Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2007, 00:13   #139
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Może i masz rację, przedmioty mogą być przeklęte-powiedział Corwei.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że Mallun odszedł. Prawdopodobnie niedługo zostanie ogłoszona jego śmierć. Takie wieści nie są trzymane w tajemnicy. Te gady będą chciały pokazać co się dzieję z buntownikami... Odpocznijcie teraz. To był naprawdę ciężki dzień dla wszystkich. Prześpijcie się najlepiej aby Odzyskać siły na jutro. Zabawy zaczynają się już w nocy, więc jeżeli chcecie możecie wyjść już dzisiaj. Ja potrzymam wartę i poczekam na naszych zakochanych-zakończył, wracając do przeglądania zwojów.
Veinsteel widząc, że Aquodayro nie ma zamiaru odpowiadać, gdyż dostrzegł u niego zamyślony wyraz twarzy. Półelf postanowił nie przeszkadzać czarodziejowi.
Trzeba jakoś spożytkować ten czas, ponieważ nie można cały czas siedzieć bezczynnie. W przyszłości nasiedzę się i odpocznę solidnie, ale teraz nie można sobie na to pozwolić. Jest za dużo rzeczy do zrobienia. Pomyślmy, co muszę zrobić... znaleźć tego młodego człowieka. Przydałoby się odwiedzić alchemika, zielarza, może sklep maga i sklep płatnerski oraz zbrojmistrza. Może również przyda się wejść do biblioteki i księgarni. Zobaczymy jeszcze czego będziemy potrzebowali-pomyślał.
-Jeżeli chcecie coś kupić to zastanówcie się i powiecie mi jutro, dacie pieniądze, a ja załatwię wszystko. Chyba, że nie znajdę pewnego mężczyzny, ale to już inna sprawa. Wtedy sam pójdę i postaram się załatwić przedmioty, chociaż wolałbym nie pokazywać się ludziom jak wyglądam naprawdę. Wam też to radzę-rzekł, po czym odsunął szafę tak, że powstała mała szpara, przez którą się przecisnął, a następnie ponownie przesunął mebel, otwierając go i przeglądając jego zawartość.
Łachy, szmaty, szczątki ubrań, ubrania zjedzone przez mole, połatane, dziurawe, naddarte... Łachy, łachy, łachy i jeszcze raz łachy. Hmmm... duży wybór... nie mam pojęcia w co się ubrać. W szmaty czy w szmaty? A może w szmaty? Chyba wybiorę szmaty, albo nie, wezmę szmaty. Żenujące... Jestem skazany na kamuflaż żebraka. Zbrzydło mi to-pomyślał z goryczą.
Poza tym ten sam kamuflaż używany wielokrotnie, za każdym razem zwiększa ryzyko wykrycia, ale kogóż innego można się przebrać mając same odzienia żebraków do wyboru? Otóż w nikogo innego. Trzeba pomyśleć nad czymś nowym-przemknęło mu przez umysł, podczas zakładania długiego, brudnego, naddartego w wielu miejscach, płaszcza sięgającego ziemi. Miał on również głęboki kaptur, nie czystszy od jego reszty i również zawierał dziury. Ten łach miał taką zaletę, że co większe dziury oraz rozdarcia były załatane i Vein miał pewność, że nikt nie dostrzeże tego co kryje się pod szatą.
Półelf zapiął się szczelnie i wyśliznął się z szopy, po czym szybko utytłał ręce w jakimś błocie i ruszył w miasto. Tego wieczoru wielu ludzi wyległo na ulice, gdyż był to jeden z nielicznych dni, w którym mogli swobodnie wyjść i najzwyczajniej w świecie pospacerować, przejść się. W wybyciu z domu nie musiał kryć się cel, a oni sami w taki czy inny sposób rozkoszowali się tą chwilą, która musi w końcu odejść, lecz nie myśleli teraz o tym.
Przynajmniej nie wszyscy o tym myślą-powiedział sobie w duchu, obserwując ludzi.
Niektórzy z nich byli radośni, a na ich twarzach malowało się szczęście i spokój. Byli wśród nich także zakochani trwający w swych objęciach, czerpiący z nich siłę, pocieszenie. Radowali się z każdej drobnostki takiej jak swobodne wyjście wieczorne i Vein zrozumiał jak bardzo tym istotom potrzebna jest wolność. Wielu nie potrafi cieszyć się z małych rzeczy, ale ci, którzy nie mogą doznać niczego więcej, są szczęśliwi gdy to "więcej" dostaną, chociażby był to jedynie okruszek ze słodkiej bułki, podczas gdy codziennie mają jedynie chleb.
Były wśród nich także oblicza zamyślone i to właśnie oni lub ich znaczna część myślała co trzeba zrobić teraz, gdy jest na to czas, by później żyło się łatwiej. Oni nie mają czasu na radości tak jak młodzi, zakochani. Oni nawet teraz, a może szczególnie teraz rozmyślają nad tym, co zrobić by owej młodzieży było lepiej jutro, kiedy to się zakończy, kiedy znów trzeba będzie powrócić do swoich małych więzień. Oczywiście nie wiele mogli zrobić, lecz robili to, na co ich było stać. Czynili tyle ile mogli uczynić, a ich radość opiera się na radości własnych dzieci, na ich szczerym uśmiechu, który widzą jedynie w wyjątkowych chwilach. Owymi myślicielami byli głównie mężczyźni w średnim wieku.
Każdy z drużyny powinien przypatrzyć się i zobaczyć to, co ja teraz widzę. Każdy, bez wyjątku, jednakże patrzyć, a dostrzec to dwie różne sprawy. Zapewne Aquodayro zobaczyłby tylko denerwujący tłum, Adrila i Peredhil poświęciliby temu niewiele uwagi, gdyż są zajęci sobą. Chociaż może bard zobaczyłby coś. Kelgar jest tak pijany, że nawet maczugi Trolla by nie zobaczył. Tantalion jako zakonnik dostrzegłby to, co i ja widzę. Pewnie Corwei wraz z Mallunem dawno już to zauważyli-pomyślał.
Nagle zobaczył coś jeszcze. Na niektórych twarzach widniał gniew, a Vein domyślał się, że wyszli również po to by ochłonąć oraz zobaczyć co podstępny Smoczy Władca zrobił z pozostałymi. Ci, którym objawia się to na twarzy są po stronie ruchu oporu i zapewne dołączyliby, chociaż nie wszyscy. Nie zmieniało to jednak faktu, że byli źli na Smoczego Pana.
Na pewno wśród nich byli też jego poplecznicy, lecz była to mniejszość, złoszcząca się na coś z niewiadomego powodu.
To, że zagniewani są w większości przeciwnikami Pana Smoków nie trudno udowodnić. Całe miasto jest generalnie na nie do niego, co mówi, że duża większość jest jemu przeciwni. Na pewno do tejże grypy zaliczają się młodzi oraz starzy, czyli dwie skrajności. Zamyśleni, jak wskazuje logika, również są po stronie ruchu oporu, ponieważ myślą jak poprawić sytuację, co znaczy, że nie jest dobrze. Gniewni są w okresie pomiędzy młodzieżą, a średnim wiekiem, a skoro nie w głowie im miłostki, to znaczy że mają poważny problem, co wskazuje na koszmarne położenie. Są to również patrioci oraz ci, którzy przejmują się tylko własnymi sprawami i nie obchodzi ich nic innego. Są także sojusznicy okupanta, lecz w mniejszości. Całe miasto może tylko oficjalnie popierać władzę, a nieoficjalnie być wściekłym, rozgoryczonym, załamanym. Szpiedzy są nieliczni w porównaniu z ludnością miasta, lecz są wszędzie. Takie jest z resztą ich zadanie, a Smoczy Władca z pewnością stawia na jakość, nie na ilość. Mimo wszystko trzeba trzymać język na wodzy, ponieważ nie można się dowiedzieć czy dana osoba nie jest szpiegiem-pomyślał.
Nagle ktoś potrącił go barkiem i odwrócił się wściekły.
-Uważaj jak chodzisz łazęgo! Nie potrzebujemy tu takich jak ty!-powiedział arogancko.
-Przepraszam, Panie, przepraszam. Proszę o kilka groszy. Na chleb-powiedział imitując głos starszego człowieka.
-Nic ci nie dam!-warknął odchodząc dalej. O to właśnie chodziło Veinowi, który celowo poprosił o pieniądze. Nic by się nie stało gdyby coś dostał, a jak nie dostanie, to zostanie przepędzony. Idealny układ. Półelf szybko sprawdził, czy nie był to kieszonkowiec lub złodziej innego pokroju, lecz wszystko miał na swoim miejscu i nic nie zniknęło.
Z resztą, kto by chciał rabować żebraka, ale sprawdzić nigdy nie zaszkodzi. Teraz zajmijmy się tym, po co przyszedłem-pomyślał, dyskretnie rozglądając się dookoła. Chodził po mieście, próbując dostrzec młodego chłopaka, któremu dał jedną radę. Miał zamiar poprosić go o pomoc w jutrzejszych zakupach, a mianowicie poprosić go, by kupił odpowiednie rzeczy, na które Vein da pieniądze. Gdyby znalazł go, powie mu, żeby spotkali się jutro o danej godzinie, zaś w tym czasie on i kilka innych osób namyśli się co chcą. Chciał również powiedzieć, żeby dowiedział się czegoś o schwytanym lub zabitym Krasnoludzie, po czym będzie chciał wrócić do kryjówki i zgodnie z radą Tantaliona, wypocząć.
Ciekawe czy Peredhil i Adrila wrócili ze spaceru-pomyślał, uśmiechając się lekko do siebie, ale tak, by nikt postronny tego nie zauważył.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 07-10-2007 o 00:15.
Alaron Elessedil jest offline