Chloe westchnęła -Tak, wiele dzieci ginie w czasie porodu - "ale to dziecko było zdrowe" chciała już rzecz ale w samą porę ugryzła się w język - noworodki to delikatne stworzenia, i nawet w dobrych warunkach umierają -"a bywaja poczęte jeszcze łatwie.." zganiła się w myślach. -Twoją sprawa jest jak zajmiesz się siostra - kontynuowała młodzieńcowi - to już Twój wybór czy skłamiesz czy powiesz jej prawdę i przy jakiej wersji chciałbyś abyśmy jej to poświadczyli - znowu westchnęła. - Jednakże jeśli chcecie tu zostać lepiej byłoby milczeć. Nie będę narażała życia swego i moich towarzysz.. ani tez waszych - jej wzrok wpił się w podłogę. Była to nieco niezręczna sytuacja. - Jesteście w końcu pod dachem służek Miłosiernej Shallyi, jednak nawet one nie zaakceptują faktu skalania ich miejsca kultu przez mutanci pomiotem. Dobre czasy minęły już lata temu... niestety...
__________________ "Bretonnia to kraj spokojny i sprawiedliwy, w którym kazdy człowiek wie, gdzie jego miejsce. Twoje jest na stryczku"
Za Panią Jeziora! |