I to ma być zabójca? – pomyślał. Przeładował snajperkę i wymierzył w Strikera. Ukrył się w opuszczonym budynku niedaleko wieżowca korporacji i rozpoczął ostrzał. Strzelił parę razy, przeładowywując za każdym razem. Uważał na czarny samochód, z którego mógł wyjść Wilits. Tails był gotowy w każdej chwili gotowy do oddania strzału w tym kierunku. Bez ukrycia, bez podstępu… To nie zabójca, ale jakiś cholerny błędny rycerz!
Nie strzelał w strażników, tylko w Strikera. Nawet podobało mu się to, że za chwilę znajdzie go patrol. Znacznie ułatwi mu to zadanie... |