Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2007, 00:48   #333
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Znudzona Irena przeciągnęła się w wielkim fotelu obitym czerwonym aksamitem, po pokoju jak lunatycy w księżycową noc snuły się dziwczne postacie. Kobiety i mężczyźni jedni niezwykłej urody inni całkiem przeciętni jeszcze inni szkaradni, jedno co ich łączyło to lustrzane podobieństwo do wielkich i wybitnych postaci, których imiona zapisane zostały złotymi zgłoskami na kartach historii. Kleopatra przechadzała się ramię w ramie z Homerem pod ściana stał boski młodzian o twarzy Aleksandra Wielkiego, Irena wstała rozdrażniona, podeszła do barczystego olbrzyma i pogładziła go po policzku. Tak, zdecydowania Kaligula był jaj ulubieńcem, cesarz który uczynił swego konia konsulem, zachichotała, zaraz jednak na powrót straciła humor. Dzisiaj nawet jej mała prywatna galeria nie sprawiała jej radości.

- Hedin! Kilian!- jej melodyjny głos poniósł się echem po zamkowych korytarzach, po chwili do pokoju wbiegli dwaj młodzieńcy.

Pierwszy o intensywnie niebieskich oczach i włosach koloru złota splecionych w długi warkocz skłonił się nisko, drugi wpatrywał się w wampirzycę wielkimi zielonymi oczami i nerwowo skubał czarną wstążkę wiążącą jego rude loki.

- Zanudzę się tu na śmierć!- krzyknęła wściekle, kiedy jednak dotarł do niej sens jej własnych słów roześmiała się, jej perlisty śmiech brzmiał jak najcudowniejsza muzyka – Chodźcie idziemy na spacer.

Irena w towarzystwie swoich ghuli przechadzała się po dziedzińcu, delikty zimny wiatr pieścił jaj posągową twarz, to oddech nocy pomyślała i westchnęła cicho.

- Jeszcze tą Hedin – wskazała wielką pąsową różę, Vlad specjalnie na jej życzenia porozstawiał na dziedzińcu donice z najrozmaitszymi odmianami tych kwiatów.

Nagle do jej uszu dobiegł jakiś rumor, niewyraźne rozmowy strażników i głos… chłopięcy głos. Wampirzyca szybkim krokiem ruszyła w kierunku bramy. Gdyby jej serce było żywe z pewnością trzepotało by się teraz jak ptak w klatce. Jakaś dziwaczna grupa wędrowców chciała się dostać do zamku. Irena skarciła strażnika i wyszła im na spotkanie. Był to zaiste zbiór osobliwych indywiduów. Jakaś wielka zwalista postać cała okutana w szmaty nieokreślonego koloru, mężczyzna o dzikim wejrzeniu, para, ona nawet ładna i on te oczy…
Irena skrzywiła się, nagle jej wzrok zatrzymał się na drobnej postaci…

- Teodozjusz….. czy….- wampirzyca postąpiła niepewnie krok na przód, chmury na chwilę rozstąpiły się i światło księżyca padło na chłopca, na pięknej twarzy kobiety odmalował się wyraz bólu i rozczarowania, szybko jednak przybrał znowu maskę uprzejmej życzliwości.

- Angorze nie wypada trzymać gości przed brama, wprowadź naszych strudzonych podróżników na dziedziniec - mimo, że powiedziała o wręcz pieszczotliwie, nikt z tu obecnych nie miał wątpliwości, że był to twardy rozkaz.

Irena uśmiechnęła się do nowo przybyłych, wzięła z rąk Hedina bukiet róż który mężczyźni zebrali na jej polecenie, kiedy tylko ich dotknęła kwiaty wyschnęły natychmiast jakby dotyk jej delikatnych dłoni wyssał z nich wszystkie witalne soki, wampirzyc podeszła do młodej kobiety.

- „Dwojgu zmarłym w cmentarza zakątku
Dawna miłość śni się od początku -
I westchnęli i po małej chwili
Wspomnieniami ust się połączyli.

Usta, usta! Próchno w was migota!
Któż odgadnie, że to jest - pieszczota?
Któż pomyśli, że to jest kochanie -
Pocałunków trudne wspominanie?...

S³odka jeszcze jest taka żałoba:
Cień - cieniowi, mgła - mgle się podoba.
Ale szczęście nie potrwało długo:
Niespodzianie zmarli śmiercią drugą...

Boże, Boże! Gdzie twoje lazury?
Straszno zmarłym umierać raz wtóry”
– podała jej bukiet wysuszonych róż i uśmiechnęła się, w jej wyrazie twarzy było jednak coś niepokojącego, złowróżbnego…
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 04-10-2007 o 01:10.
MigdaelETher jest offline