Sytuacja zupełnie przerastała pojmowanie mnicha. To miejsce rządziło się innymi prawami niż znany mu świat. Nie przyszło mu nic ciekawego do głowy, co może zrobić, więc postanowił przejść nad dziwnymi zjawiskami do porządku dziennego. Jednak był pragmatykiem.
- Chodźcie - poprosiła dziewczyna. W zasadzie nie miał lepszego pomysłu. Dziwadła i tak się wymykały przemocy... Poza jednym, które rozwaliła Naiseria. Ale ona nie ma zamiaru robić rzezi. Zostaje posłuchać jej prośby...
- Ja mogę iść, o ile Silwilin nie zechce zrobić czegoś innego. Nie zechciał. W trójkę ruszyli między dziwadłami w stronę drzwi... |