Tak. Większość gier fantasy jest kliszowa i czarno-biała moralnie, więc stanowi to duży atut. |
Mimo że uważam się za "sierotę po baldurach" pełną gębą, to od Tyranny odbiłem się jeszcze gdzieś na poziomie prologu / pierwszego rozdziału. Coś nie kliknęło, nie spodobał mi się świat, story, szczerze powiedziawszy nie pamiętam. Może jeszcze dam temu tytułowi kiedyś szansę. Za to do dziś wzdycham za Tides of Numenera (duchowym spadkobiercą Planescape: Torment - nomen omen moim numero uno wśród cRPGów) no i oczywiście Disco Elysium. Z niecierpliwością odliczam dni do premiery obiecanego sequela przygód detektywa Harriera du Bois. |
Ja też jestem "sierotą". Grałem w Baldura chyba z 7 razy. Numenerę przeszedłem, ale powiem że było ciężko. Usypiałem kilka razy częściej niż przy Pillars of Ethernity. Nie wiem czemu nie ciągnęli czegoś w stylu Baldurów dalej. Icewind Dale tylko było podobne, a potem ten nieszczęsny Neverwinter Night:/. Jedynka jest słabawa, dwójka jeszcze gorsza. |
Grałem w oba Pillarsy, w jedynce pamiętam że zaszedłem dość daleko, ale w międzyczasie coś innego musiało zaprzątnąć moją uwagę, bo odpuściłem na jakiś czas grę, a potem... zwyczajnie nie chciało mi się wracać :D Od dwójki z kolei się odbiłem. Trochę nie moje klimaty. Ale podobnie było z nowym dodatkiem do pierwszego BG, Siege of Dragonspear. Tam z kolei chyba trochę archaiczny model rozgrywki zawinił. Mimo że Baldur zawsze stanowił dla mnie złoty środek między "Ajsłindami" (akcja) a Tormentem (fabuła), to mimo wszystko nostalgia zrobiła swoje. Zauważyłem że nie podchodzą mi też gry z cukierkowatą grafiką (pewnie dlatego do dziś nie ruszyłem Divinity) czy powtarzalną - albo nijaką - fabułą (patrz: Skyrim). |
Chyba jestem za młoda, by mieć jakieś sentymenty, do tego zrobiłam dla przekonania w ciągu kilku lat parę krytycznych replayów różnych baldurów oraz icewindów i stwierdzam ogółem, że mimo archaicznego wykonania i topornej mechaniki (wersje EE nieco to poprawiają i to je polecam ogrywać na najnowszych patchach, zwłaszcza że przywracają one cały wycięty content) te gry wciąż trzymają się całkiem nieźle. Głównie dzięki bardzo dobremu writingowi, ciekawej szacie graficznej i genialnej oprawie muzycznej. Zatem jeśli komuś nadal podchodzą, to nie musi być jedynie wynik nostalgii i płytkiego sentymentalizmu. Zwłaszcza jak umiemy dobrze zanurzyć się w świecie przedstawionym, nie są to bowiem gry, które na każdym kroku aktywnie próbują nas zabawić i wszystko wyjaśniać. Weźmy na tapetę przykład z BG1. Pełny obraz tragedii i wojen frakcji narastających w obliczu żelaznego kryzysu na południowym Wybrzeżu Mieczy ujrzymy dopiero gdy zaczniemy zwracać uwagę na każdy detal, odbędziemy masę opcjonalnych dialogów, opijemy się alkoholem po tawernach wszelakich i przyjmiemy odpowiednich towarzyszy do drużyny. I choć stanowią one jedynie dalsze tło opowieści, to włożono w nie sporo starań, dzięki czemu możemy odnieść wrażenie, że poruszamy się w żywym świecie, gdzie poczynania gracza mają istotne znaczenie i wyraźne konsekwencje. |
BG1 dla mnie było najlepszą grą tego typu ze wszystkich w jakie grałem. Można było się tam poczuć jak prawdziwy poszukiwacz przygód. Fabułę ciągnęło się kiedy się chciało, a oprócz tego było co robić. Masa lokacji zupełnie z fabułą niezwiązanych. W BG2 już mocno to przycięli:/. |
Problem z tymi lokacjami pobocznymi jest taki, że większość z nich wygląda, jakby była zrobiona na szybko i zapełniona głównie random encounterami. Stanowią one przeważnie słabo powiązane ze sobą i lokacją krótkie scenki/dialogi lub walki. Na przykład idziemy jakimś faeruńskim zadupiem i nagle spotykamy astrologa, który z jakiegoś powodu postanawia przepowiedzieć nam przyszłość, 20 metrów dalej kroczy jakiś szlachcic, który sobie beztrosko spaceruje po pełnej potworów okolicy, dalej zaś przypadkiem wpada na nas brat Davaeorna (należącego do Żelaznego Tronu zarządcy kopalni w Kniei Otulisko), na koniec jeszcze spotykamy grupę znudzonych poszukiwaczy przygód, z którymi rozmowa może skończyć się tylko na 2 sposoby: walka albo upokorzenie BG/drużyny. |
No masz rację Alex, tak to wygląda. Ale i tak mi się to podobało i nadal podoba:). |
Pytanie o Skyrim. W wersji online jeden gość chwali się, że znalazł odnawiające się złoża żelaza na wyspie Stros M'kai i zebrał już ponoć 1000 rudy żelaza. Czy w podstawce jest gdzieś taki zapas? Pytam bo maksuję kowalstwo i mam już dość biegania po mapie szukając rudy u kolejnych kowali i w sklepach wielobranżowych. Od miasta do miasta. Pomóżcie. Jaśmin Argonianin |
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:03. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0