lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Systemy postapokaliptyczne (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/)
-   -   Apokalipsa - jak wyglądała??? (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/4854-apokalipsa-jak-wygladala.html)

John5 14-02-2008 15:56

Cytat:

Napisał K.D. (Post 124097)
Sratatata. Ziemia może wytrzymać trzykrotnie większą populację. A do takiego wzrostu NIGDY nie dojdzie - kraje nierozwinięte staną się rozwinięte, i tak jak to ma miejsce w Europie czy Stanach, populacja poszczególnych krajów/stanów zacznie się zmniejszać za sprawą szerszo dostępnych środków planowania rodziny, większego znaczenia kobiet w społeczeństwie i edukacji seksualnej. Co to za maltuzjańskie przepowiednie, że nas przeludnienie załatwi? ;)

Nie wiem skąd brałeś informację, że Ziemia może wyżywić trzykrotność obecnej populacji, ale niestety to nie jest prawda :-(
Link do artykułu.

A jeśli nie chce się komuś szukać konkretów w powyższym tekście zacytuję:
Cytat:

Według zeszłorocznego raportu tej organizacji w 2003 roku ludzkość przekroczyła limit ekologiczny o 23 proc.
Cytat:

Tymczasem najnowszy raport instytutu Redefining Progress opublikowany już bez udziału Wackernagela jest dużo bardziej pesymistyczny niż uważa sam autor koncepcji ekologicznego śladu. Po jego odejściu zmieniono poważnie metodologię badań, uwzględniając w nich wielkość rocznej produkcji biomasy na całej planecie, podczas gdy wcześniej szacowano jedynie, ile maksymalnie żywności mogą wyprodukować ziemskie lądy.

Tak wyliczony limit ekologiczny dla jednego mieszkańca Ziemi powiększył się aż do 16 ha. Rychło okazało się jednak, że nie ma się z czego cieszyć, bo kiedy badacze zaczęli wyliczać, ile z tego idzie na wychwycenie ocieplającego klimat dwutlenku węgla, następnie - ile dóbr jest zużywanych przez rybołówstwo i rolnictwo oraz połykanych przez szybko rozrastające się miasta, stwierdzili, że ślad ekologiczny pozostawiany przez każdego z nas wynosi 23 ha. - Wykorzystujemy o 40 proc. więcej, niż jest w stanie nam dostarczyć planeta.

K.D. 14-02-2008 17:04

Tak. A tymczasem 2/3 produkowanej żywności marnuje się. Przekroczenie potencjału ekologicznego naszej planety to nie sprawka naszej żarłoczności, tylko rozrzutności. Bez niej, ostatnią rzeczą, jaka będzie zagrażała ludzkości, to głód.

John5 14-02-2008 17:46

Tu nie chodzi o fakt, że roztrwaniamy większość tego co zostaje wyprodukowane (z czym się zgadzam), ani naszej żarłoczności.
Chodzi o to że nawet, gdyby zużywane było 100% jedzenia, Ziemia nie ma wystarczającej powierzchni, żeby mogła wykarmić obecną populację ludzi (teraz wynosi chyba ok. 6,6 miliarda). A głód już panuje w Afryce i niektórych rejonach Azji. W Europie nie widać tego jeszcze, bo tutaj kraje są dość bogate w porównaniu do tzw. państw trzeciego świata i ludzie po prostu mają pieniądze by się wyżywić.

K.D. 14-02-2008 17:53

Cytat:

Chodzi o to że nawet, gdyby zużywane było 100% jedzenia, Ziemia nie ma wystarczającej powierzchni, żeby mogła wykarmić obecną populację ludzi (teraz wynosi chyba ok. 6,6 miliarda).
A jednak sie jej udaje - przy obecnym poziomie marnotrastwa. Ile to potrwa - to już inna sprawa. Módlmy się o wynalezieni księżycowych ogórków...
zresztą chodzi nie tyle o używanie 3/3 produkowanej żywności, tylko ograniczyć produkcję do tej 1/3, która się nie marnuje =P

rudaad 14-02-2008 20:52

Ha ha ha, panowie sporo śmiechu wzbudza wasza zawziętość w drążeniu tematu głodu i jest na prawdę godna podziwu, jednak temat ma mówić o wizjach apokalipsy, a nie o księżycowych ogórkach i wadach społeczeństw krajów wysoko rozwiniętych. :)
Rozumiem jakim sposobem temat ten "wszedł na salony" jednak może czas go zakończyć. Zgadzam się częściowo z wami oboma, bo i owszem nasza cywilizacja cechuje się rozrzutnością, a i według argumentów przedstawionych przez John5, nasza planeta nie jest w stanie wykarmić obecnej populacji ludności. Jednak idąc dalej zapominacie panowie o czymś takim co nazywa się selekcją naturalną i sztuczna- Ziemia nie musi karmić każdego człowieka który przyjdzie na świat, bo duża część z nich nie spędzi na niej zbyt wiele czasu.

However, ja jestem za wojną "War, war never changes..". Tak naprawdę tylko człowiek potrafi znaleźć jedyną skuteczną drogę do unicestwienia swojej cywilizacji. To ludzie wymyślili tortury, broń masowego rażenia, instytucje wyniszczające poczucie wszelkich wartości, to oni z cała zaciekłością dążą co dzień do wynalezienia kolejnych sposobów zabijania siebie nawzajem. Po co nam naturalnie mutujące się wirusy? Przecież człowiek zrobi to lepiej i z większą pomysłowością.

Pytanie teraz: O co ta wojna? O surowce, o terytoria, o władze, pieniądze, sławę? Hmn.. A może dla pokoju ? To doskonała wymówka. Przecież niektórzy do dziś twierdzą, że Hitler też chciał dobrze. :)
Pisząc to uśmiecham się - Nie potrzeba nam szaleńców, psychopatów, katastrof - jesteśmy ludźmi sami się prędzej, czy później wykończymy. "A ja urodziłem się dwadzieścia lat po wojnie i nie zastałem tu pokoju..." Ludzie lubią walczyć, konkurować, szukać wyzwań i przeciwników... Lubią też zabijać.

Ehh.. Ponoć człowiek ma niesamowity instynkt samozachowawczy. Może i ma, jednak nasza cywilizacja ma znacznie silniejszy pęd ku samozagładzie.

merill 18-05-2008 14:14

Ostatnio natrafiłem w internecie na ciekawy artykuł naukowy dotyczący wyglądu świata po wojnie nuklearnej. Oto krótkie streszczenie:

Jeżeli dr Carl Sagan powiedział raz, że następstwem wojny atomowej będzie "zima jądrowa", to musi to być prawda. Gdy podczas filmu ludzkość ginie z powierzchni ziemi w wyniku radiacji, to znaczy, że właśnie tego powinniśmy oczekiwać w realnym życiu.
Ale Carl Sagan mylił się na temat zimy jądrowej. A film "Na plaży" ("On the Beach") wprowadził w błąd amerykańskich kinomanów na temat działania radioaktywnego pyłu. Już czas, żeby raz na zawsze, skończyć z tymi mitami. Wojna atomowa nie oznacza końca świata, choć może się okazać straszliwie wyniszczająca.
Wielu uznanych fizyków ostro skrytykowało hipotezę zimy jądrowej. Laureat nagrody Nobla Freeman Dyson stwierdził kiedyś na temat zimy jądrowej: "To jeden z najohydniejszych odcinków nauki, ale już straciłem nadzieję na przekonanie o tym opinii publicznej".
Michael McElroy, profesor fizyki na Uniwersytecie Harvarda, również krytykował hipotezy na temat jądrowej zimy: stwierdził kiedyś, że badacze, zajmujący się tym zagadnieniem, w swojej pracy zatytułowanej "Jądrowa zima: globalne konsekwencje wielokrotnych wybuchów jądrowych (Science, 1983), posłużyli się metodami z dziedziny "karcianego szulerstwa".
Zima jądrowa to teoria oparta na przekonaniu, że masowe użycie broni jądrowej spowoduje powstanie takich ilości dymu i popiołu, które trwale przysłonią słońce, powodując w ten sposób katastrofalny spadek temperatury na całym świecie. Według Carla Sagana, cała planeta ulegnie w takiej sytuacji zlodowaceniu. Uprawa żywności będzie niemożliwa. Ludzkość wyginie z zimna i głodu.
W rzeczywistości naturalne klęski żywiołowe powodują od czasu do czasu powstanie znacznie większych ilości dymu i popiołu, niż te spodziewane w wyniku wybuchu wojny jądrowej. W 1883 roku wulkan Krakatau eksplodował z siłą równą 10 000 bomb jednomegatonowych, z siłą większą niż siła arsenału jądrowego zgromadzonego na świecie. Wybuch Krakatau nie miał większego wpływu na warunki pogodowe. Jeszcze bardziej zgubne wydarzenie miało miejsce wiele tysięcy lat temu, gdy ogromny meteor uderzył w Quebec z siłą 17,5 mln jednomegatonowych bomb, tworząc krater o średnicy 63 km. Ale Ziemia nie uległa zlodowaceniu, a życie na planecie nie zostało zniszczone.
Należy też wziąć pod uwagę poglądy profesora George'a Rathjensa, znanego przeciwnika broni jądrowej, który powiedział, "Zima jądrowa jest najbardziej wyrazistym przykładem fałszywego przedstawienia dokonań nauki, jaki pamiętam". Warto też zwrócić uwagę na poglądy profesora Russella Seitza, z harwardzkiego Uniwersyteckiego Centrum Stosunków Międzynarodowych, który powiedział, że hipoteza jądrowej zimy została skompromitowana.
Dwóch badaczy, Starley Thompson i Stephen Schneider, odbrązowili hipotezę jądrowej zimy w czasopiśmie Foreign Affairs z lata 1986. Thompson i Schneider napisali: "apokaliptyczne wnioski wypływające z hipotezy o jądrowej zimie mogą być uznane za znacznie mniej prawdopodobne, aniżeli do tej pory sądzono".
Dobrze. Czyli, nie będzie jądrowej zimy. Co jednak w takim razie z radioaktywnym pyłem? Czy powstała w następstwie wojny atomowej radiacja nie spowoduje skażenia całego globu, zabijając wszystkich?
Najkrótsza odpowiedź brzmi: absolutnie nie. Jądrowy pył radioaktywny to oczywiście problem, ale nie powinniśmy przeceniać jego znaczenia. Są dwa rodzaje radioaktywnego pyłu (opadu promieniotwórczego), powstałego w wyniku wybuchu atomowego. Są to opady powstałe w wyniku: 1) promieniowania opóźnionego i 2) promieniowania krótkotrwałego.
Według badacza Petera V. Pry'a, "Skutki promieniowania opóźnionego, wbrew popularnej opinii, nie spowodują śmierci miliardów ludzi na całym globie". Choć oczywiście wzrośnie liczba osób umierających na raka naczyń limfatycznych, białaczkę, raka tarczycy. "Jednakże, przekonuje Pry, "takie przypadki byłyby prawdopodobnie znacznie rzadsze, niż dziś występujące przypadki śmierci w następstwie... palenia papierosów, czy wypadków samochodowych".
Prawdziwe niebezpieczeństwo stanowią następstwa promieniowania krótkotrwałego. To rodzaj skażenia, które powstaje, gdy wybuch powstaje tuż nad lub w zetknięciu z powierzchnią ziemi. Powstały w ten sposób pył radioaktywny może zabić miliony ludzi, w zależności od zastosowanej strategii. Ale ten rodzaj promieniowania zanika i przechodzi na bezpieczny poziom po upływie zaledwie 13-18 dni. Nie jest trwały. Ludzie żyjący poza skażonym terenem, będą bezpieczni. Ludzie z terenu skażonego mogą przetrwać, jeżeli będą mieli dostęp do podziemnych schronów. Na niektórych obszarach może nawet wystarczyć pozostawanie w zamkniętym mieszkaniu.
W przeciwieństwie do obiegowych, a mylnych opinii, nie ma udokumentowanych przypadków śmierci w wyniku skażenia jednym z dwóch rodzajów promieniowania ani w Hiroszimie, ani w Nagasaki. W obu przypadkach wybuchy zostały przeprowadzone nad powierzchnią ziemi, co powoduje powstanie minimalnych ilości radioaktywnych pyłów. Współczesna broń termojądrowa jest nawet jeszcze bardziej "czysta". W przypadku wybuchów nadziemnych, taka broń spowoduje niewielką (jeśli w ogóle) ilość ofiar pyłów radioaktywnych.
Rosyjscy eksperci wojskowi są przekonani, że następna wojna światowa będzie prowadzona przy użyciu jądrowych głowic rakietowych. Wiedzą doskonale, że broń jądrowa nie może spowodować końca świata. Według rosyjskiego eksperta wojskowego, A.S. Miłowidowa, "Burżuazyjni ideolodzy popełniają ogromny i krzywdzący błąd twierdząc niesłusznie, że w światowej wojnie termojądrowej nie będzie zwycięzcy". Miłowidow wyjaśnia, że zachodnie sprzeciwy wobec masowego użycia broni jądrowej są oparte na "subiektywnej ocenie. Takie stanowisko jest po prostu wyrazem protestu wobec wojny atomowej."
Inny rosyjski analityk, kapitan V. Kułakow, wierzy, że masowe uderzenie jądrowe może nie wystarczyć do pokonania "silnego wroga, dysponującego rozległym terytorium, które pozwoli mu na użycie przestrzeni i czasu na zorganizowanie aktywnej i biernej obrony..."
Rosyjska teoria wojskowa traktuje wojnę atomową jako w najwyższym stopniu wyniszczającą, ale równocześnie możliwą do wygrania. Rosyjscy generałowie nie wyolbrzymiają skutków wykorzystania broni masowego rażenia. Mimo że wojna atomowa może przynieść niespotykaną wcześniej w historii liczbę ofiar śmiertelnych, rosyjscy stratedzy wierzą, że dobrze przygotowany system tuneli i podziemnych bunkrów, może uratować życie wielu milionów ludzi. Właśnie dlatego Rosja buduje obecnie rozległy system schronów dla mieszkańców swoich miast.
Po stronie amerykańskiej podobnie, istnieją opracowania, sugerujące możliwość przetrwania wojny atomowej. Słynne opracowanie Rand Corporation z 1960 "Wojna termojądrowa" stwierdza "Nawet jeżeli 100 obszarów miejskich [w USA] ulegnie zniszczeniu, w całym kraju będzie nadal więcej bogactwa niż obecnie w całej Rosji i więcej potencjalnych możliwości niż stało przed tym krajem w latach czterdziestych. Stany Zjednoczone są bardzo bogatym i dobrze wykształconym krajem."
Opracowanie to stwierdzało, że nawet w przypadku śmierci połowy amerykańskiej populacji "ci którzy przetrwają nie położą się po prostu i nie umrą. Nie będą także musieli cierpieć z powodu zgubnego zamieszania."
Mimo tak wielu uczonych opracowań i studiów naukowych, mity na temat wojny atomowej przetrwały. Te mity służą do wprowadzania w błąd amerykańskiej opinii. Ze względu na te mity rząd Stanów Zjednoczonych nie kłopocze się budowaniem schronów atomowych dla swoich obywateli. Ze względu na mity nie podejmujemy poważnych przygotowań do wojny atomowej z Rosją i Chinami.
W lutym rozmawiałem z rosyjskim dezerterem, płk Stanisławem Luniewem. Mieliśmy uczestniczyć w spotkaniu z grupą emerytowanych wojskowych i urzędników CIA. Powiedziałem płk Luniewowi, że ludzie, z którymi mamy się spotkać, nie wierzą, że broń jądrowa może zostać wykorzystana.
"Dlaczego?" zapytał zdziwiony.
"Ponieważ wierzą, że małe rybki i wieloryby wszystkie zostaną zabite, jeśli dojdzie do jądrowej wymiany" - odpowiedziałem sarkastycznie.
"I co z tego?" odpowiedział Luniew. "Rosyjski sztab generalny wcale o to nie dba."
Celem wojny jest zwycięstwo. Każdy dobry generał wie, że do zwycięstwa prowadzi wiele ścieżek. Jedną z nich może być ścieżka termojądrowa. Jeżeli takie postanowienie zostałoby podjęte w Moskwie i Pekinie, pomogłoby to wyjaśnić ogromne rozmiary przedsięwzięcia, które dzisiaj widzimy. Na szczęście, sytuacja nie jest aż tak poważna. Niemniej musimy być czujni i musimy być lepiej informowani.

Artykuł jest autorstwa Jeffreya Richarda Nyquista, który był absolwentem Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine. W latach 1988-1992 był pracownikiem amerykańskiej Agencji Wywiadu Wojskowego, zajmując się zagadnieniami Związku Sowieckiego i Rosji. Publikował między innymi w Conservative Review i The New American oraz dzienniku internetowym WorldNetDaily. Obecnie jest redaktorem The Final Phase newsletter oraz własnej witryny internetowej JRNyquist.com. Jest również autorem wydanej w 1998 roku książki Origin of the Fourth World War.

Myślę, że warto zastanowić i skomentować tak naukowe podejście do tematu Apokalipsy i Zagłady. Nawiasem mówiąc film "On the Beach", który krytykuje autor w artykule, całkiem nieźle przedstawia reakcję ludzi na zagrożenie nuklearne, choć zakłamuje trochę fakty naukowe, ale to tak tylko nawiasem mówiąc.

Pozdrawiam merill


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:17.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172