lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Systemy postapokaliptyczne (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/)
-   -   Wasza ulubiona profeska... (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/4435-wasza-ulubiona-profeska.html)

Stalker 30-10-2007 20:04

Wasza ulubiona profeska...
 
Tutaj piszcie kim lubicie grać. Czy napakowanym gladiatorem, czy sprytnym tropicielem, czy cichym zabójcą, itp. Ogólnie chciałbym poznać wasze upodobania (co do postaci;) ) i napiszcie mi też jakim typem postaci gracie zwykle. Czy pakerem, inteligentem, cwaniakiem, naukowcem, wojownikiem wyuczonym, jakimś złodziejem, czy co.
Ciekawi mnie to. Ot tak jakoś dziwnie;)

Zak 31-10-2007 16:39

No więc, ja najczęściej wcielam się w tresera bestii z Miami. Zawsze jestem cichy, małomówny i opanowany, jakbym nie interesował się molochem i wojną. Kiedy przyjmuje jakieś zlecenie to zawsze wiąże się z moimi prywatnymi sprawami. Gram raczej samotnikiem moim jedynym prawdziwym przyjacielem jest moja bestia :). Z reguły nie używam broni palnej. Stawaiam na noże i miecze.

Pzdr, Zak

Stalker 01-11-2007 09:46

Fajny sposób gry... Też raz grałem treserem bestii, ale nie zdążyłem doprowadzić kampanii do końca...
Ja zwykle gram różnymi postaciami, nie wykształciłem sobie jeszcze żadnej ulubionej profesji, stąd moje do was pytanie:)

Lavi 05-11-2007 16:39

Ja gram zawsze ale to zawsze ŁOWCĄ MUTANTÓW z SPAS-12 i ŚRUTOBRANIEM jako sztuczka :P Ta mieszanka jest śmiertelna na bliską odległość.

Śrutobranie pozwala na strzelenie i przeładowanie w jednej turze, co daje -30% do celnośći.
Odległość do 2m natomiast jak dobrze pamiętam daje +30%, dzięki temu zeruje się to. (mogę się mylić)
No i na koniec sam SPAS-12 który ma tryb automatyczny, dzięki temu nie ma czegoś takiego jak przeładowanie, a co za tym idzie można wygrzać do kogoś 6 śrutów :D Przynajmniej mój MG godzi się na takie coś.

Gdybym np. nie miał czasu na więcej strzałów to jest jeszcze taka opcja w SPAS-12, jak wystrzał z obu luf. Miodzio :P każdego chociażby wstrzyma na chwilę, nawet najtwardszego mutasa. No ale nie czarujmy się w większości przypadków strzał z 2m, dwoma śrutami w głowe oznacza śmierć na miejscu.
A jak nie śrut to zawsze jest amunicja BRENEK (jakoś tak) lub wiele, wiele innych równie śmiertelnych.

Odnośnie charakteru postaci, to jest ona zawsze twarda, pewna i ma stalowe nerwy. Wiem na ile mogę przeginać u MG i na ile NPC są w stanie wytrzymać nerwowo. Gdyby np. ktoś nie chciał po dobroci to SPAS-12 z odległości 1m potrafi nieźle wpłynąć na psychikę i decyzje innych. Inne bronie mogą cię tylko poważnie zranić, natomiast Śrutówki to już inna bajka, za to je kocham.

Revan 05-11-2007 22:16

Ja mam 3 typy postaci.

Chemiczka, lubiąca metalowe klimatu, subkulture itd. przy okazji cierpiąca na paranoję. Koniecznie ruda ;]

Czerwonoskóry duch pustyni, jakby nie patrzeć, indiance też trzymają klimat. A jak ma swojego zwierzaka, to daruje mu nawet napierniczanie z łuku (przy różnych sztuczkach była po prostu sieka)

I na koniec, standardzik, strzelec wyborowy prosto z Hegemonii. Miecz, śrutówka, Desert Eagle, pasek granatów i na wojne.

merill 06-11-2007 23:08

Może to dziwne ale w tych pokręconych czasach, gdzie każdy kawałek złomu może okazać się wrednym prezentem wujka Molocha, a napotkany motocyklista to uzbrojony po zęby bandzior, najbardziej lubię grać szeryfem. Dobry winchester, dwa Colty plus porządna terenówka - to jest to.

Innym ulubionym pomysłem na postać do Neuroshimy, jest żołnierz. Ni jakiś tam przerośnięty mięśniak z Hegemonii, ale dobrze wyszkolony i opanowany żołnierz Posterunku lub Nowego Jorku. Do tego odpowiedni poziom umiejętności Karabiny i jakaś dobra snajperka i umiejętności skradania.

Dodam że z reguły moje postacie są raczej praworządnego charakteru. Choć w Zasranych Stanach "praworządność" to pojęcie dość relatywnie pojmowane:P

Tevery Best 09-11-2007 20:06

Cóż, ja osobiście preferuję medyków. Może dlatego, że mam w ryzach całą drużynę? Wiadomo, mogę ich szantażować lepiej, niż niejeden mafiozo... "Jak jeszcze raz to powiesz, to wytnę ci te czyraki razem z nerką, a kule z kolan będę ci wyciągał razem z jajami" - wcisnąć komuś taki tekst = bezcenne. A, no i musi mieć na stanie Desert Eagla (jeden miał nawet pomalowanego na biało). Wreszcie powiem tak: zbyt rzadko gram, za często mistrzuję.

Neoworld 28-11-2007 21:53

Najczęściej grywam "kulturalnym zabójcą", stosując najczęściej broń krótką, rzadziej sniper. Zero skradania sie. Staram sie wykupić wszystkie sztuczki które dają przewagę szybkości na polu walki i z reguły bez tłumika ani rusz.

Inna postacią trudną do ubicia był rzucający, skradający się, rąbający bronią ręczną i imitujący dźwięki skrytobójca.

Zabawnie grało sie Ed'em. Postać niemal pozbawiona wyglądu i siły. Nadganiał ukrywaniem sie i znajomością trucizny. Owinięty w habit i w wiernym towarzystwie swojego osła błąkał sie od miasta do miasta oferując pomoc chemika i lekarza. Z Missisipi przenikliwy wzrok dawał mu przewagę przed napastnikami nocą i w zasłonach dymnych (własnej produkcji oczywiście). Przeciwnicy zazwyczaj kończyli z igłą trucizny w tyłku. Mało skuteczny na maszyny...

Wojnar 03-12-2007 22:51

Ojoj, postaci zdarzały się już różne, ciężko by znaleźć dla nich wspólne cechy (oprócz tego, że prawie wszystkie były z Hegemonii). Ale moja ulubiona to brat Francisco. Wyobraźcie sobie, że siedzicie w barze w jakiejś dziurze, a tu przez drzwi wkracza gość w sutannie, w szerokoskrzydłym kapeluszu, z koltem za pasem i rzuca "witajcie, dobrzy chrześcijanie!" To, że postaci nie stało się nic złego składam na karb zaskoczenia MG. Generalnie to było coś, koleś słabowity, ale z żelaznymi jajami i natchnioną gadką. I nie próbujcie przy nim dowcipkować z księży, on umiał nawracać twardzieli z Hegemonii :p

Sagon 04-12-2007 17:33

Ja, mimo iż MG nie szedł mi na rękę, wolałem brać speca od naprawy. Grałem puki co w 3 sesje (niedokończone zresztą) Neuro. W 1 Wziąłem sobie żołnierza na strzelby. W trakcie przygody udało mi się, po dobroci MG, dopakować swojego Spriengfielda, że z maksymalnymi obrażeniami, z pozycji leżącej, trafiałem w cel odległy o 100m z testem co najwyżej przeciętnym, czyli potrafiłbym ci odstrzelić komara z jajek a ty byś nawet nie poczuł. W 2 wybrałem sobie Montera, ale bez broni. I całkiem fajnie, bo robiłem za złotą rączkę. To naprawiłem automat do kawy w barze, to odblokowałem zacięty pistolet, raz nawet zdjąłem pas cnoty córce szeryfa (od razu musieliśmy wiać). Za 3 razem również wybrałem Montera tyle ze tym razem dałem mu broń do ręki, i całkiem dobry ruch, bo już na początku sesji dostaliśmy się w sam środek porachunków gangów. Nie ma to jak dobra strzelba na plecach. Dobrze wymierzony strzał i można liczyć na krytyka, a duża ilość amunicji to tylko większy koszt utrzymania broni i dodatkowe kilogramy w plecaku.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:06.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172