Magdalena nie udała się wraz z niektórymi samorodkami w stronę lasu - wolała zostać w grupie i słuchać "rozkazów" - jakie kolwiek miały by one nie być. Wychowana w żołnierskim porządku wiedziała, że nawet najgorszy rozkaz, ale wykonany przez wszystkich przynosi mniej strat niż pojedyńcze i indywidualne działanie.
Kiedy nastąpił huk i dziwny obiekt uderzył w ziemię Magda uklękła na jedno kolano. Podążyła oczyma za tym obiektem, podobnie jak reszta.
"Ciekawe co to jest... mam tylko nadzieje, że nasi wrogowie też nie wynaleźli technologii podróży w czasie"-myślała próbując ogarnąć całą tą sytuacje. -"Skoro my mogliśmy to oni też, a to wygląda całkiem inaczej niż nasza podróż.. więc jest to całkiem możliwe. Druga sprawa to szpiedzy w naszych szeregach, ale o to się chyba nie muszę martwić".
Na propozycję udania się do lasu pokiwała tylko głową, to samo jeśli tyczy się zwiadu, ale o tym już mówiła.
-Cóż więc robimy? - powiedziała powoli do pani Flisz delikatnie się uśmiechając. - "Skoro ktoś mianował ją przywódczynią to niechże ponosi za nas odpowiedzialność i coś zadecyduje". Tym samym zerkała na osoby wracające z lasu - była ciekawa kto płakał i dlaczego.... może w końcu się dowiedzą gdzie są.
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?! |