lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Sesje RPG - Fantasy (http://lastinn.info/sesje-rpg-fantasy/)
-   -   Kwestia zaufania II (http://lastinn.info/sesje-rpg-fantasy/18999-kwestia-zaufania-ii.html)

Mekow 04-09-2021 14:06

Drużyna prowadząca śledztwo udała się na wspólny posiłek. Rozmawiali o różnych sprawach, ale także planowali i spekulowali odnośnie sytuacji i dalszych poczynań. Nie odkryli jeszcze kim byli spiskowcy i kto jaką odgrywał rolę, ale ostatnio ich szeregi się powiększyły co znacznie zwiększało ich szanse w ostatecznej walce.
Po posiłku, drużyna się podzieliła. Jedni poszli do świątyni Amiry, na przemówienie wielkiego wynalazcy - Arcykapłana Desmonda Quinna. Reszta miała swoje własne pomysły, zasięgając języka i szperając w bibliotece.


Tymczasem, pewien mężczyzna szedł powoli przed siebie, a jego kroki odbijały się cichym echem od ścian i sufitu wielkiej pustej sali, w której się znajdował. Podszedł do pięknej kobiety siedzącej przy dużym stole.
- Jak postępy? - spytał z wyraźnym szacunkiem w głosie.
- Prawie skończyłam, została tylko ostatnia faza. Nowe maski będą gotowe na jutro - odpowiedziała zadowolona kobieta.
- Znakomicie... Jeszcze w tym tygodniu musimy podmienić dwór zarówno Franków jak i Spanii - powiedział dość stanowczo.
- A co z prowadzącymi dochodzenie? - spytała kobieta.
- Dwiema grupami zajmiemy się później; jedna nic nie odkryje, a drugą mamy pod kontrolą. Ta tutaj jest najgroźniejsza, więc zajmę się nią osobiście - powiedział pewnym siebie głosem.
Kobieta upiła z kielicha czerwonego płynu i przyjrzała się mężczyźnie badawczo.
- Nie będzie już więcej kłopotów, Wasza Wysokość - zapewnił.

Plomiennoluski 09-09-2021 08:37

August rozważał informacje, które do tej pory zgromadzili. Nie było tego wiele, a każdy element jedynie budził nowe wątpliwości i pytania. Doned Razor było ovzywistym pseudonimem, poświęcił nawet kilka chwil na rozpracowanie potencjalnego anagramu. Niestety wyszło mu mnóstwo możliwości i jakoś żadna nie brzmiała ani trochę znajomo. To krasnoluda aż tak nie dziwiło, bardziej niż na codzienności, skupiał się na niszczeniu nieżycia, a po to najczęściej trzeba było sięgać w przeszłość. Od pilnowania obecnej chwili, miał młodzików i akolitów. Doszedł jednak do wniosku, że pora zacząć się poić wyłącznie swoim piwem i badać jedzenie na wypadek trucizny.

Rozmyślał, z wolna pykając fajkę, która tworzyła za kapłanem małą chmurę. Jedną z rzeczy, które uznał za konieczne i to nie tylko na czas wykładu, było spowicie się zaklęciem zrozumienia. Nie chciał, żeby jakieś ważne pomocnicze pytanie mu umknęło. Urwane słowa między obcymi, którzy mogli obserwować Augusta lub jego grupę, też mogły być na wagę złota.

Wykład był interesujący, jak na arcykapłana przystało. Skupiał się na nakładaniu kilku zaklęć na jeden przedmiot, tak, by działał bez komplikacji i konfliktów. Desmond użył sztyletu, który wystrzeliwał lodowe groty, lub ogniste pociski, zależnie od ustawienia. Po wzięciu poprawki na okoliczności, w jakich poznał mężczyznę, nawet go to zbytnio nie zdziwiło. Mógł jedynie żywić nadzieję, że nie był częścią spisku, starał się jednak ograniczyć swoją paranoję. Mimo wszystko, wyniósł co nieco z wykładu i tym się cieszył. Tym, oraz poczęstunkiem, który serwowano po wykładzie. Co prawda najpierw sprawdzał wszystko na obecność trucizny, ale nie żałował sobie tutejszej kuchni.

Część wieczoru poświęcił na buszowanie po pałacowej bibliotece, by znaleźć coś na temat nazwiska Razor, lokalnych tajnych stowarzyszeń nekromanckich i alchemii, pochodzącej z tych samych okolic, z których pochodziła ta, zawarta w maskach. Nie była to jego wiodąca dziedzina, ale na takim szukaniu informacji się znał. Na koniec kazał się obudzić na ostatnią zmianę pilnowania kamienia śledzącego, i tak od kilkudziesięciu lat budził się bladym świtem, lub godzinę przed.

Kerm 09-09-2021 18:32

Do wykładu pozostało trochę czasu, ale Enola chciała się jak najszybciej znaleźć w sali wykładowej, jako powód podając rzecz oczywistą - im szybciej się tam zjawią, tym lepsze miejsce będzie można zająć.
Drugi argument również był dość ważny - być może dla ostatnich słuchaczy zabraknie krzeseł? Albo nie zostaną wpuszczeni na salę i nie będą mogli wysłuchać wykładu?

Wnet się jednak okazało, iż kobieta zmienną jest. Wystarczyło, że Enola spostrzegła księgarnię, a od razu zaczęła modyfikować plany.
- Słyszałam - powiedziała - że księżna napisała parę książek o alchemii. Muszę je kupić. Może przy najbliższej okazji księżna mi je podpisze? Wtedy każdy uwierzy, że z nią rozmawiałam.
Tanyr pokiwał głową.
- Rozumiem - powiedział. - Pomogę ci, oczywiście.
Enola podziękowała z uśmiechem.

No i okazało się, że pomoc sią przydała, bowiem autorzy piszący o alchemii byli nad wyraz płodni, zaś książki dotyczące tej dziedziny zajmowały kilkanaście długich półek.
Jedna półka, druga, trzecia...
Księga gruba na cztery palce okazała się dziełem Hellen mor Night. Czy przeczytanie tego dzieła dałoby jakieś informacje o jego autorce, tego Tanyr nie wiedział, ale na wszelki wypadek postanowił kupić księgę.
Cóż.... może też kiedyś poprosi o autograf... albo zasłoni się księgą przed jakimś paskudnym zaklęciem.
Uśmiechnął się do tej wizji, a potem zabrał się za poszukiwania.

Dwie półki dalej Tanyr trafił na poszukiwane książki. Trzy, autorstwa księżnej Margo.
- Tego szukasz? - spytał.

* * *


Wykład, na szczęście był ciekawy, a magiczne przedmioty o kilku właściwościach miały sporo zalet. Oczywiście pod warunkiem, że działały. A to się jakoś Desmondowi udało, co widać było na zademonstrowanych przykładach.
No i widać było, że Enoli wykład podobał się jeszcze bardziej. W sumie - Tanyr wcale nie żałował, że przyszedł na wykład.

Po wykładzie można było co prawda poczęstować się kanapką i wypić kieliszek wina, ale prawdziwej kolacji to zastąpić nie mogło. Dlatego też po wykładzie Tanyr zaprosił Enolę na kolację.
A po rozstaniu, gdy Enola poszła do swego pokoju, Tanyr również udał się do swej kwatery i pogrążył się w lekturze zakupionej tego dnia księgi.

Mekow 19-09-2021 12:11

August spędził wieczór na zamku w bibliotece, szukając różnych informacji. O jedne dość było łatwo, zaś o inne już znacznie trudniej.
Doned Razor miał swoją historię zapisaną w królewskich archiwach. Był kupcem, który za młodu sprowadzał przyprawy z Amaraziliji i dorobił się na tym niemałego majątku. Dwadzieścia pięć lat temu miała miejsce rozprawa sądowa, gdy Carinna Paseco domagała się od niego zawarcia małżeństwa, pod pretekstem wprowadzenia ją w stan błogosławiony. Wyrokiem sądu mężczyzna został zwolniony, gdyż w odpowiednim czasie przebywał on akurat w Amaraziliji. Bracia panny Carianny byli niezadowoleni i dla własnego bezpieczeństwa mężczyzna na stałe przeprowadził się do Dżungli Południowej, skąd z powodzeniem dalej kierował swoimi interesami. Nie było żadnej wzmianki, aby coś łączyło go z nekromantami, więc wyglądało na to że w całym spisku od początku był tylko ofiarą, pod którą ktoś się podszył używając maski przemiany.
Znaleźć informacje o stowarzyszeniach nekromanckich było już znacznie trudniej. Nie było żadnych gildii czy organizacji, które wspierałyby takie praktyki. Po drugiej wojnie nekromanckiej w Spanii zdarzały się jeszcze skromne pojedyncze incydenty, ale za każdym razem Zakon, kapłani lub straż radzili sobie z problemem. Od ponad dekady nie zanotowano aby w tym kraju ktoś praktykował nekromancję.
Co do Cesarstwa Ing, nekromancja wywodziła się z dalekiego wschodu i z tego co August wiedział nigdy nie dotarła do kraju leżącym na zachodnim krańcu kontynentu, jeszcze za Morzem Słonym. Ingijczycy za bardzo dbali o honor, aby spoufalać się z nekromantami i nieumarłymi. Owszem, na samą logikę, pojedyncze jednostki z pewnością tam trafiały, ale musiały być sukcesywnie usuwane, gdyż żadnych notatek o problemach z nekromancją nie było. Do szczegółów takich incydentów August nie miał tutaj dostępu - mogłaby się do tego dobrać tylko grupa Kaelona, w bibliotece Cesarstwa Ing.
Z ciekawych danych historycznych, August znalazł tylko historię z czasów końca Dugiej Wojny Nekromanckiej, mówiącej o porwaniu przez nekromantów cesarskiej córki Kiry Sungoku. Wysoki okup podobno wydano z cesarskiego skarbca i zaaranżowano spotkanie, ale ani Kira nigdy nie trafiła do domu, ani złoto nie dotarło na Pustkowia Mroku. Do dziś jest to jeden z największych zaginionych skarbów, zakładając że faktycznie został wydany. Cały incydent z pewnością wpłynął tylko negatywnie na relacje pomiędzy obiema stronami.
Alchemia zaś była praktykowana wszędzie, także w Cesarstwie Ing. August wyszukał informacje, że z obecnie żyjących, jeden nawet ukończył alchemię na Akademii Nauk. Chow Yunfat, był alchemikiem specjalizującym się w zakresie wykorzystywania smoczej krwi, ale wyglądało na to że nic go nie łączyło z nekromancją. Ponownie, więcej informacji mogła się doszukać tylko drużyna Kaelona, lub nawet faktycznie odnaleźć człowieka i porozmawiać z nim.
Połączenie sztuki nekromacji z magią Ingijską, wydawało się nieprawdopodobne... ale jednak właśnie z taką mieli do czynienia.
Zdając sobie sprawę z tego, że pobudka czeka go wczesnym rankiem, August nie siedział długo, ale udał się na spoczynek o przyzwoitej porze.


Tanyr, jak na szlachcica przystało, po wspólnie spędzonym dniu odprowadził Enolę do jej pokoju. Kobieta była urocza i przemiła, bystra i bardzo ciekawa świata, ale z pewnością dbała o swoją cnotę. Choć chwilami czarodziej miał wrażenie, że gdy kobieta spogląda na niego z uśmiechem, to może wybiega myślami w przyszłość.
Na ten wieczór Tanyr miał jednak przewidziane zajęcie. Książka "Mistrzowska sztuka alchemii" napisana przez Hellen mor Night, zapowiadała się być ciekawą lekturą samą w sobie, a ponadto mogła dostarczyć informacji na temat jej autorki. Jednakże była to gruba księga o złożonej treści, której uważne przeczytanie było zajęciem przynajmniej na tydzień. Oczywiście póki co, warto było zacząć.
Była tam krótka przedmowa od autorki, cztery długie rozdziały poświęcone wyłącznie składnikom, ale meritum stanowiła rzesza różnego rodzaju przepisów alchemicznych. Przeglądając tytuły, z ciekawszych przepisów Tanyr znalazł tymczasową przemianę w kamień, zamianę płuc na skrzela i odwrotnie, stalową skórę, oddech miłości, telepatię, pajęczą sieć, czy stuletni sen. Przepisy były skomplikowane i wymagały niemałej wiedzy z dziedziny alchemii. Z resztą cała lektura wymagała mocnego skupienia i bardziej nadawała się do czytania w godziny poranne na wypoczęty umysł, a niżeli wieczorne ślęczenie przy świecach.
Nie mniej jednak, tego dnia Tanyr nie uczył się trudnych przepisów alchemicznych, tylko przeglądał książkę zbierając informacje o jej autorce. Dowiedział się, że kobieta znała się na alchemii jak mało kto i sama dokonała nawet kilku odkryć, czego najlepszym przykładem był eliksir pajęczej sieci. Już się przekonał, że z pająkami to ona miała coś wspólnego. Z samej przedmowy Tanyr dowiedział się też, że tak samo jak księżna Margot, Hellen uzyskała dyplom z alchemii na Akademii Nauk, co było nie lada wyczynem. Fakt ten sugerował, że kobieta powinna mieć charakter praworządny, bo chyba było to kryterium na Akademii; ale tak czy inaczej, z całą pewnością dzięki temu najlepiej nadawała się na sobowtóra księżnej. Niewykluczonym było, że obie mogły nawet mieć tych samych nauczycieli.
Czarodziej nie siedział nad księgą dłużej niż to było konieczne, zdając sobie sprawę, że właśnie jej nocy ninja mieli podprowadzić fałszywe maski, oraz że zapewne już od samego rana będą za nimi gonić. Poszedł spać grubo przed północą.


August został obudzony wczesnym rankiem, choć dla pewnych osób bardziej pasowało tu określenie "w połowie nocy". Zbudził go Zevran, który sam musiał się już kłaść spać, aby nie zasnąć na stojąco. Powiedział, że ciągle panowała cisza i spokój, a ninja są ponad tysiąc stóp na południe.
August przejął obowiązki przy magicznych kamieniach i aby uniknąć wykrycia tylko co kilka minut sprawdzał sytuację. I było tak jak Zevran mówił: cisza i spokój, oraz ponad tysiąc stóp na południe.
August kończył już śniadanie, gdy przy kolejnej kontroli coś usłyszał.
- ...taw, mamy zadanie - szepnęła kobieta.
Mały kamyk nadal wskazywał ponad tysiąc stóp na południe, ale ewidentnie coś się działo. Po krótkiej chwili ciszy, dało się usłyszeć odgłos przesuwanego mebla lub otwieranego okna. Potem przez dłuższy czas jakieś szmery, ale żadnych słów.
- BUCH!!! - nagle coś głośno huknęło, przerywając panującą ciszę.
- Aaaa! - ktoś jęknął i był to raczej męski głos.
- Nie - wyrwało się kobiecie.
- Alarm, alarm! - dało się dosłyszeć gdzieś w tle.
Zdecydowanie coś się działo! Ale cokolwiek to było, miało miejsce ponad tysiąc stóp na południe. Za daleko, aby można było coś zrobić. Nie zdążą! Oczywiście krasnolud mógł budzić ekipę, ale teraz ważne było, aby słuchać uważnie tego co się dzieje.
- Nie dam rady, bierz maski i uciekaj - powiedział mężczyzna.
Średnio się to zgadzało z tym co zakładali. Owszem mieli ukraść maski, ale te specjalnie przygotowane fałszywe maski czekały w pracowni Desmonda niecałe dwieście stóp na północ.
- Nie zostawię cię - kłóciła się kobieta.
- Stać! Stać w imieniu straży! - głos w tle teraz był już silniejszy.
- Bierz to i uciekaj! - nakazał mężczyzna. - Żywcem mnie nie wezmą! - dodał od razu.
Przez chwilę coś się działo, odgłosy były niewyraźne, albo panowała jakaś skromna szamotanina, albo ktoś tylko zmieniał płaszcz.
- Stać! Stać! - krzyknął głos, już mniej w tle, a bardziej w pobliżu.
- Świat bez nekromantów - powiedział cicho ninja.
Rozległ się brzęk skrzyżowanej stali.
- Hnghhh - mruknął ktoś zduszonym głosem.
- Cholera! - zaklną ktoś inny.
- Za tym drugim! Biegiem, dookoła! Gonimy drugiego! Biegiem, biegiem! - w tle odezwał się jeszcze inny męski głos.
Potem zapanowała cisza.

Plomiennoluski 16-10-2021 21:22

August obudził Tayrę, która miała pierwszą straż nad kamieniami, więc najwięcej pospała. Zanim zostawił ją z kamieniami, stwierdził, że najlepiej będzie ustalić hasło i odzew. - Błękitne fiołki o wschodzie księżyca. Z kolei odzewem, będzie Czerwona Traszka. - Kiwnął głową kobiecie i uzbrojony ruszył w kierunku z którego zdawało mu się, że doszła konwersacja.



Było ciemno i miasto jeszcze spało. Gdy August szedł na południe, przez dobry kwadrans nie spotkał nikogo, poza dwoma kotami. Gdy dotarł pod mury miejskie, nie było tam nikogo, poza jednym strażnikiem beztrosko spacerującym wysoko po murze.
W zasięgu wzroku krasnoluda była też południowa brama. Zamknięta na noc, ale cały czas pilnowana przez straż miejską. Trzech wartowników, bez żadnych niepokojących oznak aktywności, siedziało przy stoliku w stróżówce - pozbawionej jednej ściany przybudówce, tuż obok bramy.
Panowała cisza i spokój, zupełnie jakby nie doszło tu do niczego szczególnego.
August zapali światełko magiczne za swoją głową i będzie się rozglądać za śladami krwi. Tak, żeby blask skrywał jego twarz, do tego zrozumienie języków. Jeszcze nie będzie zaczepiał straży.
Cała okolica wyglądała zupełnie normalnie. Nie było żadnej krwii, ani innych śladów świadczących o tym, że zajście które słyszał przez magiczny kamień miało miejsce w tej okolicy.
Coś mu nie pasowało, ale może kierunek był przekłamany, albo coś innego. Podszedł w końcu do strażników, gdy zaświtał mu pomysł.
- Dzień dobry, mimo że to jeszcze chwila do poranka. Wiecie, gdzie idą tutaj kanały, lub gdzie jest najbliższe do nich zejście? - Gdyby odgłosy dochodziły z pod ziemi, miałoby to sens.
Bycie kapłanem miało swoje przywileje i możliwość zagadania do straży bez wzbudzania nieufności było jednym z nich.
- Tu nie ma kanałów, tylko rury odprowadzające - odpowiedział jeden ze strażników.
- Najbliższe tunele w których można przejść, są parędziesiąt kroków od miejskich murów. W razie podkopu wrogiej armii czy czegoś w tym stylu - wyjaśnił drugi, nieco starszy.
- A zejście to będzie... - ponownie odezwał się pierwszy, ale nie znał odpowiedzi i spojrzał na swoich kolegów.
- Na ulicy Alcantarilla cztery, to jest od głównej w prawo. I są też wejścia pod mostami - odpowiedział dowodzący wartą. Bez wątpienia odnosił się do mostów zbudowanych nad rzeką, która przepływała przez miasto.
- A coś się stało? Znowu jakiś potwór w kanałach? - spytał trzeci.
- Znowu? Kiedy ostatnio mieliście z jakimś problem? Dziękuję za wskazówki, mam nadzieję, że nic się nie stało, ale przezorności nigdy za wiele. - Powiedział zamyślony kapłan.
- Około dwa lata temu. Zalągł się tam jakiś jaszczur, czy coś takiego - odpowiedział żołnierz.
-Zobaczę, ale raczej nie, chyba, że mieliście ostatnio jakieś dziwne zgłoszenia. - Powiedział August w zamyśleniu.
- Nie, nic dziwnego - odpowiedział ze spokojem dowódca warty i mężczyźni spojrzeli na siebie nawzajem, dla upewnienia się. Nikt nie zaprzeczał odpowiedzi.

- August? - odezwał się nagle kobiecy głos i krasnolud bez trudu dostrzegł Tayrę.
- Jeśli szukasz tu kwiatów, to zgadzam się, że najlepsze są błękitne fiołki o wschodzie księżyca - powiedziała z uśmiechem.
Kamienie lokalizujące były dokładnie tym czego potrzebował - o ile przyniosła je ze sobą.
Kapłan kiwnął wartownikom głową, na znak podziękowania za informacje i pożegnania się.
- Tylko zawsze żeruje na nich czerwona traszka. Masz kamień? Są chyba w rurach odprowadzających, ale mogę się mylić. - Ostatnie słowa powiedział na tyle cicho, by tylko Tayra go usłyszała.
Kobieta była zadowolona, że usłyszała poprawny odzew.
- Mam, ale niczego nie słyszałam - odpowiedziała, wyciągając kamienie z kieszeni, w dość dyskretny sposób i podając je Augustowi.
- Znalazłeś tu coś? - spytała, rozglądając się pobieżnie.
- Tak i nie, myślę, że to kwestia poziomów znowu, chodźmy. - Powiedział krasnolud i ruszył za wskazówkami do najbliższego wejścia, o które wypytał strażników. Tayra ruszyła razem z nim.
- No nie wiem. Podążałam tu za wskazanym kierunkiem i w pewnym momencie byłam przekonana, że cel był poza murami miasta - powiedziała zastanawiając się nad ich sytuacją.
- Połącz kamienie - zaproponowała z ciekawością.
- Poza? Czyżby przeszli już do drugiej fazy? - Zapytał August łącząc kamienie, tak, jak zaproponowała Tayra.
- Możliwe, ale co dokładnie masz na myśli? - spytała kobieta.
Tymczasem połączone kamienie pokazały kierunek południowy i odległość ponad tysiąca stóp. Taki odczyt w karczmie mógł jeszcze oznaczać incydent przy murach miasta, ale z tego miejsca, zdecydowanie świadczył o tym, że zajście odbyło się gdzie indziej - może nawet w Walencji.
-Szlag. Za daleko. Wracajmy lepiej do zamku. Druga faza, czyli zabrali je bez naszej wiedzy, lub dostali nowe prawdziwe. A to byłoby chyba najgorsze. - Powiedział kapłan.
Oboje ruszyli z powrotem w stronę zamku. Szli już spokojnie, spacerkiem.
- Z tymi kamieniami damy radę ich wyśledzić - zauważyła optymistycznie Tayra. Mimo to widać po niej było, że jest zaniepokojona sytuacją.
- Sądzę, że lepiej nie budzić reszty przedwcześnie. Pośpiech nic teraz nie da, a zapowiada się długi dzień - powiedziała.
- Tak, to będzie długi dzień. Wracajmy. - Krasnoludowi nie wydawało się, że wróci spać, ale odrobina medytacji wydawała się wskazana.

Mekow 30-10-2021 20:36

August i Tayra ruszyli w drogę powrotną do karczmy. Było jeszcze przed wschodem słońca, ale po drodze mieli okazję zaobserwować, że miasto budziło się już do życia. Jakiś chłopak karmił konie w otwartej stodole, pewna kobieta otworzyła szeroko okno aby podlać kwiaty w donicach zawieszonych pod parapetem, widać też już było pojedyńcze osoby na ulicy, z pewnością zmierzających do pracy.
Nie zaczepiani przez nikogo, kapłan i czarodziejka bez przeszkód wrócili do karczmy - w samą porę na wczesne śniadanie. Tayra zamówiła naleśniki z owocami oraz sok z winogron, a całe śniadanie szybko im zasrwowano.
Ledwo zaczęli jeść, a przy ich stoliku zjawiły się Enola i Lagertha. Oczywiście ta pierwsza była jak zawsze bardzo ciekawa najnowszych wieści. Tayra zdradziła jej, że gdzieś na południu doszło do incydentu i przypuszczalnie będą musieli go zbadać.
Krótko potem do stolika przybiegł merdający ogonem Novio, a zaraz potem dołączył do nich Tanyr. Byli nieomal w komplecie - jedynie Zevan jeszcze odsypiał zaległości w śnie.
Podczas śniadania, upewniwszy się że nikt ich nie podsłuchuje, August jeszcze raz opowiedział co usłyszał przez kamień lokalizujący. Oczywiście były to wieści z pierwszej ręki, jednak budziły one więcej pytań niż dawały odpowiedzi.
Drużyna kończyła właśnie śniadanie, gdy do karczmy weszło dwóch strażników.


Pierwszego z nich August rozpoznał bez trudu - niecałe dwie godziny temu widział go i rozmawiał z nim przy bramie południowej. Drugiego zaś rozpoznali inni z ekipy - ci którzy spotkali go parę dni temu w posiadłości Edmunda, w której to ów strażnik miał obecnie pełnić wartę. Sama jego obecność tutaj sugerowała o lokacji incydentu, który August usłyszał w lokalizatorze. Mężczyzna ten dostrzegł drużynę i od razu podszedł do ich stolika.
- Witam Państwa. Miało miejsce wtargnięcie do posiadłości Pana Hantrela - zameldował, potwierdzając hipotezę.
Podekscytowana Enola wprost wychodziła z siebie.


* * * *

Dzięki posiadaniu odpowiednich dokumentów, załatwienie dobrych koni nie było żadnym wyzwaniem. Oczywiście Tanyr i Lagertha jar Lodbrok mieli swoje konie i nie potrzebowali pożyczać innych.
Po drodze do stajni i do bramy miasta, Tayra wprowadziła Augusta i Lagerthę w temat posiadłości, opowiadając im ze szczegółami co się tam wydarzyło.
Drużyna szybko opuściła miasto, galopując do znanej im już posiadłości. Tej od której wszystko się zaczęło, a która najwidoczniej nie odkryła przed śledczymi wszystkich swoich tajemnic. Oczywiście niedawno przeszukano cały dom, ale zrobiono to pod kątem potencjalnie ukrywających się tam osób. Nikt nie szukał magicznych masek, a można było śmiało zakładać, że właśnie po to zjawili się tam ninja.


* * * *

Po krótkiej podróży, zajechali do stajenki, oddalonej o kilkadziesiąt metrów od domu. Nie oszczędzając koniom wysiłku wyrobili się w dwie godziny, więc można było śmiało przypuszczać, że żołnierz opuścił swój posterunek zaraz po incydencie i również podróżował w pośpiechu.
Gdy tylko zsiedli z koni, zostali powitani przez dwóch znajomych żołnierzy, którzy czekali na ich przybycie.


- Witajcie, cieszę się że jesteście - przywitał ich sierżant Moss. - Dwoje ninja wtargnęło w nocy do posiadłości, choć nie wiem jak ominęli alarmujące ogrodzenie - mówił dalej, gdy zaczęli iść w stronę domu, a ruszyli wszyscy poza Novio który pozostał w stajence.
- Jeden uciekł, a drugi leży tam martwy - kontynuował mężczyzna, wskazując na posiadłość do której zmierzali.
Drużyna zdawała sobie sprawę jak to miejsce wyglądało po ostatniej walce i jak tu z tym wszystkim było zanim je opuścili. Z pewnością więc badając miejsce w jego obecnym stanie, znajdą wszystkie różnice i z pomocą straży dowiedzą się co tu zaszło.

Mekow 03-02-2022 11:35

Kwestia zaufania II c.d.
 
Kilka godzin wczśniej, w karczmie.

- Witam Państwa. Miało miejsce wtargnięcie do posiadłości Pana Hantrela - zameldował żołnierz, potwierdzając przypuszczenia drużyny.
Podekscytowana Enola wprost wychodziła z siebie.
- Wiecie, kto to zrobił? - zapytał Tanyr.
- Dwóch ninja, z czego jeden zginął podczas ucieczki - odpowiedział żołnierz.
- To jedziemy to sprawdzić. Tylko co z Zevranem? Budzimy go? - powiedziała Tayra.
- Nikt nie miał zostawać sam - zauważył słusznie August.
- Niech sobie odpocznie po trudach nocy - powiedział mag. - Zostaną z nim strażnicy, by nikt mu nie przerwał zasłużonego snu.
- Postanowione - podsumowała Lagertha. - To ruszamy? - zasugerowała powstając z krzesła.
- Ruszamy - potwierdził Tanyr, idąc w jej ślady.


Obecnie, gdy drużyna dotarła do posiadłości.

- Witajcie. Cieszę się że jesteście - przywitał ich sierżant Moss, pod stajenką. - Dwoje ninja wtargnęło w nocy do posiadłości, choć nie wiem jak ominęli alarmujące ogrodzenie - mówił dalej, gdy zaczęli iść w stronę domu. Ruszyli wszyscy poza Novio, który pozostał w stajence.
- Jeden uciekł, a drugi leży tam martwy - kontynuował mężczyzna, wskazując na posiadłość do której zmierzali.
- Dobrze, że chociaż jednego ubiliście - powiedział Tanyr. - A czy jesteście pewni, że było ich tylko dwóch? Że nikt im nie towarzyszył?
- Czy byli to tylko mężczyźni? Ktokolwiek widział drugą postać? - August chciał się upewnić, czy był to jeden z ninja, których widział w areszcie.
- Szczerze mówiąc, nie sądzę abyśmy to my byli odpowiedzialni za śmierć intruza. Coś im poszło nie tak, może uruchomili jakąś pułapkę... Widzieliśmy tylko dwóch i właściwie mogłoby ich być więcej, ale wątpię gdyż z całą pewnością mieli tylko dwa konie - sierżant odpowiedział najpierw na pytania czarodzieja.
- Drugiego ninja widział tylko szeregowy Byk, który z racji pełnienia nocnej warty dobiegł do nich jako pierwszy. Mówi, że to raczej była kobieta - odpowiedział na pytanie Augusta.
- A jak dokładnie działa to alarmujące ogrodzenie? - spytała Lagertha.
- Gdy ktoś dotknie kraty, uruchamiają się alarmy. Na biurku Hantrela i w tej rękawicy - odpowiedział żołnierz, pokazując odzianą w skórzaną rękawicę dłoń. - Wystarczy cokolwiek. Przykładowo wczoraj wieczorem mieliśmy fałszywe alarmy wywołane przez ptaki - powiedział.
- Tylko alarm? - zdziwiła się Lagertha.
- Tak. Wówczas można uruchomić obronę i krata poraża intruzów. Nie trzyma się tego cały czas, aby nie ranić niewinnych zwierząt - odpowiedział sierżant.
Zapadła chwila ciszy. Cała ekipa, oprócz Novio, szła spokojnie do posiadłości.

- Niech no się dobrze przyjrzę. Jeśli dobrze pamiętam, ostatnie co krzyczeli, to śmierć nekromantom, lub coś podobnego. To się trochę nie trzyma kupy. - Rzucił krasnolud idąc uważnie, by nie zadeptać żadnych śladów.
- Byk też tak mówił. Faktycznie dziwne - zgodził się sierżant.
- Chcielibyśmy go przepytać i zobaczyć zwłoki - powiedziała Lagertha.
- Oczywiście - potwierdził dowódca żołnierzy.
Wtedy to podeszli do bramy. Sierżant otworzył ją, naciskając rękawicę w odpowiedni sposób, nawet nie dotykając krat.

W pierwszej kolejności, wszyscy obecni ruszyli w kierunku zwłok. Tanyr i Lagertha byli jednymi z najbardziej zainteresowanych ciałem, zaś Enola po raz pierwszy nie pałała zbytnio entuzjazmem.
Zabity miał lekką ranę ramienia i poważną ranę w tył głowy. Czarodziej nie miał pewności, ale dla niego wyglądało to jak rana od bełtu, z tym że nie było pocisku. Trzy metry na lewo od ciała, na trawie były ślady rospryskanej krwii i stamtąd prowadził wyraźny krwawy trop do zwłok. Ślady uciekinierki zaś, kończyły się metr dalej na prawo, znikając bez śladu.
Tymczasem głos zabrał szeregowy Byk.
- Byłem przed wejściem, gdy usłyszałem huk. Od razu ruszyłem w tę stronę, budząc pozostałych po drodze. Dostrzegłem dwie ubrane na czarno postacie, które rozmawiały w panice. Jedna stała w miejscu z mieczem w dłoni, zaś druga zabrała plecak i wyskoczyła w powietrze na przynajmniej trzy metry, przeskakując nad ogrodzeniem. Z postury i głosu wyglądała mi na kobietę. Skrzyżowałem miecz z tym co został i tylko zraniłem go w ramię, a on padł. Ostatnimi słowami powiedział o świecie bez nekromantów... - żołnierz zameldował posłusznie, raczej pozbawionym większych emocji głosem. Do zdarzenia doszło ładnych parę godzin temu i to mu wystarczyło aby ochłonąć.
- Zastrzelony z broni palnej. Strzałem w tył głowy - poinformowała Lagertha, która w międzyczasie dokonywała dokładniejszych oględzin ciała.
August rzucił zaklęcie wykrycia magii na okolice i ściany. Wszystko wyglądało zupełnie zwyczajnie i niemagicznie. Ninja zapewne użyła Ingijskiej magii aby wyskoczyć tak wysoko do góry, ale musiało to być proste zaklęcie i obecnie nie pozostawiło ono po sobie magicznych śladów. Jedyną magię jaką wykrył kapłan był ekwipunek którym sami dysponowali, oraz lewa rękawica sierżanta. Oczywiście silną magią emanowało też ogrodzenie.
W drugiej kolejności August rzucił zaklęcie wykrycia trucizny na zwłoki, ale stwierdził jej brak - śmierć naprawdę nastąpiła w wyniku urazu głowy.

Tanyr tymczasem zainteresował się śladami uciekinierki. Podszedł do ogrodzenia wyglądając za nie uważnie. Za ogrodzeniem dostrzegł wyraźny ślad wgniecenia w ziemi, jak po lądowaniu z dużej wysokości.
- Wylądowała tam i co dalej? - dopytywał się.
- Pobiegliśmy dookoła ogrodzenia i goniliśmy. Nie było łatwo w ciemościach, ale usłyszeliśmy konie. Jednak gdy dotarliśmy do miejsca ze śladami kopyt, ninja już tam nie było i nie mieliśmy jak jej dogonić - powiedział sierżant.
- Cztery konie, czy pięć? - spytała szybko Tayra, z delikatnym tajemniczym uśmiechem.
- Sądząc po śladach, tylko dwa. Odjechały na północny wschód - odpowiedział sierżant.
- Czy byliście w stanie ocenić, czy oba konie miały jeźdźców? - spytał Tanyr.
- Tak, gdy podjechały tak. Ale nie gdy odjeżdzały - odpowierdział sierżant.
- Będzie uciekać szybciej mając luzaka. Ktoś się stołował w domu, prawdopodobnie mając możliwość obejścia alarmu, lub wiedząc jak działa. Sprawdźmy resztę domu, może coś znajdziemy. Na razie to zaspaliśmy i jesteśmy z ręką w nocniku. - Westchnął August.
- Ale nadal możemy śledzić i podsłuchiwać ninja - zauważyła Tayra, starając się podnieść nieco morale drużyny.

Cała ekipa wróciła do budynku. Od razu dało się zauważyć, że stół na którym niegdyś składali broń, stał teraz w głównym holu pełniąc rolę stołu obiadowego.
- Jeśli się rozdzielimy to szybciej przeszukamy dom - zasugerowała Tayra.
- Proponuję w parach, aby przynajmniej jedna osoba znała teren. W pojedynkę, nie bardzo wiem czego szukamy - powiedziała Lagertha.
- Szukamy... informacji o tym co zabrali ninja. I śladów czy był tu ktoś jeszcze. Tak? - odpowiedziała Tayra, spoglądając przy tym na Augusta, który słusznie zasugerował obecność innego intruza.
- Tak, ktoś wiedzący o zabezpieczeniach, chował się tu jak pod latarnią, gdzie najwięcej cienia. - Przytaknął krasnolud.
- W takim razie Enola i ja przeszukamy zachodnią część domu - zaproponował Tanyr.
- Ja zostanę i lepiej przyjżę się ciału - powiedziała Lagertha.

Kerm 06-02-2022 16:34

Spiżarnia była pierwszym miejscem, do którego zajrzał Tanyr. Nie dlatego, iż nagle zgłodniał, ale poszukiwania należało prowadzić systematycznie, a to pomieszczenie było jako pierwsze.
Mag był tu już dwa razy - najpierw podczas walki z ninja, a potem podczas przeszukiwania domu. W zasadzie był dość spostrzegawczy, ale musiałby być ślepy, by nie zauważyć, że ze spiżarki zniknęła spora, licząca koło trzydziestu butelek kolekcja win. Strażnik zaprzysięgał się, że to nie ich dzieło, ale nawet jeśli on i jego koledzy pozwoliliby sobie na uszczuplenie tych zapasów, to i tak aż tyle by nie wypili w ciągu dwóch dni.
Nie było też jednego kuferka, ale Tanyr nie miał pojęcia, co w nim było. Towarzyszący im strażnik również nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
- Czy uciekający mieli ze sobą jakiś większy bagaż? Skoro zaginął kuferek i tyle wina... - powiedział Tanyr.
- Nie mieli - odparł strażnik. - Mieli tylko plecaki i to z wyglądu na pół puste. Musiał więc tu być ktoś jeszcze.
Pytanie kto pozostawało bez odpowiedzi.

W kuchni ubyło nieco zapasów. Ale tu stołowała się straż, o czym natychmiast powiedział strażnik. Oni też schowali do szafki porcelanową zastawę.
W salonie po prostu sprzątnięto ze stołu, a prócz tego nie było tu żadnych znaczących zmian, podobnie jak w korytarzu i w łazience też.
Łazienka wzbudziła szalony entuzjazm towarzyszącej Tanyrowi Enoli.
- Fontanna w domu! Do mycia się! - Z niedowierzaniem kręciła głową.
- Może wypróbujemy...? - szepnął jej na ucho Tanyr. - Wygląda na idealną dla dwóch osób...
Enola uśmiechnęła się i zarumieniła równocześnie. Przez moment milczała, jakby się zastanawiała, jak odpowiedzieć.
- No... nie... - powiedziała w końcu.
Nie wyglądała jednak na obrażoną, a raczej na zafascynowaną pomysłem.
Ruszyli dalej.

W głównym holu postawiono stół, co w sumie stanowiło niewielką zmianę.
Drzwi do zbrojowni były zamknięte na klucz. Strażnik otworzył mocne, dębowe drzwi, za którymi tym razem nie było stadka zombie. Dokładne oględziny wykazały, że nic tu nie zginęło.
- I jak ci się podoba posiadłość? - spytał Tanyr, gdy znów znaleźli się na korytarzu.
- Przytulnie tu i cicho. Znakomity przykład domu, który dobrze obywa się nawet bez piętra. Idealny dla starego kawalera. Ale za mały dla całej rodziny - odpowiedziała Enola.
Tanyr uśmiechnął się lekko. Na razie o założeniu rodziny nie myślał.
- A cała sprawa, którą się zajmujemy?
- Cała sprawa jest wprost fascynująca - odpowiedziała z entuzjazmem. - Bardzo ważna i trafiamy nowe zagadki. Ciekawi mnie jak się to wszystko łączy i kto stoi za tajemniczym spiskiem - dodała ze szczerym uśmiechem. - A jakie jest twoje zdanie? Co sądzisz o śledztwie? Masz jakieś podejrzenia? - spytała spoglądając na Tanyra z uśmiechem.
Ogólnie biorąc wyglądało na to, że młoda kobieta jest zadowolona z tego, że może uczestniczyć w próbie rozwikłania wszystkich tajemnic spisku.

- Chodźcie, przeszukamy raz jeszcze posiadłość pod kątem ukrytych przejść czy piwnic - zaproponował Tanyr.

Jak się okazało, piwnicy nie było. Podłoga była murowana i nawet pod dywanami nie było żadnych ukrytych włazów.
Ku uciesze i zachwytowi Enoli Tanyr znalazł jednak tajne przejście. W sumie nie było to nic wielkiego - droga na skróty z biura do łazienki, przejście otwierane za pomocą dźwigni ukrytej za jedną z tarcz.
- Fantastyczny pomysł - powiedziała Enola. - Rewelacja - dodała, własnoręcznie otwierając i zamykając przejście.
- Chodźmy do pozostałych - zaproponował Tanyr, gdy dziewczyna nacieszyła się już nową "zabawką". - Może oni będą mieli lepsze wieści - dodał.

W towarzystwie nieco znudzonego strażnika poszli szukać pozostałej części drużyny.

Plomiennoluski 11-02-2022 07:07

August z Tayrą, oraz w formie świadka jednym ze strażników udają się do sypialni.
Jeszcze zanim tam dotrą, w biurze Tayra zauważy - Tu był obraz - powiedziała pokazując miejsce na ścianie na S2. Strażnik zaprzeczy, aby ruszali jakieś obrazy.
Po wejściu do sypialni - pierwsze co to ślady krwi. - Tu się zaczęła walka. Potem przeszła do pracowni - wyjaśniła Tayra. Ślady krwi są nieświeże. Tak ze 2-3 dni.
Łóżko! - Pokojówki nie ma to nikt nie pościelił, ale zostawiliśmy pościelone - zauważyła Tayra.
Mebel był znakomicie wykonany, z drewna dębowego, miękki wygodny materac położony na zawieszeniu łóżka - na sprężynach. Pościel to bawełna i jedwab, a w poduszkach delikatne pierze. Pościel rozbebeszona - łóżko było w użyciu tej nocy. Strażnik stwierdził, że oni nocują w pomieszczeniu dla służby.
Dokładne sprawdzenie łóżka wyjawiło dwie rzeczy: brak tajnych schowków i drobiazgów, natomiast zdecydowaną obecność raczej długiego blond włosa. Oraz dowody na to, że łóżko było w użyciu ale nie w celach spania - ktoś tu uprawiał seks.
Tayra w tym czasie zauważyła butelki wina(po winie) na stoliku. Strażnik zaprzeczy aby je pili.
- Będziecie musieli zacząć czyścić uszy - Mruknął krasnolud do strażnika, chowając znalezisko. - Któreś z nas jest w stanie spleść zaklęcie śledzące, czy będzie trzeba go dostarczyć Desmondowi? Znacie kogoś zamieszanego z blond włosami? Pamiętasz może, co było na tym obrazie? - August przeszpera jeszcze pokój za pomocą magii, a potem przyjrzy się posągom / zbrojom.
- Obraz przedstawiał statek na morzu. Arcydzieło. Te wykończenia statku i cała kolorystyka. A fale wyglądały jakby miały się ruszyć - Tayra wychwalała obraz. - Chyba nie był magiczny, ale za każdym razem jak się mu przyglądałam, to zauważałam jakiś nowy szczegół - dodała z zachwytem... Ale obrazu tam nie było.
- Zaklęcie śledzące to zbyt wyszukana magia jak dla mnie, ale może Tanyr - powiedziała.
August tymczasem oglądał pokój pod kątem magii, ale nie wykrył w pomieszczeniach żadnych magicznych przedmiotów - aż dziwne zważywszy na zamożność kupca który tu mieszkał; nie wspominając że z tego co słyszał od reszty ekipy, w całą historię zamieszana była magiczna szkatułka.
- Z blondynek to tylko ja, Lagertha i kapłanka Louise, ale to żadna z nas. No i Księżna, ale to też na pewno nie - powiedziała Tayra bez głębszego zastanowienia.
- A jakie włosy miała ta kobieta-ninja? - przyszło jej nagle do głowy, ale od razu sama się skrzywiła i pokręciła przecząco głową. - Zevran mówił o piratach i to pasuje do broni palnej - zauważyła z entuzjazmem, ale dla potwierdzenia musieli spytać kogoś kto widział owych piratów.
August w tym czasie zauważył zaś, że posąg który oglądał wykonany był z jasnego marmuru i musiał być wiele wart.
-Ciekawe, czy to faktyczna statua, czy ludzie zamienieni w kamień. Tak czy siak, sporo warte. Wygląda to trochę tak, jakby osoba, Która wyniosła stąd rzeczy, wiedziała co robi i co jest lekkie a cenne. Nasz najlepszy trop, to chyba ten włos. - Zadumał się krasnolud. - Ci piraci też musieliby tu być i wiedzieć jak nie aktywować zaklęć ochronnych. Coś za dużo wiedzieli. Udało się wam ustalić kiedy podmieniono kupca? - Jeśli masek w obiegu było więcej, to i figurantów mogło być wielu.
- To tylko posągi, ale bardzo ładne. I ułatwiały Davidowi wtopienie się w tło - powiedziała Tayra.
- Sądząc po stanie w jakim był prawdziwy Pan Hantrel, przynajmniej dwa tygodnie - odpowiedział strażnik.
- Zev mówił że piraci mieli czarodzieja, ale słabszego niż Tanyr, więc wątpię aby był w stanie obejść zabezpieczenia za pomocą magii - Powiedziała Tayra. - Co nie oznacza, że nie znaleźli jakiegoś sposobu.

August i Tayra, oraz towarzyszący im strażnik, weszli do pracowni. Krasnolud od razu zauważył pokaźne ślady krwi, co dość negatywnie wpływało na zapach panujący w pokoju. Najwięcej krwi rozlanej zostało na dywanie i stoliku pod oknem.
- Tutaj odbyła się ta walka - wyjaśniła krótko Tayra.
Kapłan bez trudu dostrzegł, że te ślady krwii istotnie pochodzą sprzed paru dni.
- Wślizgnęłam się z ciekawości, oczywiście w stanie niewidzialności. Jak zobaczyłam zombie to od razu mną trząsnęło i chyba wtedy mnie wykryli, bo zaraz potem usnęłam. Obudziłam się pozbawiona amuletów i związana, na tej kanapie - powiedziała czarodziejka, wskazując skromną kanapę w rogu pokoju.
- Zamknęliście okno po walce? - August zmarszczył nos, ale starał się i tak wszystko dokładnie obejrzeć. Od blatów, po parapet i pod nimi, kanapę i wszystko po kolei, włącznie z odsuwaniem mebli. Trochę żałował, że nie przybył tu wcześniej. W pamięci zaś powtarzał sobie wszystko o wampirach i niematerialnych stworach.
- Zdaje mi się, że cały czas było zamknięte - odpowiedziała Tayra, przyglądając się omawianemu oknu.
- Wietrzyliście tu? - spytała strażnika.
- Nie. To intruzi musieli je otworzyć. My tylko zmyliśmy tam podłogę. Wtedy, po walce - odpowiedział żołnierz, wskazując miejsce przy jednym ze stołów, niedaleko od kanapy i kominka.
- Tu zginęła nekromantka, było dużo krwii - zauważyła Tayra.
August oczywiście nie omieszkał sprawdzić i tego miejsca, oraz jego okolic.
- Podłogę się dało ogarnąć, ale z dywanem i meblami już się nie męczyliśmy - wyjaśnił strażnik.
Kapłan starannie przeszukiwał pomieszczenie. Podłoga we wskazanym miejscu istotnie musiała zostać umyta, ale nie zgadzały mu się dwa inne zeznania. Tayra mówiła wcześniej, że gdy była związana na kanapie, nekromantka czytała książkę. Skoro więc tu zginęła, to gdzie podziała się owa książka?
Zauważył że mebli i sprzętu na biurkach nikt nie ruszał, o czym świadczyły choćby ślady zaschniętej krwii. Za meblami nie było żadnych znalezisk. Aczkolwiek w rogu dywanu mężczyzna znalazł skromne ślady popiołu, które błyskawicznie zanikały im dalej od kominka. W kominku zaś, krasnolud dostrzegł ślady stóp, zwrócone przodem do pokoju... Wystarczyło mu teraz zajrzeć do komina aby odkryć tajny schowek - skromną kamienną półkę w kominie, na wysokości półtora metra. Nie zdziwił się, że obecnie była ona pusta.

Popiołowe ślady stóp prowadziły od kominka w stronę otwartego okna. Były skromne, tylko na dywanie i szybko zanikały (im dalej tym mniejsze i w pół dywanu już ich prawie nie było widać). Był ciepły maj i od dawna w kominku nikt nie palił.
Duże okno na ścianie było otwarte i wychodziło na miejsce zgonu jednego ninja.

- Ehhh, jesteśmy sporo kroków do tyłu. - Krasnoludowi zostało jeszcze sprawdzić ślady za oknem i tarcze, które wcześniej zwróciły jego uwagę.
Gdy August podszedł do okna, zobaczył ślady krwi prowadzące nieomal od okna, do leżącego na ziemi ninja. Lagertha skończyła już oględziny zwłok i dostrzegła zainteresowanie kapłana.
- Zastrzelony z broni palnej. Strzałem w tył głowy, z dwóch lub trzech metrów - poinformowała. - Na moje oko, strzelec stał właśnie tam gdzie ty teraz - dodała od razu.
-Zostaje najważniejsze pytanie. Kto strzelał? - Zapytał głośno August, ruszając w kierunku gabinetu.

Mekow 04-03-2022 21:57

Zgromadzeni zastanowili się nad pytaniem postawionym przez Augusta, ale to on sam jako pierwszy zasugerował odpowiedź.
- Morderczyni to wskrzeszona nekromanta! - powiedział i rozważające tę możliwość myśli zakołatały się w głowach zgromadzonych.
- Mogła tu wejść rozchylając nogi dla strażnika - zastanowiła się na głos Tayra.
- Rozchy...?! - wyrwało się poruszonej Enoli, zanim szybkim ruchem zakryła swoje usta dłonią, powstrzymując się przed powtórzeniem słów które nie przystoiły panience z dobrego domu.
Tanyr uśmiechnął się lekko.
- Ale łatwiej byłoby jej rzucić na nich zaklęcie. Zresztą ona miała czarne włosy, a znaleźliśmy blond - zreflektowała się Tayra. - Choć to może też być męski włos - zauważyła, ale bez przekonania.
- Taki jak naszego śpiącego towarzysza? Może, niby może. Natomiast czy jesteśmy pewni, że nie został użyty jeden z artefaktów? Musimy się dowiedzieć kto ukradnie te, zostawione w zamku, oraz pogonić za uciekinierką. Problematyczne. - Stwierdził August.
- Zevran ma za krótkie, z resztą był z nami w mieście - zauważyła Tayra, zerkając na fryzury strażników, z których żadna nie pasowała do postawionej teorii.
- Jeśli łóżko wykorzystano... w celach intymnych... - ze względu na Enolę nie użył bardziej dosadnego określenia - to raczej nikogo nie uśpiono. Może faktycznie któryś dał się złapać na gołe... nagi biust - poprawił się. - Otworzył okno, wpuścił panienkę... a po wszystkim zasnął. A ona wzięła, co chciała i uciekła.
- Trzeba by złapać zabójczynię
- zmienił temat. - Ona może nas doprowadzić do głowy tego spisku. Wyślemy kogoś, by zawiadomił pałac, a sami ruszymy w pościg - zaproponował.
- Żaden z moich ludzi nie zaniedbał by tak obowiązków. Gdy Byk podniósł alarm, każdy był w swoim łóżku - zapewniał sierżant Moss. - Jaką wiadomość wysłać na dwór królewski? Może woli pan napisać ją osobiście? - powiedział, wskazując na sekretarzyk w rogu pokoju, nie drążąc poprzedniego tematu.
Tanyr usiadł przy sekretarzyku i w paru zdaniach naszkicował całą sytuację. A do pisma dołączył znaleziony włos i prośbę, by ktoś na dworze spróbował zidentyfikować jego właścicielkę. Potem dał list sierżantowi.
- Trzeba to dostarczyć jak najszybciej - powiedział.
-Trzeba ruszać w pościg, ale gdzie są ślady zabójczyni? Była dwójka ninja, wiemy o jej śladach. Mogła ruszyć za ocalałą, ale wątpię. - Powiedział August.
- Powodzenia państwu. Zabiorę wiadomość osobiście - odpowiedział Moss i oddawszy swoje rękawice jednemu z kolegów mruknął do niego, aby nadal pilnowali domu, tylko może uważniej. A po chwili opuścił pomieszczenie, udając się w stronę głównego wejścia.
- Zabójczyni musiała być w laboratorium, gdy strzelała. Skoro straż jej nie widziała, to nie wyskoczyła za ninja, czyli albo niewidzialność albo cofnęła się w głąb domu... - zastanowiła się na głos Tayra, po czym sama przeszła do laboratorium i słychać było jak poprosiła znajdującą się na dworze Lagerthę o sprawdzenie potencjalnych śladów dookoła domu i rzucenie okiem na dach.
- Mimo swej brutalności to jednak ciekawe, że wrogowie walczą ze sobą. A co z zasadą wróg mojego wroga? Tu nie zachodzi? - zastanawiała się Enola, przynajmniej w pewnym stopniu odzyskując swój entuzjazm.
- Żadnego z nich nie uznałbym za sojusznika - powiedział Tanyr. - Ich plany mogą się między sobą różnić, ale z pewnością są krańcowo różne od tego, czego byśmy sobie życzyli dla dobra kraju i nas wszystkich. Gdyby któryś z nich był naszym sojusznikiem, to by z nami współpracował.
- Nie każdy zamieszany musi być dobry albo zły. Księżna podkreślała, abyśmy w pierwszej kolejności ustalili kto jakie ma intencje i walczyli tylko w ostateczności. Przewidziała to - dodała Tayra.
- O, to bardzo ciekawe - powiedziała Enola, robiąc przy tym notatki.

Wtedy to rozległo się pukanie do okna, za którym znalazła się Lagertha. Od razu okazało się, że okno było w zasadzie otwarte gdyż wystarczyło je tylko popchnąć.
- Tu są wyraźne wgłębienia - powiedziała kobieta. - Dwie osoby wyskoczyły przez okno i pobiegły w tamtą stronę - powiedziała wskazując swoje prawo, czyli kierunek przeciwny do tego w którym znajdowały się zwłoki ninja. - Nie jestem tropicielem, ale zdaje mi się, że byli boso - dodała.
- Może to oni zabawiali się w łóżku i zostali zaskoczeni? - zasugerował Tanyr. - Zabili jednego ninja, a potem uciekli... Może tak bardzo się spieszyli, że nie zdążyli się ubrać. Ale skoro zostawili ślady, to dobry pies nie powinien mieć kłopotów z podążaniem tym tropem.
- Gdyby biegli nadzy, to gdzie są ich ubrania? Chyba, że to istoty nie uznające ubrań. - Powiedział kapłan. - Natomiast pies mógłby dać radę. Nie zadepczcie przypadkiem śladów. - Dodał krasnolud.
- Bose stopy zostawiają dla psa wyraźny trop - zauważyła Lagertha.
- Jeśli zostali zaskoczeni to mogli nie mieć czasu na ubranie się. Tylko po co podnosić alarm strzelaniem, jak się stoi z gołym tyłkiem? - zauważyła Tayra.
Enola zarumieniła się, zakrywając sobie usta.
- Niekiedy sprawy są na tyle ważne, że nagi tyłek to drobiazg - stwierdził Tanyr. - A to żaden problem złapać rzeczy w garść i pobiec. Ubrać się można kawałek dalej.

Nie tracąc czasu, Tanyr ruszył w stronę wyjścia, aby przyprowadzić Novio. Tym razem Enola nie poszła z nim, tylko zasiadła do sekretarzyka w rogu pokoju i zaczęła robić notatki, pisząc w zawrotnym tempie.
- W domu ich nie ma, na dachu też. Chodźmy pod bramę - zasugerowała Lagertha. Gdziekolwiek zaprowadzi ich Novio, intruzi prawie na pewno musieli wyjść przez bramę.
- Idźcie, wejdę tylko do łazienki i do was dołączę - powiedziała Tayra.
- Ja też. Ta łazienka jest wyjątkowa - dodała Enola, nie przerywając pisania.
Lagertha wskoczyła na parapet i weszła do domu przez okno, zostawiając towarzyszącego jej strażnika na zewnątrz.
- Nie zadepczę przypadkiem śladów - wyjaśniła krótko.
Rozdzielili się. Tayra i Enola udały się do łazienki, oczywiście zostawiając eskortującego je strażnika za drzwiami. Zaś August, Lagertha i drugi ze strażników ruszyli głównym holem i wyszli na zewnątrz, udając się pod bramę.

Tanyr w tym czasie szedł do stajenki i w połowie drogi dostrzegł sierżanta Mossa. Mężczyzna opuścił stajenkę, ale poruszał się pieszo, zamiast wyjechać w pośpiechu na koniu. Z jakichś względów, nie udał się z wiadomością na zamek królewski jak planowali. Pomachał wysoko do Tanyra, obiema rękami, a następnie przywołał go zdecydowanym ruchem ręki. Z jakichś względów, niczego nie wołał, mimo iż dzielący ich dystans pozwalał im na komunikacje werbalną.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172