Gdy tylko Avaganis popędził w stronę wędrowca, Imbriel wstrzymała nieco konia. Spojrzała z irytacją w niebo jakby z stamtąd wyczekiwała pomocy. Pokiwała sobie po chwili głową i, wspierając lewą zaciśniętą w pięść rękę o biodro, puknęła konia kolanami do szybszego chodu. Boriasz zaczął się boczyć na tak zmienne polecenia. Jakby te czynności wyczerpywały wszystkie słowa komentarza, odezwała się do barda, przechylając się nieco w jego stronę.
- Nie uważasz, że momentami Avaganis zachowuje się jak zatwardziały paranoik? Zupełnie nie rozumiem tego jego uporu w szukaniu zwady z każdym, kto tylko się nawinie.- Potrząsnęła głową, tak że wiatr znów rozwiał jej włosy jak gruby czarny płaszcz. Zakładając niesforne kosmyki za uszy, zerknęła na toczącą się w niewielkim oddaleniu scenę. Właśnie Avaganis lądował na ziemi. Elfka westchnęła starając się trzymać na wodzy zarówno narastający gniew jak i denerwującego się konia.- Twój ochroniarz się wyłożył.- Uśmiechnęła się lekko, próbując jechać nieco za Marcellusem. W sumie Boriasz szedł sam, dostosowując się do chodu konia barda.- Ale nie miej mu tego za złe. W końcu nie jest zawodowym ochroniarzem.- Jej głowa, dotąd zwrócona w stronę barda, teraz obróciła się w kierunku bohaterów krótkiej bójki. Położyła prawą dłoń na sercu. Na ułamek sekundy jej gładkie czoło zmarszczyło się słysząc ostatnie słowa obcego.- Ale wyrobi się. Możesz mi wierzyć, Marcellusie.- Jednak zaraz na jej twarz wypłynął czarujący uśmiech.
- Witaj, wędrowcze. Jaka pogoda na trakcie? Jakie wieści ze świata?- Marcellus powinien odezwać się pierwszy, jako ich pracodawca. A już na pewno nie powinna tego robić towarzysząca bardowi kurtyzana.
To zdawkowe powitanie samo wyskoczyło na jej usta, nieproszone, z zakamarków pamięci. Uśmiech na wymalowanych ustach na chwilę zrobił się sztuczny. Kiedy przypomniała sobie jak wyglądał trakt po ostatnim takim powitaniu. "Była karawana? Nie ma karawany. Takie życie" pomyślała filozoficznie i wzruszyła w duchu ramionami. Uśmiech znów był naturalny, pełen słodyczy.
Ale w kącikach ust czaiło się okrucieństwo, a w czarnych źrenicach błysnęły drapieżnie jaskrawe iskierki.
Kiedy spojrzała na Avaganisa, minimalnie zmrużyła oczy i nieznacznie przesunęła leżącą na biodrze dłoń w kierunku zatkniętego za pas sztyletu. "Jak razem to razem" mówiły jej gesty.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.
P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |