Lak był zaskoczony całym tym zajściem. Jak dotąd stał po niczyjej stronie, a teraz przyszło mu być jednym z nielicznych ocalałych, którzy jeszcze są w nienajlepszej sytuacji. Miła posadka scouta szybko musiała się skończyć.. stanowczo za szybko.
"Jestem ciekaw kto jest odpowiedzialny za to całe zamieszanie.. przeciwstawić się Jed-i, aż dziwne" - rozmyśliwał Lak, gdy reszta towarzyszy, a raczej tylko ocalałych żywo rozmawiała gestykulując. Podrapał się za uchem, czy to znowu pchła? E chyba nie, spojrzał znowu na towarzyszy niedoli - "Cóż teraz przyjdzie nam się trzymać razem".
Po ostatnich słowach Skiller'a Sivrak w końcu się odezwał:
-Bothanin'ie ty za dużo gadasz.. genialny plan powiadasz ha? Dobrze strzelam i jestem zwinny - przerwał na chwilę i chrząknął otwierając pysk - ale nie wydaje mi się że nawet z pomocą Jed-i - słowo Jedi było wypowiadane przez Lak'a z dziwnym akcentem.. zaznaczał bardzo ostatnio samogłoskę - Jesteśmy w stanie wybić cały batalion i przeciwstawić się wszelakim pojazdom, a o rozdzielaniu nie ma mowy. - kucnął na cztery łapy i zaczął powściągiwać nosem wąchając ziemię, która ich otaczała - Jeżeli to wszystko są nasi przeciwnicy - wygiął się; podnosząc do góry grzbiet i wyciągając do przodu głowę - to również nie mamy najmniejszej szansy ukraść transporter czy statek i uciec stąd.. zostaniemy zaraz zestrzeleni.. Jedynie co to możemy zniknąć w tłumach miasta, miasto miastem ale ludzie są tam różni i napewno damy rade tam zniknąć i dowiedzieć się tego i owego czy uciec jakoś - chrząknął ponownie tak jak to miały zwierzęce rasy w nawyku, a w szczególności Shistavanie. Starał się wyczuć jakieś acklay'e - "W ostateczności można tu zwabić jakąś.. będzie to ryzykowne, ale spowoduję zamieszanie...".
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?! |