Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2007, 18:45   #13
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Towarzysze pojmowali w lot o co mu chodziło, najwyraźniej zebrana tu ekipa stanowiła poważne, jeśli nie śmiertelne wyzwanie dla Guido. "Tak swoją drogą czyżby jakiś szlachcic? Będzie trzeba zapytać się kogoś z miejscowych, księcia zapewne temat ten jedynie by rozdrażnił". Tupik nie zamierzał być tym który skupi ewentualny gniew. "Jak na zwykłego rabusia ten Guido za bardzo miesza się w politykę, z pewnością chodzi o coś więcej niż tylko o zrabowane dobra. Ukaranie wichrzycieli…"Tupik zaczął głębiej wnikać w sens tych słów, "Skoro Guida nie dopadli to może jedynie oznaczać, że spacyfikowali wioski i biednych drwali. Rycerze przeciw chłopom, do czego to doszło?..." Mały halling postanowił działać tak, aby być sytym i żeby owca cała pozostała.

"A tak właściwie to czemu lady Augustyna?? Miał przecież możliwość bardziej dokuczyć księciu jeśli o to mu chodziło. Skoro dostał się do wnętrza niezauważony z pewnością mógł robić i kraść co tylko i gdzie tylko chciał, może więc w grę wchodzi ukryty romans? A diadem stał się jedynie wymówką wyjaśniającą jego pobyt w damskiej komnacie? "To tylko przypuszczenia, ale wszystkie okoliczności nasuwały Tupikowi jedyną sensowną odpowiedź…"Trzeba będzie koniecznie z tą lady porozmawiać…na osobności najlepiej."


„- I jeszcze jedno, sir Edgarze - spojrzał w stronę zastępcy księcia. - Kim są owi zakapturzeni, o których wspomnieliście..”


Właśnie, Bretonia zdawała się być spokojnym, miodem i mlekiem płynącym krajem, przynajmniej z perspektywy osoby żyjącej w Imperium. A tu zamieszki, walki o władzę, zakapturzeni…"Ciekawe kim byli, z szczątkowych informacji można się jedynie domyślać, że to jakaś ukryta organizacja. Zapewne swoisty ruch oporu przeciwko tym którzy „pilnują porządek i prawo”, a przynajmniej mówią, że tak robią."

Tupik poświęcił chwilę na zlustrowanie towarzyszy. Najbardziej zainteresował go krasnolud. "Z takim twardzielem mogę śmiało pakować się w kłopoty," pomyślał chichocząc w duchu na wyobrażenie burd karczemnych jakie wznieca i pożogi jaką wraz z nowym towarzyszem niesie. Wyobrażał sobie miny długonogich na widok przychodzącego mu z odsieczą krasnoludzkiego zabójcy smoków…Tupik wiedział, że nieco się zagalopował, nie przeszkadzało mu to jednak w snuciu wyobrażeń. „Czerwonowłosy” nie odzywał się jak dotąd co zupełnie Tupikowi nie przeszkadzało, "nie szkodzi" – pomyślał," będę gadał za nas dwóch."

Tymczasem przesunął wzrok na kobiety. Wyraźnie między nimi coś zaiskrzyło, no cóż, awanturniczki w gronie mężczyzn raczej muszą się trzymać razem, cóż innego im pozostaje? Choć w przypadku obu pań halling nie miał wątpliwości, że poradziły by sobie również samodzielnie. Ta czarna pewnie zbałamuciła by każdego, no a druga z pań… no cóż podobnie jak pierwsza, wyglądało na to, że obie noszą broń nie od parady. "Strażniczka dróg??" Dojrzał po chwili głowicę i jelec miecza. Raczej nie podejrzewał, by była na tyle głupia by broń taką kraść i się z nią obnosić. "Dobrze, że chwilowo jesteśmy po tej samej stronie…"

Na moment skrzyżowały się spojrzenia Tupika i Helleny. Halling dostrzegł w nich zniecierpliwienie, nie wiedział tylko czy osobą księcia czy całą tą sytuacją.


„-Jak duża jest szansa na spotkanie z Panią Jeziora? Tylko ona i ewentualnie Mordimer mogą przekazać cenne informacje. Jeśli można, to najlepiej było by gdybyście umożliwili mi jak najszybsze spotkanie się z tymi osobami”.


"No proszę, widać od razu, że po główce chodzą nam te same rzeczy, ciekawe czy już wpadła na trop z tą lady…, jeśli nie , no cóż to jej pomogę." Uśmiechnął się w duchu, po czy spojrzał na pozostałych.

Obaj ludzie wydawali się być wojownikami, choć halling doskonale wiedział, że pozory potrafią mylić. Ten szczupły zadał trafne pytania, lecz ten większy podobnie jak halling wyraźnie mocno myślał, świadczyły o tym bruzdy na czole i wnikliwe spojrzenie, jakby lustrujące wszystkich dookoła. "No cóż niezła ekipa", skwitował po czym wrócił do swych obserwacji, czekał na odpowiedź księcia, ale w głębi chciał jak najszybciej opuścić tą komnatę i jej gnuśnego właściciela. Tupik niemal już zapomniał o obiecanej nagrodzie, w niektórych sprawach jego zapał wygasał równie szybko jak się pojawiał, po to by czasami znów odżyć…ze zdwojoną siłą.
 
Eliasz jest offline