Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2007, 13:28   #6
Ninetongues
 
Reputacja: 1 Ninetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłość
Port Pel-rone, jak wszystkie osady położone na trasie Marathoontu zawsze z otwartymi ramionami przyjmował Pielgrzymów. Oczywiście także ich tesqualony, desety, i wszystkie inne waluty...

Port był gęsto zabudowany. Wysokie i wąskie domy z kamienia i drewna wyrastały miejsce przy miejscu, tworząc labirynty ulic i uliczek z ubitej ziemi. Morskie phrelle śpiewały unosząc się nad dachami, handlarze zachwalali swoje towary wątpliwej jakości, archejczycy wszystkich ras przekrzykiwali się nawzajem.

Małe miasteczko ożyło, gdy tylko pierwsze łodzie przycumowały do długich pomostów.

Archejczycy mający dołączyć do Wiecznej Pielgrzymki pakowali się, lub siedzieli na swoich paczkach, walizach i kufrach. Nieliczni, którzy posiadali własne wozy, lub choćby same winksy przygotowywali je do drogi. Wszyscy jednak czekali na Bera-Mana. Nieoficjalnego, ale też niekwestionowanego przywódcę Marathoontu. A on miał przybyć dopiero za kilka godzin, wraz z księżycem.

Z czasem gdy łodzie i barki przybijały, w mieście zaczynało robić się tłoczno. Egzotyczne zapachy, wygląd niektórych pielgrzymów i dźwięki instrumentów z różnych stron Arche przyprawiały o zawrót głowy.
 
Ninetongues jest offline