Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2007, 21:06   #136
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Najpierw swoją opowieść streściła Adrila, jąkając się. Półelf zauważył, że się trzęsie, ale zanim zdążył coś zrobić, napotkał piorunujący wzrok Peredhila, ale w żadnym stopniu nie poddał się mu. Nie sprawiło to na nim żadnego wrażenia, a następnie Bard zaczął opowiadać ponownie.
-Ja nie znam całej historii wyprawy mojej i Aquodayro. W czasie, kiedy ja byłem uwięziony w pułapce astralnej, Aquodayro spotkał się ponownie z naszym drowem. I to on wydaje mi się powinien opowiedzieć historię. Zresztą wydaje mi się, że powinniśmy odpocząć przede wszystkim. Wszyscy oberwaliśmy dziś nieźle w kość. Jak mówi Corwei i tak nic do jutra nie zdziałamy ze względu na to święto. Spróbujmy i my z niego skorzystać i nie co zebrać siły-rzekł, a następnie zwrócił się do kobiety.
-Chodź kochanie, należy się nam mały spacer i chwila wytchnienia wychodzimy nabrać sił i odetchnąć pełną piersią. Dziś jest wigilia święta czerwonego smoka, więc już za chwilę zacznie się zabawa na ulicach. Nie trudno będzie wmieszać się w tłum. Wam radzę także w jakiś sposób zająć sobie tan czas-powiedział, po czym wyszedł z nią na spacer, by odetchnąć.
-Uspokój się przyjacielu. Wszyscy bolejemy nad stratą Malluna. To był ciężki dzień dla każdego z nas, a ta młoda dama zrobiła więcej niż mogliśmy od niej oczekiwać-zabrał głos Tantalion, lecz Vein na każde wypowiedzenie reagował tylko ledwo zauważalnym skinieniem głowy.
Półelf wiedział, że mają rację, a ojciec nie pochwaliłby czegoś takiego.
Daj się zabić, ale emocji nie pokazuj, chociażby wrzały z siłą wulkanu-przypomniał sobie jego słowa.
Troje przeciwko dwóm. Istniała szansa wydostania Malluna, ale może jednak... Muszę się zastanowić...-pomyślał nie kończąc myśli.
Nagle podszedł do niego Łowca.
-To być może będziesz musiał odciąć moje. Walczyliśmy ramię w ramię Veinsteelu, ale nie pozwolę byś groził komuś z nas-powiedział, a Vein otworzył oczy i spojrzał na rozmówcę.
-Czy ty naprawdę myślisz, że nie miałem powodu, by to mówić? Czy naprawdę uważasz, że chcę je przewłaszczyć sobie? Czy naprawdę myślisz, że chciałbym je przywłaszczyć sobie? Jeżeli tak uważasz to mało mnie znasz. Rzeczywiście, wybuch złości był niekontrolowany, ale był spowodowany zasadami, które wpoił mi ojciec, ponieważ mawiał: "Nigdy nie zostawiaj swego towarzysza lub przyjaciela samego na polu bitwy, a szczególnie kiedy towarzysz jest przyjacielem". Mówiłem ci, że kodeksowi twego zakonu podlegają jedynie jego członkowie, zaś to samo tyczy się zasad, które wpoił mi ojciec i nie mam prawa według nich oceniać, lecz i tak moim zamierzeniem nie było oskarżanie. Ta sytuacja mogła podważyć wiele rzeczy, które wypracowywałem, a także to, że staram się myśleć o wszystkim, by zapobiec nieprzyjemnym niespodziankom. Zabraniając wam dotykać części ekwipunku zmarłego Krasnoluda miałem swoje obawy, którymi muszę się podzielić, by nie być uważanym jaka kogoś, kto chce sobie przywłaszczyć wszystko-powiedział, a następnie usiadł, by można go było usłyszeć wszędzie.
-Jak każdy z nas wie, magia potrafi być nieprzewidywalna, a Smoczy Władca przebiegły i podstępny. Odkrywając, że karwasze i nagolenniki są zaklęte, pojawiła się obawa o charakter magii przy zetknięciu z osobą inną niż ich pierwotny właściciel, czyli Krasnolud, który miał je na sobie. Tak naprawdę nie wiemy, czy po założeniu nie uaktywni się magia chroniąca przed kradzieżą i wykorzystaniem taka jak poparzenia i niemożność zdjęcia ich. Nie wiemy również czy magia w ogóle zadziała dla nas, gdyż inna, potężniejsza magia może to uniemożliwiać. Mam nadzieję, że mój tok rozumowania jest dla wszystkich jasny. Zakładając je istnieje niebezpieczeństwo, że któremuś z nas stanie się krzywda, której chcę uniknąć. Teraz widzicie, że to nie jest tak, iż chcę zabrać wszystko dla siebie-powiedział, po czym położył się ponownie z grymasem bólu na twarzy.
-Co się zaś tyczy twojej rany, to chyba mogę ci pomóc. Dysponuję magią, która pozwala mi raz dziennie uleczyć poważną ranę. Zgadzasz się na to?-zapytał Tantalion łagodniejszym tonem.
-No nie wiem, nie ufam magii...-powiedział i odetchnął głębiej, ponieważ zapomniał o złamaniu. Nagły ból przeszył go, a on sam powiedział:
-Dobrze. Jakbyś mógł użyć swojej magii, gdyż ze złamanym żebrem ciężko cokolwiek robić, nawet oddychać-to powiedziawszy, zobaczył jak Tantalion siada na łóżku, zaś za chwilę poczuł jego dłoń na czole, a drugą na złamanym żebrze. Veinsteel ponownie poczuł ból, ale tym razem nawet się nie skrzywił, tylko zamknął oczy.
-Wołam do was bracia... ja sługa Zakonu Duriana... na krew waszą... łaska spłynie na tego, który...-docierały do niego słowa Tantaliona, lecz tylko niektóre, zaś po chwili zakończył.
-Teraz odpocznij. W ten sposób czar zwiększy swoją skuteczność. Rano powinieneś być zdrów jak ryba-powiedział odchodząc.
-Dziękuję, ale na razie nie zamierzam spać, gdyż mam zbyt ważną kwestię do przemyślenia-odparł, zamykając oczy.
Adrila i Mallun najpierw zdali broń, ale kobiecie udało się przemycić sztylet, potem zostali zaproszeni na audiencję z kapłanem. Krasnolud ogłuszył go, a Adrila zabiła. Mallun wziął medalion, a następnie przekazał go kobiecie, jeżeli dobrze zrozumiałem. Do sali wpadli magowie, a Krasnolud kazał Adrili uciekać, więc rozumując logicznie, musiał jeszcze żyć i trzymać się całkiem dobrze, ponieważ zapobiegł pogoni, to zaś sprawia, że Adrila nie widziała śmierci Malluna, a to z kolei daje szansę, że on żyje-pomyślał, po czym uśmiechnął się w duchu, pozostawiając obojętną twarz.
Peredhil i Aquodayro szli za Drowem, który podstępem wprowadził ich do pustej komnaty, gdzie ich zamknął, co okazało się astralnym więzieniem. Uwolnił się z niego czarodziej, który skorzystał z zaklęcia teleportacji i wylądował na Mrocznym Elfie. Na nieszczęście zgromadził się tłum, co umożliwiło ucieczkę Mrocznemu, lecz zgubił klucz, którym Aquodayro uwolnił Peredhila. Niestety władze już wiedzą o nas-pomyślał, po czym wstał i zaczął przechadzać się po pokoiku.
Uzbrojenie Krasnoluda może się przydać bardziej niż myślałem-pomyślał, po czym zapytał starca.
-Aquodayro, czy byłbyś w stanie wyczuć, czy nie ma pułapek w nagolennikach i karwaszach? Muszę mieć absolutną pewność, że nie zaszkodzą nikomu z nas-rzekł z powagą w głosie.
-Władze już wiedzą o nas, co znacząco utrudni nam zadanie, ponieważ nie zdziwiłbym się, gdyby rozstawili podwójne straże. Interesujące jest jednak to, że Drow mógł się spodziewać tego, że ktoś go śledzi, co może oznaczać, że mamy ogon lub szpiega w drużynie. Musimy dociec czy i jeżeli tak to kto donosił na nas Władcy-rzekł tajemniczo, spoglądając na każdego po kolei.
-Teraz dobra wiadomość-rzekł.
-Kolejną sprawą jest to, że Mallun może wbrew pozorom żyć. Adrila ani Corwei nie widzieli jego śmierci, a jedynie walkę z Magami w jego wydaniu. Teraz zacznijmy od założeń.
Smoczy Władca jest piekielnie inteligentny. Możemy się tego dowiedzieć patrząc na jego działania. Przejął większość terenów nie włączając w to wojska, Królowie się go boją i go słuchają, co podkreśla jego potęgę oraz pokazuje jak zadziałał psychologicznie na największych, by przejąć władzę. Było to sprytne posunięcie, gdyż ograniczył stratę żołnierzy do niezbędnego minimum. Smoczy Pan przewiduje również każdy krok przeciwnika, a dowodem na to było pojmanie i uwięzienie Falco. Wspominałem już na początku co Smoczy Władca może mieć w zamiarach nie skazując od razu na śmierć przywódcy ruchu oporu. Mówiłem wtedy, że to może być pułapka na ewentualne próby wybawienia Przywódcy, co samo w sobie jest już bardzo sprytne. Potrafi on przewidzieć ruchy przeciwnika daleko przed tym, zanim je wykona, co sprawia, że jest wyjątkowo groźnym przeciwnikiem.Zakładam oczywiście, że Drow był sługą Pana Smoków i nie sądzę, żebym się mylił, a skoro był jego sługą to ktoś go musiał wysłać i przewidzieć nasze ruchy. Sądzę, że tym kimś jest Władca Smoków. Mógł on również spodziewać się zamachu na kapłana, co znaczyłoby, że wydał rozkaz Magom pojmania lub zabicia. Do czego zmierzam?
-zapytał wszystkich.
-Otóż zmierzam do tego, że kradzież medalionu jest ostatnią rzeczą jaką im potrzeba i gdyby Smoczy Władca dowiedział się, że go stracili, od razu ukręciłby im głowy, na co sami Magowie nie mogą sobie pozwolić. Spójrzmy teraz na wszystko oczami Magów, który mają świadomość tego, że nie zaznają litości, jeżeli stracą amulet.
Na audiencję przychodzi Krasnolud i kobieta. Wszystko w porządku, gdyż właśnie oni mieli przyjść, lecz nagle atakują kapłana i zabierają bezcenny medalion. Nawet jeżeli tego nie widzieli to nie problem to wywnioskować. Oczywiście nikt nie odważyłby się odbić Falco oprócz... tak, oprócz ruchu oporu, ponieważ strach, który zasiał Smoczy Pan w sercach pozostałych, jest przytłaczający, więc jasnym jest, że atakował ruch oporu.
Nawet jeżeli nie widzieli kradzieży to ktoś, kto przyszedł po medalion, nie przyszedł sam, co jest jasne, więc trzeba zatrzymać przy życiu tego, którego mają na widelcu, by mógł powiedzieć gdzie są pozostali, ilu ich jest, w czym się specjalizują. Tym sposobem zniszczyłby całą drużynę i myślę, że oni o tym wiedzą. Inną sprawą jest to, że zapewne dowiedzieli się o amulecie i to również będą chcieli wyciągnąć z więźnia, a do tego jest im potrzebny żywy, nie martwy więzień. Tym logicznym tokiem rozumowania dochodzimy do wniosków, że śmierć Malluna byłaby jednocześnie śmiercią Magów, którzy zapewne jej nie chcą, więc ryzykuję stwierdzenie, że Mallun żyje, ale jest w niewoli, gdzie jest torturowany, gdyż raczej niczego nie powie nawet jakby mu brodę strzygli, jednakże niczego nie można być pewnym. Musimy jutro wyjść na miasto i wybadać czy ktoś coś o tym wie, chociaż wątpię, ale mimo wszystko tą informację trzeba wyciągnąć nawet spod ziemi, gdyż może okazać się, że mam rację, ale też mogę się mylić, jednakże mogę rozumować dobrze, co daje nam szansę na życie Malluna. On nie musiał zginąć. Może żyć. Nie wiem jak wy, ale dopóki istnieje cień szansy na uwolnienie towarzysza to będę się go chwytał, ponieważ nie zostawia się nikogo na polu bitwy, by walczył sam. Mallun jest sam, a ja nie zamierzam go opuścić. Jeżeli on żyje to wydostanę go, choćbym miał działać sam. Nie wiem czy popieracie to co mówię, nie wiem, czy jeżeli okaże się, że Krasnolud żyje, czy pójdziecie po niego, ale ja pójdę. Mimo wszystko zalecam wyniesienie się stąd, ponieważ w każdej chwili może to wkroczyć armia, jeżeli tylko dowiedzieli się o nas. Nie możemy tego ryzykować, ponieważ nasza misja jest zbyt ważna, by lekceważyć takie zagrożenie.
Teraz Władca wie o nas nie tylko od Drowa, ale też od kapłanów, jednak nie wie o mnie i Tantalionie, przynajmniej tak zakładam, ponieważ nikt nas nie nakrył. Sądzę, że Władca potrafi powiązać te dwie sprawy i wie już, że jest nas co najmniej czwórka, z czego jeden jest pojmany lub zabity. Mogą również nie wiedzieć o Corweiu, chociaż proste dochodzenie wskaże, że Adrila uciekając nie mogła zadać ciosu od tej strony, z której został zabity żołnież, co wskazuje na to, ze jest nas co najmniej o jedną osobę więcej niż przypuszczali. Sądzę, że właśnie tego będą chcieli dowiedzieć się od Malluna, zaś my musimy dowiedzieć się o nich pierwsi. Teraz to jest już swego rodzaju wyścig, którego nie możemy przegrać. Macie jakieś propozycje? Aquodayro, będziesz potrafił wybadać jaką magię kryje ekwipunek Krasnoluda oraz wykryć ewentualne pułapki? Z działaniem zaczekamy na Peredhila i Adrilę, ale trzeba być gotowym na każdą ewentualność
-stwierdził, po czym spojrzał na starca.
 
Alaron Elessedil jest offline