Masz rację, nie było nic takiego zaznaczone w mechanice, ale Shafa - pan org, przecież wie co wolno, a czego nie :) Z resztą przecież po to jest - by dopowiadać i tłumaczyć. Dobra, a co zaś się tyczy walki na noże, ja raczej miałam na myśli florencką szkołę walki nożem, a nie uliczną. ;) Miałam nadzieję, że istnieją jeszcze wyjątki które podtrzymują nasze chlubne szkoły walki bronią biała, ale chyba się za mocno rozmarzyłam :) Koniec offtopu, bo faktycznie można na temat broni i sztuk walki pisać całymi stronicami. Zaś nie offem, a jak najbardziej związaną z tematem "Postacie" jest kwestia respawnu. Nie musicie tworzyć innych, dodatkowych postaci o które prosiłam - wystarczy wam jedna, bo po 10 h się przecież samorzutnie wskrzesi. Mnie to odrobinę zabija realizm, lecz wiadomo, że "twarde prawo, ale prawo" i dlatego zamykam swój uroczy pyszczek już w tej kwestii. |
Na OT najprawdopodobniej będzie prowadzone ThunderDome. Zasady walki do ustalenia. Można dorabiać do kapslowego budżetu ;) |
-imię postaci, Beatrice -ksywę, Zwariowana Berta -profesję, Teoretycznie żadna -proponowaną pozycję w grupie, Berta jest do niczego, bo jak sie jest do wszystkiego to sie jest do niczego. Coś typu "wynieś, przynieś, pozamiataj". No bo kto by jej powierzył odpowiedzialne zadanie? Słucha swojej siostry Fifki i przeważnie tylko jej. -jak dołączyła do Trupy, "To my mamy jakąś Trupę?" Taka byłaby jej pierwsza reakcja. Po chwili namysłu z pełną powagą i teatralnym głosem odrzekłaby: "To nie ja wybrałam trupę, to ona wybrała mnie." Po czym z uśmiechem oddaliłaby sie porozmyślać o istocie rzeczy wszelakich. -skąd jest, ---Do ustalenia z Rudą --- -jaka jest jej historia. Beatrice była zwykłą dziewczyną jakich wiele. Kiedy była mała świat bardzo jej nie doświadczył, ale potem na każdym kroku zaczęła zauważać beznadziejność sytuacji. Zaczęła brać różne prochy i raz dorwała coś takiego, że kompletnie ześwirowała. Ciężko się z nią dogadać, czasem ma jakieś zawieszki kiedy z kimś już rozmawia. Szybko zapomina co przed chwilą miała zrobić. Często można ją znaleźć siedzącą i patrzącą gdzieś w dal, bez konkretnego celu. Ale na szczęście ma jakieś tablety które trochę stawiają ją do pionu i przez parę godzin potrafi wtedy działać całkiem racjonalnie. Ale nikt jej broni do ręki i tak nie da. O tyle dobrze że Berta jest w miarę ładna, bo gdyby była i głupia i brzydka, to miałaby zupełnie przesrane. Na ogół ma tez świadomość tego że brzydka nie jest i lubi flirtować z facetami. Gdyby tylko jeszcze umiała ich sobie dobierać... Inna sprawa, że chodzi dziwnie ubrana. Raz znalazła na swojej drodze jakiegoś trupa rozerwanego przez niewiadome zwierzęta, a przy nim broń i amunicję. I co zrobiła? Przehandlowała to za kolorową chustę. Taka właśnie jest Beatrice. Z Trupą jest bardzo zżyta, każdego na swój sposób lubi. Bo jak mozna się nie lubić kiedy od każdego zależy nasze życie. Szczególnie od ludzi z bronią. Weźmy takiego Mike'a. Fajny facet którego umiejętności strzeleckie nie raz się przydawały, za to najbardziej Beatrice go ceniła. W zespole są też faceci bez broni, bo przecież ginekolog ma ręce potrzebne do czegoś innego. Usta też ma bardzo przydatne. Berta wiedziała że jak będzie potrzebować prochów, to lekarz zawsze pomoże, szczególnie kiedy chodzi o te prochy stawiające do pionu. W grupie są tez fajne dziewczyny., szczególnie utalentowana Vinci. Na ogół mało rozmawiały, ale Berta uwielbiała patrzeć jak Vinci tworzy swoją sztukę. Beatrice z oczywistych przyczyn wędruje z Fifką najdłużej, razem założyły ten teatrzyk, choć rola Berty ograniczała się na ogół do nieprzeszkadzania. Nie zawsze było wesoło, czasem było pod górkę. Beatrice wiedziała że siostra była gwałcona przez ojczyma, ale nie wiedziała co może z tym zrobić. Kiedy raz przyszedł do jej pokoju... wtedy zaczęła brać narkotyki. Od tego czasu zawsze gdy jest gorzej, bierze więcej. Jak wtedy kiedy stracili kilka osób z Trupy... przez tydzień chodziła jak nieprzytomna, kompletnie przestała kontaktować. Ale w końcu wróciła do jako takiej formy. Teraz czeka ich Old Town. I nie wiadomo czy to dobrze czy źle. ***---***---*** Taką mam koncepcję postaci i bardzo chciałabym nią zagrać :D Rudzi, zgódź się na posiadanie takiej siostry, plis :] |
Hmm Thunderdome daje spore możliwości w kwestii postaci... Jak byłby widziany zawodowy gladiator? Bo to byłby dla mnie świetny układ z uwagi na to że od niedawna zacząłem bawić się z grupą znajomych w odtwarzanie Rzymskich gladiatorów więc siatką i trójzębem umiem sie posłużyć :) |
Pamiętaj że TD nie będzie aktywny cały czas tylko wtedy jak będą na niego chętni. Raczej się nie spodziewaj że zarobisz z racji dużej ilości walk. Raczej jeden czy dwa turnieje się odbędą. To tylko 3 dni LARP'a niestety. Co do Sieci i trójzęba to pamiętaj że sieć nie powinna mieć ciężarków a trójząb powinien być w technologi "otuliniakowej". No chyba ze będziesz tylko dla klimatu z tym łaził i nikogo nie tłukł. |
Hmm... A pasowałby wam tancerz ognia? Bo od jakiegoś czasu bawię się w wywijanie kijkiem i chyba pasowałoby to do profilu frakcji ;) Mam jeszcze ponad miesiąc czasu więc mogę sobie opracować jakiś ładny układzik na swoje możliwości i robić nocne pokazy ;) Wstęp pięć kapsli od łba połowa dla mnie połowa do podziału między członków frakcji ;) |
Imię: Mike Profesja: brak Proponowana pozycja w grupie: Teoretycznie intendent- robi zakupy dla całej frakcji. Ale poza tym szuka kontaktów i reklamuje cały interes. Do tego czasem gdy sytuacja tego wymaga robi za goryla. Ponadto spełnia funkcje gońca, mediatora, budowniczego obozów i głównego marudy. Jak trzeba to umie nawet coś ugotować. Robi to co musi być zrobione i tyle. Jak dołączył do Trupy: Hmm to wie chyba tylko on i Fifka. I żadne nie zdradza chęci by o tym mówic. Historia: Taki kawał łgarza, cwaniaka i cynicznego skurwiela lubiącego tani szpan nie mógł urodzić się w miejscu innym niż Vegas. I tak właśnie było, młody Mike’y przyszedł na świat w niewyjaśnionych okolicznościach, z nieznanych rodziców w mieście które pomimo apokalipsy, końca dawnej cywilizacji i innych takich bzdetów tradycyjnie pozostało stolicą hazardu, oszustwa i hedonizmu. Od małego w niezbyt przyjemny sposób przekonywał się że ten kto jest słabszy, mniej wygadany i ma mniejsze znajomości śpi na dworze i chodzi głodny. Bardzo szybko i brutalnie udowodniono mu że kupić można wszystko i wszystkich, to tylko kwestia ceny. W ten sposób wyrósł taki jakim go teraz każdy widzi- wyszczekany i bezwzględny gotów wcisnąć kit nawet głodującemu biedakowi. Dlaczego? „Bo jak ja mu tego kitu nie wcisnę to zrobi to ktoś inny a ja stracę zysk i kiedyś sam zostanę takim głodującym biedakiem” Możecie być pewni, że taka byłaby jego odpowiedź. Tym bardziej dziwny jest fakt, że Mike włóczy się już kilka lat z tym bajzlem na kółkach i przyjmuje polecenia od Fifki. Klnie, marudzi i ciska się ale słucha i co najdziwniejsze nie robi jej w wała. No przynajmniej nie tak żeby jej zaszkodzić. Nie mam pojęcia jak ona to zrobiła ale musiała uratować mu dupę z niesamowitych tarapatów. Ktoś chciał go wbić na pal co najmniej. Cholera wie jak to było bo żadne z nich się nie chwali ale ten scenariusz o którym wam mówiłem to chyba najlepsze co można wymyślić jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że Mike całe życie utrzymywał się z przekręcania frajerów. Jak i gdzie? Jeden diabeł chyba wie na pewno, jak go zapytasz opowie ci jeden wielki stek kłamstw. Pewne jest to, że już od dawna tłucze się po świecie i nigdzie nie zagrzewa miejsca, a raczej zagrzewa ale tylko do momentu kiedy robi mu się naprawdę gorąco. Znam tylko kilka faktów z jego życia które usłyszałem gdzieniegdzie od wkurwionych frajerów. W Vegas nie ma się już co pokazywać bo orżnął jednego z lokalnych bossów na niezła górę kapsli i mają tam wyznaczoną nagrodę za jego głowę. Przez jakiś czas sprzedawał „cudowne leki” tu i tam, w paru miejscach słyszałem jak wieśniacy wspominają go z obietnica obtoczenia w smole i pierzu i potraktowania pochodnią. Swego czasu udawał kaznodzieję w jednej takiej dziurze w Tekasie, wiesz odprawiał nabożeństwa, zbierał ofiary, błogosławił ludzi i zwierzęta, zbierał ofiary, doradzał ludziom, zbierał ofiary, namaszczał chorych, zbierał ofiary a jak nazbierał już dużo to zebrał jeszcze raz i zniknął jak flaszka gorzały zostawiona na stoliku w barze kiedy idziesz się odlać. Teraz pod okiem Fifki musiał ostro przyhamować ale jestem pewny, że nadal nie przepuści okazji żeby oskubać kogoś łatwowiernego. Możesz się dziwić czemu nikt go jeszcze nie posłał do piachu ale to nie takie łatwe, skubaniec zawsze miał plan awaryjny i obmyślona drogę ucieczki. No i jako dodatek dobra spluwę, ostry majcher, całkiem dużą wprawę w używaniu ich i zero skrupułów. Z tym zero skrupułów to może trochę przesadziłem, Mike nie zabija bez potrzeby, różne rzeczy o nim słyszałem ale morderca nikt go nie nazywał. Tyle tego co wiem na pewno, do tego dochodzi przepiękna mozaika kłamstw i oszustw które sam o sobie opowiada, zazwyczaj na każdą okazję ma inna legendę i często je zmienia. Czasem dobrotliwy kaznodzieja, czasem lekarz chcący zbawiać pustkowia, kiedy indziej twardziel z którym lepiej nie zadzierać lub tchórzliwy śmieć którego nie opłaca się zabijać, od święta głupkowaty farmer. Zmienia tożsamości co chwile i chyba sam pogubił się w tym do tego stopnia, że nie wie czy pod tym wszystkim jest coś oprócz cwaniactwa i cynizmu. I chyba mu z tym dobrze albo udaje, że tak jest ale tego już nie zgadniesz i nie dopytasz się. Tyle mogę powiedzieć, jak chcesz wiedzieć więcej pytaj innych albo samego Mike’a. A jeśli przypadkiem zaproponuje Ci zakład... Nie przyjmuj, nie masz nawet cienia szansy na wygraną. |
ksywa: Vinci profesja: tatuator pozycja w grupie: wyalienowana raczej, na zasadzie - ochrona za zarobek dołączenie do Trupy: przypadkowe spotkanie, po którym wspólnie się doszło do wniosku, że baby muszą się trzymać razem historia: Jest kilka różnych, chyba zmyśla. Raz mówi, że ojciec był pasjonatem sztuki i w ślady za nim szuka ocalałych jej przejawów, co może być prawdą połowiczną, bo wrażliwość estetyczna Vinci jest opaczna: katharsis może wywołać widok ścierwa albo wyjątkowo paskudnej rany, nie zważa wtedy na żadne zagrożenie i kontempluje. W swoich rupieciach ma jednak kilka nędznych grafik, twierdzi, że bezcenne oryginały, podwalina przyszłej kultury, bla bla... Innym razem twierdzi, że żeby nie mieć nikogo bliskiego, trzeba się tylko o to skutecznie postarać, a później całe życie ma się święty spokój. Zarabia na życie sporo, o ile trafi się wariat z ułańską fantazją: "o tu, tu na całym barku serce mi zrób z napisem >mamę kocham tylko< i z taką postacią z kółkiem nad głową, gdzieś ją widziałem na starym obrazku" [poza grą: długopisem żelowym zwykłym robić to będę; maszynka działa, ale to grozi w warunkach OT epidemią prawdziwą]. Niełatwo teraz o ładny drut, o strunach nie wspominając, więc po paru godzinach dłubania rozmowny robi się każdy, toteż Vinci dużo wie. ...że skąd mam te śliczne naboje do tej ślicznej broni? A bo widzisz, trzeba się porządnie rozejrzeć najpierw, czy delikwent podróżuje sam. Minęły dobre czasy, bo teraz się wszyscy bandami szwendają, tchórze. Tusz trzeba rozrobić z tym diabelstwem... NIE DOTYKAJ!!... i po jakimś czasie sam padnie. I wszystko moje. Anatomią się już nie zajmuję, choć miła dziedzina; biorę to, co z wierzchu. Nom, raz się nie rozejrzałam porządnie i przyszli kumple akurat wtedy, gdy się zaczął robić sztywny, stąd ta moja morda. że co? Ach, nie słuchaj mnie, pijana jestem... To gdzie chcesz, skarbie, dziarkę? |
Lobogirl, sweet i uroczo. Na pewno sie wydziaram. Na marginesie 2 pytania(tak wiem, że to mały offtop, ale trzeba jakoś się integrować a mnie w Malborku nie będzie): 1. Nick od Lobo rzeźnika? (vide komiks Lobo) 2. Jak to jest z prawdziwymi dziarami u osób chorych na cukrzycę? W ten weekend powinienem miec już jakieś zdjęcia swojego doktora. Nadal mam problem z ubiorem i powoli dosztukowuję torbę lekarską. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:03. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0