Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2007, 22:39   #11
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Urodzić się głupcem to nie wstyd. Wstyd tylko głupcem umierać.
— Erich Maria Remarque (Paul Remarque)


Blanka

Ciszę, jaka na moment zapanowała w sklepie, wypełniły dwa dźwięki wystrzałów…

Blanka była pewna, że tym razem to już koniec. Chciała jednak zabrać ze sobą kolejnego gnoja na tamten świat. Zanim wystrzeliła zdarzyła usłyszeć jeszcze dziwny dźwięk…dźwięk nieodbezpieczonego pistoletu. Ten smarkacz najzwyklej na świecie musiał zapomnieć o odbezpieczeniu rewolweru.

Dla niego było już niestety za późno, kula z pistoletu Blanki trafił go nieco powyżej serca trzaskając wszystko, co napotkała na drodze. Dopiero teraz wyraz zrozumienia i mądrości pojawił się na twarzy umierającego rudzielca. Powoli osunął się na ziemię tuż obok swojej niedoszłej ofiary.


Jerzy

- Wszystko w zajebistym porządku.- Jerzy jedynie zdążył usłyszeć słowa Soni, po czym rozległ się kolejny wystrzał i niespodziewanie pocisk trafił w jego lewe ramię. Siła uderzenia zwaliła klechę z nóg. Za wcześnie opuścił broń. Upadając na szczęście znikł z linii strzału bandziora, który do tej pory stał w tylnej części sklepu…nie na długo. Przestępca nie miał zamiaru stać bezczynnie, chciał wykorzystać moment zaskoczenia.

Jerzy dostrzegł sylwetkę bandyty, który zmierzał w jego kierunku z wycelowanym dokładnie pistoletem. Ramię cholernie piekło i nic nie wskazywało na to żeby mógł poruszać lewą ręką…był na łasce bandziora. Czy jednak zaryzykuje?


Kasia i Sonia

Dwie dziewczyny podnosiły się, gdy rozległ się drugi strzał i klęczący obok nich ksiądz – mściciel w czarnym płaszczu, oberwał kulkę i padł na plecy. Zebrani musieli przeoczyć jeszcze jednego bandytę, który najwyraźniej obstawiał tylne wyjście ze sklepu. Obie kobiety widziały wszystko bardzo dokładnie. Wysoki blondyn z podgoloną głową szedł teraz w stronę kas z wyrazem triumfu na twarzy. Miał księdza na muszce i nie spuszczał go z oczu…. Czy to koniec klechy?
 

Ostatnio edytowane przez mataichi : 08-10-2007 o 23:08.
mataichi jest offline