lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Warhammer Fantasy Role Play (http://lastinn.info/warhammer-fantasy-role-play/)
-   -   Jesienna Gaweda... jeszcze raz (http://lastinn.info/warhammer-fantasy-role-play/13070-jesienna-gaweda-jeszcze-raz.html)

Sekal 28-07-2013 15:45

Piszecie dużo o tym, jak było kiedyś. Jasne, fajnie powspominać dawne czasy, ja jednak dawno nie grałem z osobnikami o wiele od siebie młodszymi, czyli w wieku, w którym sam zaczynałem. Nie wiem jak oni to robią i czy faktycznie ich granie jest gorsze od mojego/naszego. Pewnie jest inne. Jesienna Gawęda to tylko jeden ze styli, jedni go lubią, inni nie. Ja prowadzę sesje ciężkie, nieprzyjemne i paskudne, co nie znaczy, że gracze nie mogą w nich wygrywać. Mogą i nie zawsze jest to zwycięstwo pyrrusowe. Czy to znaczy, że nie prowadzę w stylu JG?

To tylko nazwa. Gramy w to co lubimy i tak jak lubimy, a każdy kreuje swój styl. Nigdy nie lubiłem słodkości, ale w wieku tych np. 20 lat lubiło się to co było akurat dostępne. Wtedy był to WFRP, czy D&D. Teraz... MMORPG. Bo tym ostatnio stają się rpgi, jak się czasami nawet tu na forum zerknie to człowiek jest w stanie odnieść takie wrażenie. Nie winiłbym jednak tutaj tylko systemów. Posiadam WFRP w 3 edycji i uważam je... za dobre. Owszem, w podręcznikach nie ma opisu świata. Nie ma fabularyzacji. Z drugiej strony wydawane przygody nie są złe (no, niektóre są) a sam styl gry nie różni się aż tak bardzo. Postać może zostać zabita przez jednego goblina, jeśli będzie miała pecha. Czym więc to różni się od edycji wcześniejszych dla osób takich jak ja? Uważam, że niczym.
Mass media może definiują światopogląd, a może to tylko kwestia tego, że osoby nowe w rpgach nie sięgają do wyobraźni zbyt daleko i bardziej ciekawi ich zabijanie potworów. Jak mówię - tego nie wiem, bo trzymam się rpgowo raczej osób mi bliskich wiekowo, czyli takich, którzy wyrastali na takich erpegach, na jakich dorastałem i ja.

Goldberg 28-07-2013 16:50

Cytat:

a może to tylko kwestia tego, że osoby nowe w rpgach nie sięgają do wyobraźni zbyt daleko i bardziej ciekawi ich zabijanie potworów
- bo ja wiem ,mnie sie wydaje ze taraz wszystko powinno byc chyba owiniete w cukierkowy papier...przykład ten wfrp IIIed - no pieknie wydane, cudo (nie mowie ze niegrywalny, ot mnie nie podszedl) te fajowe kostki, tekturki itd...WH40K rpg - podreczniki to miod, nowe D&D? Cudo...pamiętam jak dzis jak dostalem IED WFRP po eng + gruba ksiayka, cyarno biala, pkladka y miekkiego papieru (oryginalna okladke wfrp mial grimuar chyba) - sruy klawiatura mi sie zmienila :P - w kazdym razie dzis chyba nikt by sie tego nie chwycił...

Panicz 28-07-2013 20:15

Cytat:

Napisał Goldberg (Post 445815)
EDIT:
I znow pozwole sie nie do konca zgodzic - o ile w pelni bym sie zgodzil z Twoimi tezami gdybysmy sie opierali na Ied podrecznika o tyle II poszła juz zdecydowanie w stronę świata z WFB i juz orki przestają byc zabawne, snotlingi robia sie sadystyczne a wyznawcy slanesha...cóż 18+ lat ;) O 3 ed wiem niewiele, zagralem kilka razy i mnie odrzucilo wiec nie wiem jak tam jest. Imho JG w połączeniu z nowymi armybookami jest jednak szara z rożnymi odcieniami czerwieni ;)

Ja grałem dawno temu tylko w jedynkę, ale choćby tu... https://en.wikipedia.org/wiki/Grimgor_Ironhide

Jeden przykład. Wódz tych orków i wydarzenia trzecioedycyjne, a sposób przedstawienia raczej komiczny niż brunatnoczarny i capiący chaosem.

Campo Viejo 29-07-2013 05:09

Cytat:

Napisał Goldberg (Post 445815)
Campo; wybacz ze dopiero teraz przeczytałem to co napisales :)
I znow pozwole sie nie do konca zgodzic - o ile w pelni bym sie zgodzil z Twoimi tezami gdybysmy sie opierali na Ied podrecznika o tyle II poszła juz zdecydowanie w stronę świata z WFB i juz orki przestają byc zabawne, snotlingi robia sie sadystyczne a wyznawcy slanesha...cóż 18+ lat ;) O 3 ed wiem niewiele, zagralem kilka razy i mnie odrzucilo wiec nie wiem jak tam jest. Imho JG w połączeniu z nowymi armybookami jest jednak szara z rożnymi odcieniami czerwieni ;)

Hm... Goldberg, nie jestem przesadnie czepialski na co dzień, więc tylko przypomnę, że założyłeś ten temat o Młotku w kontekście Jesiennej Gawędy... Na a artykuły ukazywały się za czasów I edycji, z którą ewentualnie bys się mógł zgodzić, że mogła być inna i bardziej tak jak napisałem, że mniej mroczna i weselsza... Druga edycja wyszła już w 2005. Na dodatek, na przekór temu co piszesz, że druga była dokładnie taka jak Gawęda, to żeby było śmiesznej, większość przytoczonych przeze mnie przykładów w linku do „arta” pochodzi z mojego ulubionego oficjalnego dodatku Tome of Salvation z roku 2007 :D A więc rzuciło Ci się w oczy tylko to, że zielone skóry są mniej zabawne... O trzeciej edycji nie wspominałem, bo nie znam za bardzo, choć co słyszałem i czytałem, to wychodzi, że właśnie jest bardziej epicka i heroiczna.

Zatem odnoszę wrażenie, że piszesz raczej o własnej interpretacji (nie mówię, że jest zła) a nie argumentach na mój punkt widzenia.

Zakończę swoje wywody przymrużeniem oka z pierwszych kart podręcznika głównego.






EDIT: Aha, bym zapomniał. No i jeszcze ta kultowa, niezidentyfikowana płeć rozwianych, czarnych loków z okładki I edycji, a na jej głowę, z pomiędzy nóg płaskorzeźby (z gołym przyrodzeniem, z którego jakby leci struga?), skacze szczurek. Weź i bądź poważny. A z tyłu na okładce jeden bohater staje z mieczem w szranki z gromadą zielonych skór i ma na schodach do nich na dodatek pod górkę, kiedy bierze się za zdobywanie twierdzy. Weź i nie bądź odrobinkę heroiczny. Tymi orazkami okrasiłem arta. ;)

Goldberg 29-07-2013 09:26

ITS A MAN!!! i hope ;) a szczur....spada za nim :P

Deszatie 29-07-2013 22:47

Goldberg do dzisiaj jak myślę o Warhamerze to JG jest obrazem, który z tym uniwersum najbardziej mi się kojarzy. Szarości, cienie, brud i deszcz, szlak którym wędrują straceńcy - BG. Ta klisza bardzo mocno przylgnęła do wizerunku tego świata. Zdecydowanie więcej pamiętam takich ponuro-mglistych przygód, niż weselszych, ze "złotą jesienią", której tak naprawdę prawie nigdzie się nie spotykało...

JG bardzo silnie naznaczyła mój sposób prowadzenia i grania.

Wtedy MiM wpływała na środowisko graczy, czasopismo wędrowało z rąk do rąk, niemal każdy wsiąkał w ten klimat. Warhammer był w opozycji do KC (choć akurat w moim otoczeniu oba systemy były popularne to jednak Warhammer "rządził", a z Kryształków trochę pokpiwano.. ) Świat Warhammera miał większy "ciężar" niż inne fantasy KC, AD&D czy Earthdawn. To nam się podobało.
Przyzwyczajenie do "gawędy" sprawia, że trudno zerwać z nią, gdzieś zawsze wypłynie, to taka projekcja, która nieustannie powraca. Co nie znaczy, że nie mógłbym dziś rozegrać lżejszej przygody, przedstawić WFRP barwniej, z przymrużeniem spaczeniowego oka.
Uważam, że JG nadal może być atrakcyjna w rozsądnej dawce.

Komtur 30-07-2013 00:04

A ja odbieram WH jak spaghetti western z pewną domieszką mrocznych elementów. W mojej wizji to właśnie ludzie z rynsztoka, często ratują szanowanych obywateli przed mrocznymi siłami (to tak jak Tuco i Bezimienny wysadzają most o który od kilku dni toczy się bitwa i ginie mnóstwo żołnierzy), a np. chłopi mantikorę nawiedzającą ich sioło zatłuką kłonicami, bo pan tych ziem i tak by dupy nie ruszył, a jakby ruszył to dziewuch by napsuł że hej.

Aschaar 30-07-2013 08:03

Cytat:

Napisał Sekal (Post 445829)
Piszecie dużo o tym, jak było kiedyś.

Prawdopodobnie dlatego, że JG i MiM były kiedyś...

Jak sam Goldberg wspomniałeś - obecni młodzi gracze (choć zdarza mi się w realu grać z 13latkami) nie mają już pojęcia o tym czym była JG i jak to wyglądało. I zupełnie nie jest im to do niczego potrzebne -tak naprawdę. Systemy ewoluowały i to co pasowało (wpasowywało się) w pierwszą edycję WH, do kolejnej już może nie pasować. Co więcej - prowadzący zapoznali się z tym i jakoś adoptowali do swojego stylu prowadzenia, jak o tym wspomniał Sekal - niekoniecznie identyfikując się z całością...

Przecież to też nie jest tak, ze nic nowego nie pojawiło się, nie powstało, nie zaprezentowano nowych idei, pomysłów. No, OK. na polskim rynku i w polskim grajdołku RPGowym może jest to prawda. Bo - niezależnie jak to zabrzmi - jesteśmy zaściankiem zaścianka. Tu się nic nie wydaje, niewiele się dzieje i pośrednio - stare wygi są odpowiedzialne za owczy pęd w kierunku Indie, (bo PDFa z Indie da się ściągnąć, a zdobyć podręcznik do jedynej prawdziwej edycji WH, czyli I - to już niekoniecznie)...

W Polsce ciągle siedzimy w czasach WH I, JG, D&D3.0; etc. ciągle powtarzamy te same schematy i te same scenariusze... I to niestety jest tak, że pokazywanie ciągle tego samego obrazu powoduje, że w końcu jest to własne cliche...

Lord Cluttermonkey 05-11-2014 20:30

Wskrzeszam temat!

W zasadzie to chciałem się tylko zapytać, czy ktoś w rękach miał tę książeczkę Sklep z grami REBEL.pl :: Jesienna Gaw�da - gry rpg, gry planszowe, gry karciane i inne - czy to zbiór artykułów ze starych lat, czy pojawił się jakiś nowy lub chociaż "odświeżenie" któregoś z cyklu?

Naszło mnie na powtórkę artykułów z Jesiennej Gawędy. Z wielkim zdziwieniem po latach muszę stwierdzić, że nie mam pojęcia, gdzie ten cały mrok, który niby miał wypaczać rozumy mistrzów i graczy, kształtując jedyną słuszną wizję Młotka.

Pokrótce analizując każdy z osobna:
Bohaterowie. Autor się rozwodzi cały artykuł nad odmiennością elfich i krasnoludzkich bohaterów od reszty (a gdzie niziołki ja się pytam?). Pomysł na elfa - wieczne dziecko, które nie rozumie praw rządzących światem lub krasnoluda nie mogącego się pogodzić z upadkiem dawnej świetności rasy jest cool i do wykorzystania, przynajmniej raz. Nic ponadto. Jedyną rzeczą, która według mnie mogłaby wypaczyć gusty zainteresowanych, są wstawki pisane z pierwszej osoby. Tak, mogą wypaczyć czyjeś poczucie estetyki, szczególnie jak ma mniej niż piętnaście lat. Poza tym nie ma się do czego przyczepić.

Warhammer. Tu może pojawić się trochę kontrowersyjnych elementów, ale lećmy po kolei. Dekadenccy bohaterowie, którzy wraz z kolejnymi przygodami zaczynają cierpieć na choroby, konsekwencje ran dają się we znaki, tracą zdrowe zmysły, chwytają się czarnej magii i mutują - przecież mamy ten element wspierany w obu edycjach, choć według mnie trochę kulawo. (Obiecałem jednak sobie, że nie będę pisał tym razem o swoich cudownych przeżyciach związanych z graniem w Młotka na mechanice BRP.) Brak happy endu, walka o przetrwanie - przecież to wszystko już w Młotku jest, nothing new under the sun. Mógłbym się kłócić, dlaczego przy tak ponurych założeniach Trzewiczek idzie w stronę railroadingu, zamiast potępianej przez niego losowości, która zastosowana w praktyce tworzy tak absurdalne i ciężkie sytuacje, jakich MG zwykle nie będą wrzucać w scenariusze, ale to już kwestia preferencji. Według mnie stronienie Mistrzów Gry od losowych tabel jest większą krzywdą wyrządzoną przez autora Jesiennej Gawędy niż owy mityczny mrok, którego, jak widzicie, póki co nigdzie nie ma.

Miniscenariusze wprowadzające dla graczy? Jakbym był młody, to bym pewnie się w to bawił, więc czemu nie. Autor napomina o tym, że bohaterowie nie taszczą wielu magicznych przedmiotów, używając dokładnego wyrażenia: "setek magicznych przedmiotów". Nie widziałem setek magicznych przedmiotów w żadnej edycji. Wiadomo, pierwsza edycja bardziej chyliła się w stronę AD&D, bo z tego systemu wyrosła, więc zwykle w oficjalnych przygodach i kampaniach można było trochę gadżetów uzbierać, ale nie przesadzajmy. Ponadto druga edycja jeszcze bardziej ograniczyła dostępność magicznych przedmiotów. Jedyną niekanoniczną rzeczą, jaką widzę w artykule, jest postulat zrezygnowania z... "Świąt, targów, zabaw, z takim namaszczeniem opisywanych w dodatkach do tego systemu."

Walka. Generalnie cały artykuł to mniejsza lub większa gloryfikacja (wymyślonej na poczekaniu) mechaniki walki WFRP. Cool, jest tak śmiertelna, że inne systemy się chowają! (Tylko szkoda, że ta śmiertelność wynika bardziej z cholernie losowych wyników, niż elegancji zasad.)

Według mnie początkujący powinni przeczytać ten artykuł, gdyż ma kilka fajnych uwag - różnicowanie przeciwników pod względem inteligencji i taktyki, runda wygląda inaczej niż jest opisana suchymi zasadami, itp.

Uwagi dotyczące dramatyzmu i traktowania walki jako ostatniego sposobu wyjścia z danej sytuacji też myślę, że są przydatne, należy jednak pamiętać, że się nijak mają do grania z Punktami Przeznaczenia, nawet w liczbie jednego na każdego bohatera gracza. Jak ktokolwiek ma poczuć dreszczyk podczas walki, jak w lewym górnym rogu ekranu (wybaczcie, karty postaci) widnieje "3x Continue", a gra jest mniej śmiertelna niż którakolwiek z edycji D&D. :mrgreen:

Znowu krzywdzące uwagi dotyczące railroadu i budowania wypaśnych holiłudzkich scen zamiast losowości. (A może to ja nie potrafię mistrzować, gdy znam dalszy ciąg fabuły...) Znowu wstawki z pierwszej osoby, nie do przejścia przez czytelników od piętnastu lat wzwyż.

Czyli z jednej strony dostajemy artykuł przydatny dla początkujących, z drugiej niedostosowany do tego, jak wygląda faktyczna gra w Warhammera, rules as written. Mrok niby jest, ale bez modyfikacji zasad lub obcięcia PP jest albo niezrozumiały dla graczy i ich znudzi (wspomniana losowość) albo nie do odczucia (wspomniane PP).

Walka raz jeszcze - O wiele ciekawszy artykuł niż poprzedni, bo zamiast skupiać się na zawiłościach i pięknie drzemiącym w kulawej mechanice, jest poświęcony szeroko pojętej psychologii walczących. Zmęczenie, strach, powracające koszmary, walka charakterów - kto by nie chciał tego podczas swoich sesji? Przecież to w dużej mierze urok starć zbrojnych, który nadaje bohaterom żywszych barw. Chyba każdego na sesji raziłby BG profesja (stereotypowy) skryba rzucający się z toporem na k6 goblinów. Wstawki z pierwszej osoby oczywiście nie do zdzierżenia.

O magicznych przedmiotach - w zasadzie nie pojawia się tu żadna nowa myśl. Magicznych przedmiotów jest mało. Właśnie, przypomniało mi się coś. Realms of Sorcery przeznaczony do pierwszej edycji zostawiał w gestii MG liczbę czarodziejów i kwestię obecności magii w świecie. Także jak sami twórcy proponują nam swobodę, nie ma co się rzucać do biednego autora o wypaczanie wizji systemu lub niekanoniczność.

O Guślarzach. Chyba ten artykuł mi najbardziej przypadł do gustu. Tak samo jak w pozostałych nie ma w ogóle lub zawiera śladowe ilości mroku, a ponadto pokazuje ludzkie oblicze guślarzy i ich rolę w wiejskich społecznościach. Nic nowatorskiego, ale bardzo inspiruje.

O Kapłanach. Autor umiejscawia kapłanów w roli "nadbohaterów" Starego Świata, kładzie duży nacisk na religijność w życiu codziennym - szczególnie na kult Sigmara, jednak nie zapomina o politeizmie. Muszę przyznać, że taka wizja osób duchownych mi się całkiem podoba. Nigdy nie lubiłem (i zresztą rzadko miałem) BG kapłanów ganiających z młotkami za zielonoskórymi, także z braku takowych Bohaterowie Niezależni zawsze przyjmowali podobny do przedstawionego przez autora rys. Po prostu dobrze to pasowało do średniowiecznego świata.

O mutantach. Dobry artykuł, szczególnie dla początkujących, pokazujący, że mutant też człowiek, a nie dzikus atakujący wszystko wokół z pianą na pysku. Takie podejście w Młotku jest od dawien dawna, więc elementów wywrotowych brak.

Skaveny. Szczerze mówiąc, jedyny kontrowersyjny artykuł. Skaveni w wydaniu Trzewiczka działają jak służby specjalne, nie ma tu miejsca na chaos ani przypadkowe, zbędne posunięcia. Najbardziej wywrotowy artykuł ze wszystkich. Według mnie autor o niebo lepiej spisał się niż twórcy, gdyż takiego niewidzialnego doskonałego wroga poniekąd brakuje, a chaotycznie działających, z wadliwą technologią, nieliczących się ze stratami w żołnierzach mamy już w świecie Młotka kilku, zupełnie jakby byli pisani na jedno kopyto.

Wojna. Coś w stylu Walka raz jeszcze, tylko że na większą skalę. Chyba była gdzieś tu sugestia, żeby nie rzucać kośćmi, ale tak poza tym to zbiór fajnych pomysłów, a nie wypaczającego mózgi mroku. Nie rozumiem tylko, kto by chciał grać piechurem w regimencie, od którego zupełnie nic nie zależy.

Także jeszcze raz zapytam - o co ten cały szum? O dziesięć nierównych, napisanych trochę lepszym niż przeciętny językiem, z niestrawnymi wstawkami z pierwszej osoby, artykułów, które w wizji Młotku zmieniały tylko wizję skavenów? :mrgreen: Bardziej krzywdzący wpływ niż Ignacy Trzewiczek musieli mieć fanatyczni MG, którzy przesadzali z interpretacją tych luzackich, kipiących pomysłami artykułów. Nie podejrzewam siebie samego o fanatyzm w stosunku jesiennej gawędy, bo wszelkie niszczące interaktywność świata uwagi dotyczące narracji, railroada i omijania kości zwyczajnie zlewam (to kłóciło się ze zdrowym rozsądkiem i wtedy, i dziś), także wina w niezrozumieniu raczej nie może być po mojej stronie.

Albo zwyczajnie te dziesięć, dwadzieścia lat temu ludki chłonęły jak gąbka każde słowo Trzewiczka, a dzisiaj sprawdza się powiedzenie: "starego psa nie nauczysz nowych sztuczek".

All in all, samą lekturę uważam za bardzo inspirującą, nawet po tylu latach gry.

dzemeuksis 05-11-2014 23:14

Nie. :[
Szerzej może jutro.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:23.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172