentnie wierzy, że tak.


Mi Raaz 17-02-2024 10:59

- Wierzyli też baronowa jest wampirem - stwierdził Fulgrim. - Nie wspomnę o poszukiwaczach przygód, którzy radzi naszej pomocy pomogli w walce przeciw swym ciemiężycielom. Ah, nie... coś źle zapamiętałem. Zapytamy Lorinora po powrocie jak to było z tym zjednywaniem sojuszników.

Po tych słowach Fulgrim sięgnął po moc swej sferotkniętej krwi i rozpalił swoją okrągłą tarczę chłodnym, błękitnym światłem.

- Jak ma tu przyjść, czy przylecieć mantykora, to chcę ją zobaczyć.

Cantrip: Light z pochodzenia Aasimar


Dust Mephit 18-02-2024 14:27

Na wspomnienie o walce, Drorg zerknął z ukosa na Albura, choć dalej, przez większość czasu wpatrywał się w odległą ciemność- teraz odrobinę rozświetloną przez czar Fulgrima.

- Lepiej zabieraj Richberta i ruszajmy dalej. Kolejna chwila zwłoki i pewno nie będziesz miał już kogo więcej ratować. Gildia też nie będzie zadowolona z naszego spóźnienia. - Mówiąc to pół-ork ruszył do przodu.

Lord Melkor 18-02-2024 20:49



Garrick zmrużył na moment oczy, zaskoczony nagłym przywołaniem światła przez Fulgrima.

- Nie będziemy przecież tutaj stać i czekać na makintory. Spróbujmy zrealizować nasz pierwotny cel i a potem pomyślimy co z tymi bestiami. Ale przypomniałem sobie, że pewien doświadczony zwiadowca opowiadał mi kiedyś o tych stworach, ich słabym punktem są skrzydła, jeśli będziemy z nimi walczyć, trzeba próbować je ciąć po nich.

- Ruszajmy więc, rozumiem, że jak spotkamy większą grupę, wpierw działamy, poźniej gadamy? Pójdę trochę przodem i będę się skradać. Spojrzał na Richberta, zastanawiając się co tamten zrobi jak będą walczyć z jego kompanami.


Lord Cluttermonkey 18-02-2024 21:22

1 tura eksploracji (ok. 10 min od zejścia do lochu) | 31 tura eksploracji tego dnia
 
Richbert zasłonił dłonią oczy, oślepiony światłem, które emanowało z zaklęcia Fulgrima. Spędził wiele lat na wygnaniu, gdzie jego spojrzenie przyzwyczaiło się do ciemności podziemnych korytarzy. Zaczął odpowiadać na pytania Albura:

- Znam to wyjście - pokazał na schody. - Te kamienne stopnie, którymi tu zeszliście. Prowadzą do góry, ale na samym końcu jest ściana; ślepy zaułek, przy którym spędziłem wiele czasu. Nawet nie tyle na próbach otworzenia przejścia, co na słuchaniu, bo słychać płynącą wodę, słychać rozmawiających ludzi… koła wozów jadących po kamiennych łbach. To jak siedzieć we więziennej celi i słuchać dobiegającej muzyki, bez szansy na wyjście.

- Trzy mantykory. Jakby to miało cokolwiek zmienić. Nie ma to już znaczenia. To wszystko, co zobaczyłem. Te bestie, to potworne stworzenia, jakieś złowrogie demony. Ich siedlisko to mroczna, nieprzenikniona komnata; długa i wysoka, nic nie można dojrzeć w tej ciemności. Słyszałem jedynie szmer ich skrzydeł i te straszliwe, piekielne głosy, które obiecywały wyzwolenie, stawiały zagadki... i szydziły z mojej bezsilności. Co więcej mam jeszcze powiedzieć? Nic. To koniec.

Desperacja, brak nadziei i rozpacz, jak gorzka woń trucizny, wypełniała słowa Richberta. Czy był wam wdzięczny za uratowanie życia? Tak wdzięczny, jak bandyta i degenerat być może? Niekoniecznie. Mógł uważać, że wielkoduszność Albura, która go spotkała, nie była wcale darem… Musiał być świadomy, kim jesteście i dlaczego jest z wami Cornelius. Zerkał na niego podejrzliwie - niepewien, jaki układ był między wami; zaintrygowany dziwacznym zachowaniem kogoś, kogo dobrze znał. Póki co odpowiadał na pytania i się was słuchał, bo to gwarantowało mu przeżycie w kakofonicznej symfonii chaosu wygrywanej przez Szalonego Maga, ale musieliście mieć się na baczności. Tak jak każdy miłujący dramaty aktor, żył przecież od jednego zwrotu akcji do drugiego…

Drzwi bez widocznej klamki czy gałki były zamknięte. Między kolumnami wojowników dostrzegliście drugie, podobne drzwi. Zapytany, którędy, Corneliusowi było to obojętnie - i tak prowadziły w to samo miejsce, do kryjówki pseudowampirów.

Dust Mephit 20-02-2024 17:44

Zanim drużyna zdecydowała się, które drzwi otworzyć, Drorg chwycił za drugi koniec liny wiążącej Corneliusa, by owinąć nim ciasno dłonie Richberta.

- Nie spodoba ci się pewno co teraz zrobię. Środki ostrożności. Jak wszystko pójdzie po myśli tego, co tu cię uleczył, to do końca dnia będziecie hasać na wolności, oby tylko jak najdalej stąd. - Mruknął do aktora, kiedy zaczął obwiązywać mu ręce sznurem. - Po drodze, lepiej pomódl się, co by hrabia i twoi kompani byli w nastroju na pokojowe rozwiązanie tego impasu i... żeby jego dobroduszność nie minęła - skinął głową w stronę Albura - jak ktoś z waszych zrobi co głupiego. W zamian pomożecie nam oczyścić się z zarzutów postawionych w Waterdeep.

Panicz 20-02-2024 19:37



- Nie gaś ducha. - Albur uśmiechnął się współczująco na słowa aktora i serdecznie chwycił Richberta za ramię. Związany przez Drorga, popchnięty na skraj śmierci przez mantikory, biedak potrzebował otuchy. Im więcej, tym lepiej, jeśli miał pociągnąć za sobą resztę 'wampirów'. - Wiem, że się wycierpiałeś i wiem, że ciężko poczuć wolność, gdy ktoś nakłada Ci więzy... Ale przecież bliżej wolności niż teraz nigdy nie byłeś, prawda?

- Tak, byliśmy na górze. Tak, przejście działa. Dobitny i największy dowód, że się da, to Cornelius. Wzięliśmy go z powrotem, aby pokazać, że wyzwolenie istnieje. - LaBoeuf dał gestem znak, że potrzebuje jeszcze sekundy nim ruszą dalej. - Nie zaczęliśmy tej przygody jako przyjaciele. Twoi kompani napadli nas wcześniej, ale wiesz od nich, że to oni uderzyli pierwsi. W przewadze. Z golemem, hrabiną, Rexem, Kalimem. Jak to się dla nich skończyło, wiesz. Nie chcieliśmy tej walki i nie chcemy jej teraz. Chcemy przedostać się niżej, bo szukamy przyjaciela, który zaginął.

Richbert patrzył niepewnie, trochę zezując na Corneliusa, który ślepiami włóczył po ciemności pod powałą, a trochę na Albura i jego towarzyszy.

- Jestem paladynem Lathandera. - Rycerz nie skrywał świętego symbolu dyndającego na szyi, ale teraz skinieniem głowy zwrócił nań uwagę jeńca. - Chcę, abyście z powrotem ujrzeli światło powierzchni, bo nikt nie zasłużył na taką karę, jaka Was spotkała. Wasza wolność jest w naszym interesie... Mimo tego, jak zaczęliśmy. Ale musimy sobie pomóc, a to wymaga Waszego wsparcia i posłuszeństwa, gdy ruszymy na mantikory.

- Nie damy się zdradzić ponownie. - Albur zmroził ton, obniżył nuty. - Gdybyśmy chcieli Was zgładzić, nie byłoby tej rozmowy. I nie pomógłbym Ci wcześniej. Pamiętaj i nie zawiedź nas.



Lord Melkor 21-02-2024 14:02




Garrick westchnął, słuchając przemowy Albura. Podniosłe słowa, ale czy miały one jakąkolwiek wagę w tym miejscu i w tych okolicznościach? Władzę tutaj sprawował Szalony Mag, a nie żaden Lathander. Przyglądał się się reakcji Rickberta i Corneliusa na te słowa, choć zauważył już, że z tego drugiego trudno było cokolwiek wyczytać. Plan uderzenia na makintory był ambitny, ale wymagał zwerbowania przynajmniej części aktorów. Drorg związał ręce Rickbertowi, co było niewątpliwie rozsądne.

Postanowili przejść przed drzwi pozbawione gałki, ale wcześniej przytknął do nich ucho. Potem zamierzał sprawdzić, czy gałka którą posiadali pasuje.

Lord Cluttermonkey 24-02-2024 21:07

2 tura eksploracji (ok. 20 min od zejścia do lochu) | 32 tura eksploracji tego dnia
 
- Tego chyba nie było w scenariuszu! - Jęknął Richbert, gdy krępowano mu dłonie. Kiedy Drorg wspomniał o jakichś zarzutach, a Albur przemówił, zupełnie zbaraniał i zamilkł, potakując tylko głową. Czy miał jakiś wybór? Sprzeciwem mógł tylko ryzykować śmierć, a z pewnością znał przynajmniej jedną sztukę, w których nawet najdramatyczniejsze wybory dokonywane przez bohaterów nie miały wpływu na przeznaczenie…

Dzięki temu, że znaleziona przypadkiem srebrna gałka pasowała do drzwi, mogliście wkroczyć do kryjówki pseudowampirów po cichu i bez straty czasu na manipulowanie wytrychami. Żadnej straży nie było, co was wcale nie zdziwiło, gdyż gdzieś z odległej ciemności dobiegały nerwowe odgłosy wskazujące przynajmniej na jakieś zamieszanie, jeśli nie walkę. Nie mieliście teraz czasu na uważne i ostrożne eksplorowanie podziemi komnata po komnacie, jeśli chcieliście wykorzystać element zaskoczenia.

Przeszliście pospiesznie przez pokój, w której latarnie rzucały światło na niedojedzone posiłki zalegające na stole i przewrócone krzesła. W kolejnej pomieszane z potłuczonym szkłem rozlane czerwone wino nie zdążyło jeszcze zaschnąć na kamiennym podeście, na którym znajdował się kościany tron, z podłokietnikami w kształcie węży o rozwartych paszczach.

Cornelius wskazał jeden z korytarzy za tronem, którym ruszyliście dalej. Zatrzymaliście się przed krótkimi schodami prowadzącymi do przestronnej, podłużnej hali. Pochodnie krążące nerwowo w ciemnościach, niczym błędne ogniki, rzucały światło na trzy posągi przedstawiające watedhaviańskich arystokratów w dekoratywnych zbrojach płytowych. Około tuzina pseudowampirów kryło się za dosyć wysokimi podstawami tych rzeźb, wypatrując ataku z lewej strony komnaty, gdzie napastnicy zdążyli sforsować drzwi.

Zaszliście ich od tyłu, a w dodatku was nie zauważyli. Jeszcze. Pośród broniących się nie dostrzegliście Kellima i Rexa, co was zaniepokoiło, ale zauważyliście tego, którego musieli tytułować hrabią...


Mi Raaz 25-02-2024 20:38

Paladyn szedł ostatni i odruchowo odchylił dłoń z tarczą. Mieli element zaskoczenia i nie chciał stracić go świecąc tarczą na wszystko i wszystkich.

Z rozdrażnieniem patrzył na aktorów, których mięli ze sobą. Stali zdecydowanie za blisko. Ledwie krok dalej niż wcześniejsi błagający o litość "poszukiwacze przygód". Fulgrim odruchowo cofnął się spodziewając się, że zaraz któryś z nich zyska nadprzyrodzoną siłę i walnie go w szczękę.

Czekał jednak cóż też wymyśli Albur. Chciał rozmawiać, niech rozmawia. Hrabia rzuci broń, albo użyźni glebę swoją krwią.

- Zaczynaj - powiedział szeptem do Albura, jednak wszyscy byli tak naładowani adrenaliną, że z pewnością go usłyszeli. Serce Fulgrima łomotało gdy zaczynał splatać czar w wolnej dłoni.

przygotowanie akcji: jeżeli "Hrabia" się poruszy o więcej niż 5ft, to reakcyjnie Eldeitch Blast



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:37.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172