Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2007, 15:38   #62
Szarik
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
Michicz starał się szybko obmyśleć jakiś plan, który pozwoliłby uniknąć rozlewu krwi i zachować wozy po tym jak dowódca bandytów wyzwał ich na pojedynek. Michicz patrzył zdziwiony na polskich szlachciców. O tradycji pojedynkowania się wiedział. Nie dokońca rozumiał i podzielał ocierające się o szaleństwo poczucie honoru u Polaków jednak je akceptował. Cóż, co kraj to obyczaj. Takie przygotowania widział jednak pierwszy raz. Spojrzał w pole, gdzie wśród bandytów narastał już pomruk. Wiedział co się stanie, jeżeli za chwilę nie będzie odpowiedzi na wezwanie przeciwnik potraktuje ich jak tchórzy i zaatakuje świadomy swej przewagi. Nie było czasu. Dragan raz jeszcze popatrzył na wschodzące słońce i chwycił rękojeść swojej tureckiej szabli. Wtem jednak, jeden ze szlachciców, pan Mateusz o ile Dragana pamięć nie myliła sam wyszedł przed wozy i począł do pojedynku się szykować.
Michicz uśmiechnął się pod nosem. Jego chęć wystąpienia do pojedynku nie wynikała z poczucia honoru lecz z zimnej kalkulacji. Ułożył już sobie plan w głowie. Lata pobytu u Turków wielu rzeczy go nauczyły w tym przebiegłości. Szybko, żołnierskim okiem znawcy, ocenił postawę pana Mateusza. Pewny krok, płynne ruchy i mocny chwyt na szabli zdradzały wytrawnego szermierza. Na pierwszy rzut oka przywódca grasantów to też zawołany rębajło. Michicz, mimo że jest doskonale wyszkolonym żołnierzem, obawiałby się pojedynku zarówno z jednym jak i z drugim Polakiem. Nie powstrzymał tedy pana Mateusza i udał jakoby nie widział jak ten przez kozioł przeskakuje i swój marsz ku rzeczce rozpoczyna. Potem zwrócił się do pozostałych szlachciców.
- No, panowie, jeden z was już poszedł nie czekając rozkazu. Wy tu jasełka jakieś odprawiać chcecie. Fantazja u was iście szejtańska, z dyscypliną jeno trochę gorzej. Wiedzcie tedy, że komenda tutaj przy mnie jest. Jestem żołnierzem i załatwię sprawę po żołniersku. Jako odpowiedzialny za te tutaj wozy będę ich bronił doputy dopuki innych rozkazów nie dostanę lub nie będzie już możliwości dalszej obrony. - [b]Michicz przerwał by znaczenie tych słów dotarło do szlachciców.
- Macie waszmościowie trzy wyjścia. Możecie starać się pana Ligęzę budzić. On tu wyższy szarżą i może ma inne na tą sprawę zapatrywanie niż ja, tak długo jak jest nieprzytomny moje słowo jest tu rozkazem. Drugie wyjście to od tej chwili zachowywać się jak żołnierze i słuchać rozkazów. Jeżeli i to wam nie odpowiada tedy stańcie z boku i nie przeszkadzajcie. I tak będziecie się musieli bronić, więc się przydacie. W każdym innym przypadku będę zmuszony potraktować was wrogo w obliczu nieprzyjaciela i związać lub zabić jeżeli będziecie opór stawiać. - Słowa te Michicz wypowiadał szybko, głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Ja mam tabor do obrony przygotowany i bronić go będę niezależnie od sytuacji. To moja żołnierska powinność. Wybierajcie co wam czynić trzeba, byle szybko! - Zakończył.
Czekał na ich reakcję, błogosławiąc w duszy Ałłacha i Proroka, którzy tak fortunnie los obrócili. Dragan obiecał hadżdż i teraz był już pewien, że Ałłach pozwoli spojrzeć mu na aksamitnie czarne ściany najświętszej Kaaby. Pan Mateusz dał im czas. Jeżeli zwycięży w pojedynku to odjadą wolni, a przynajmniej do tej pory Dragan nie widział żeby polski szlachcic złamał dane słowo. Jeżeli przegra, Michicz będzie już przynajmniej widział jak walczy herszt tych zbójów. I wtedy ogłosi, że ten co wyszedł gościem był jeno i z własnej woli poszedł na przyzwolenie nie czekając i tedy reprezentantem taboru być nie mógł. Jeśli szansę dla siebie w pojedynku widział będę, myślał dalej Michicz, wystąpię a jeśli nie to bronić się będziemy.
Tak myśląc czekał na reakcję pozostałych szlachciców i jednocześnie do Ałłacha się modlił by temu Polakowi co walczyć wyszedł siłę dał, mimo że giaur.
 
Szarik jest offline