lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Systemy postapokaliptyczne (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/)
-   -   Zapasy babcine a postapo... (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/12468-zapasy-babcine-a-postapo.html)

Aschaar 17-04-2013 11:47

Choć zwyczajna (ale z mięsa, nie z marketu) wystawiona na słoneczko zmieniała się w pięknego kabanosa i po prawie miesiącu jak ktoś (sprzątając domek przed wyjazdem) ją odnalazł - dalej była zjadliwa... tylko ciężka do pokrojenia...

A przy okazji cieszę się, ze wrzuciłem wam małą łamigłówkę z "babcinymi zapasami". :p

Nasty 19-04-2013 21:52

A tak mi przyszło do głowy. Były jeszcze takie pudełka jak do jogurtów. W nich było jakieś żarcie do rozrobienia z wodą. Zamieniało się to w słodką breje. Pamiętam że data produkcji była około 93r a przydatności 2033r. Nie pytajcie co to było. Tak czy siak pyszne. Można było na sucho też wcinać.

A i jeszcze dawali suchary takie pakowane po 50szt wojskowe. Też nie do zjechania przez czas.

Asenat 23-04-2013 13:28

W czasach studenckich, wezwana przez zmieniającą w ciemno lokum na nowe koleżankę, po dramatycznym telefonie "planeta nie nadaje się do zamieszkania", uzbrojona w plecak pełen ścier i chemii ruszyłam na odsiecz.

Planeta nie nadawała się do zamieszkania. Wszystkie poprzednie mieszkające tam ekipy pozostawiały tam przeróżne - czasami dziwne, czasami straszne - rzeczy. Otwarcie pełnej żarcia, odłączonej lodówki, zostawionej bez zasilania na lato - wrażenia niezapomniane.

W jednej z szafek znalazłyśmy dziwną torebkę. Pamiętałyśmy takie z dzieciństwa, kiedy był to towar na wagę złota. Cukier był trochę zbrylony, trochę jak dla mnie zajeżdżał kocim sikiem... ale poza tym nic mu nie było. Został spożyty i nikomu nie zaszkodził. Więc cukier, jak się nie zawilgoci, powinien przetrwać. Bardzo dobrze, ponoć krzepi.

Dla nałogowców - wygrzebany w tym samym mieszkaniu ze szpary w podłodze wiekowy papieros do wypalenia się nie nadawał :-P.

cb 03-05-2013 12:00

Cytat:

Napisał Aschaar (Post 423827)
Hłe, hłe :-)

Pytanie jest całkiem poważne, wbrew pozorom. Sprowadza się do "co jedzą bohaterowie w postapo?"

No właśnie i co moi drodzy?
Pomyślałem trochę, poczytałem w necie, przepytałem żonę. Była bardzo podejrzliwa bo zawsze twierdziłem, że jedzenie bierze się z kuchni;). Kwestia przydatności do spożycia to jedna sprawa, ilości i dostępności druga.
Według mnie ludzkość, by przetrwać, musiała i to bardzo szybko przypomnieć sobie jak się kisi marynuje, pekluje, pasteryzuje, suszy i wykonuje inne weki. Temat nieobcy naszym babciom, znany większości mam ale już nie każdej żonie. Oki załóżmy, że wiedza się powtórnie rozprzestrzeniła w końcu przetrwają tylko najinteligentniejsi. Załóżmy, że mamy wiedzę i przydomowe ogródki warzywne, cukier, ocet czy olej które przecież są kluczowe dla konserwacji. Co jesteśmy w stanie wyprodukować, co musimy zrobić by przetrwać unikając chociażby szkorbutu? Kiszona kapusta, ogóreczki, dżemik jako zastrzyk energii oraz wiele, wiele innych pyszności. Tego rodzaju zapasy moim zdaniem produkowane były by przez prawie każdego osiadłego mieszkańca postapo. Byłyby to co za tym idzie najpowszechniejsze żarcie podróżne dla naszych bohaterów. Zgadacie się?
Oki, jeśli tak to lecimy dalej. Ile waży słoik ogórków np? Słoik 0,7 l waży ok 1 kg zaś jego jadalna zawartość to ok 300 g. Taki mały szczególik ale jeśli chcecie pogrążyć swoich graczy to niech cwaniaki zabiorą sobie tego rodzaju żywność na tygodniową wyprawę.
Oczywiście myślący gracz zaraz zakrzyknie, że on to na wyprawę zabiera tylko suszoną wołowinę, suchary, no i eee jeszcze jabłuszka suszone. Pytanie tylko do Ciebie drogi graczu jak długo na tej diecie pociągniesz? Przecież jesteś w drodze całe życie no a przynajmniej 3 lata. Knajpy powiadasz a kiedy to ostatnio zamawiałeś zupkę i surówkę zamiast butelki bimbru i czegoś do żarcia?
Streszczając się i do rzeczy: przetwory, te powojenne to na pewno ważny aspekt diety niedoceniany i marginalizowany. Dieta postapo będzie na pewno diametralnie różna od tej jaką zakładamy w sesjach. Jaka to już wydaje się dyskusją na zupełnie nowy wątek. Co wy na to by takowy otworzyć? Taka książka kucharska pustkowi ?

Revan 22-07-2013 14:19

Ogrzewane kotlety, buhahaha.

Nie dziwne, że miód tyle wytrzyma. Wszelkie wyroby cukrowe (z racji swojej budowy chemicznej) odpowiednio przechowywane przetrwają ile wlezie. Liczą się tu wszystkie szczelnie pakowane makarony z zupek chińskich, sucharki, cukier (sam w sobie jest konserwantem). Im bardziej skomplikowany produkt (białka, aminokwasy, wszelkie związki azotowe), tym gorzej, kilka lat, góra kilkanaście (konserwy, suszone mięso, co tam macie).

Na przetwory mleczne, nawet pasteryzowane, nie ma co zwracać uwagi. Termin ważności jest tutaj bardzo ważny, może zostać przekroczony w niewielkim stopniu (miesiąc max). Na wszelkich konserwach, babcinich przetworach należy obserwować jakiekolwiek wybrzuszenia, jak coś jest, to po ptokach.

To samo tyczy się żywności liofilizowanej. Należy pamiętać, że żadna żywność nie jest w 100% sterylna (ze względu na bakterie beztlenowe), co najbardziej widać w przypadku produktów mlecznych.

Aschaar 22-07-2013 22:32

Odgrzewane kotlety swoją drogą trzymają się całkiem dobrze...
Wielokrotne przesmażanie robi z mięsa co prawda podeszwę, ale biedne bakterie i chemia nie wytrzymują konkurencji temperatury...

Ogólnie - jak zauważył mój przedmówca, z którym się zgadzam (spadać jestem po konferencji naukowej i jeszcze mi dryg został ;) ) im bardziej chemicznie skomplikowana żywność tym krócej się trzyma.
Dzisiejsze "mięso" ma z mięsem niewiele wspólnego - nawet "goły schabowy" jest napakowany chemią, bo bydło dostaje "wzbogacane pasze"; musi przetrwać kilka tygodni transportu od rzeźni do marketu (a pamiętajcie o centralnych magazynach) i jeszcze ładnie wyglądać (ta piękna różowiutka barwa)...

Po apokalipsie ten problem odpadnie co prawda (bo mięso trzeba będzie upolować, a nie kupić), ale wszystkie przedapokaliptyczne puszki wylecą w powietrze (dosłownie)...


A książkę kucharską bym napisał. Może się przydać w każdych warunkach - nawet na kempingu... Kiedyś byliśmy tak napruci, że "misja sklep" była poza naszym zasięgiem, a zupa z pokrzyw była dobra nawet na całkiem trzeźwo...

Raist2 23-07-2013 00:06

Napiszę tu moje odczucia i wiedzę (niekoniecznie właściwą ale chyba raczej właściwą :P).
Zacznijmy od cukru, faktycznie cukier sam w sobie jest nie do zdarcia wg mojej wiedzy, co za tym idzie produkty oparte na nim też powinny być wytrzymałe, jednakże już do zdarcia ze względu na to że i inne składniki już w nich się znajdują. Dajmy na to taki słoik dżemu jeśli nie miał styczności z powietrzem (słoik się dobrze zassał, nie pękł a pokrywka w przypadku metalowych nie dziurawa/przerdzewiała) to postoi pewnie te 50lat z palcem w... no tam gdzie ciemno. Z konserwami jest podobnie jak z tym dżemem, to spokojnie ze 100lat postoi jak nie dłużej. Racje żywnościowe żołnierzy, jakiś czas temu widziałem program w TV właśnie o tym, to było tam powiedziane właśnie że te co kiedyś a te co teraz to dwie zupełnie inne epoki, ale też kilka lat może dłużej (nie pamiętam dokładnie) poleżą i się zje. Ktoś wspominał o winie znajdywanym w zatopionych statkach, wino ma to do siebie (nie wiem jak z innym alkoholem) że jeśli jest dobrze zrobione to się nie popsuje i po kilku set latach i można pić.
Był poruszany tu też motyw ile dało by się pożyć na żarciu typu, suchar-suszone mięso- suszony owoc, podejrzewam że po tygodniu, dwóch pochorowalibyśmy się, ale weźmy pod uwagę że człowiek zmienna bestia jest i skoro już wielokrotnie przestawialiśmy swoje organizmy na inne tryby żywieniowe, to podejrzewam że po tych 30 latach już by się przyzwyczaili do takiego żarcia i by wytrzymali więcej niż my teraz (w końcu my zaczynaliśmy od surowego żarcia, a teraz jemy taką chemię że strach, i żyjemy).
Co do hodowli zwierząt, uprawiania jakiś małych poletek, jak na mój gust na dłuższą metę nie zdało by to egzaminu, w świecie gdzie ciężko o zdatną wodę do picia, raczej nie chcieliby marnować jej na zwierzęta, a ziemia nie nadawałaby się pod uprawę, byłaby całkowicie, bądź prawie całkowicie wyjałowiona.
Nie zapominajmy też że nasz pan i władca, miłościwe nam panujący Moloch (;P), raczył nas tak atomówkami jak i innymi chemikaliami, że oh i ah, nie wiem czy cokolwiek nadawało by się przy czymś takim do spożycia.
Ale taki suchar z miodkiem (skoro nie zważamy już na poprzedni akapit) to zastrzyk energii dla organizmu jak stąd do Nebrasco.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172