A dla mnie Pratchett to odskocznia od reala ale i od fantasy. Nie można cały czas walczyć o uratowanie smoka, spalenie dziewicy czy zgwałcenie miasta
Dzięki jego tekstom, zapomina się o tym co cię dołuje na co dzień. Wszystkie idiotyzmy których doświadczasz zamieniają się w śmieszne sytuacje. Z takim podejściem do sprawy jest łatwiej.
Niewątpliwie najfajnieszy jest ŚMIERĆ ale ja dodałbym jeszcze strażników z Marchewą oraz SREBRNĄ ORDĘ z Cohenem...