Aligarii słysząc kolejne wywody teatralnie wręcz pokręcił głową z zażenowaniem. Cóż, jeżeli to ma być Rada rządząca miastem, to czekają go naprawdę ciężkie lata. Banda skaczących do gardeł psów, które za wszelką cenę starają się dorwać do władzy, w każdej sytuacji chcą zakwestionować decyzję księcia... Hołota, swołocz...
Nagle podniósł laskę, zatrzymując ją dokładnie na wysokości brzucha przechodzącego obok młodego człowieka. - Czy mógłbyś mi powiedzieć, czy samolot nadlatujący z Londynu już wylądował?- spytał głosem spokojnym, typowym dla niego- a w oczach śmiertelnika momentalnie pojawiły się iskry życzliwości. - Och, już, sekundkę...- wymruczał po islandzku, cofając się o parę kroków. No tak, za rogiem była tabela lotów- Tak, proszę pana, już wylądował.
- Dziękuję.- Robert posłał mu jeden ze swoich wystudiowanych uśmiechów, po czym odwrócił się do reszty wampirów, mówiąc już po angielsku- Jeżeli ktoś nie zrozumiał, to samolot już doleciał. Cóż, domyślałem się, iż bariera językowa mogła okazać się dla niektórych sporym problemem, ale wstyd przed zadaniem pytania... Cóż.- posłał krótkie spojrzenie Andrzejowi- Tak czy inaczej, jedziemy do Hotelu. Pani Komarenko zostanie doprowadzona do pokoju przez pana Deresza, którego zadaniem następnie będzie odszukanie naszego Archonta, jeżeli nie będzie czekał na nas w pokoju hotelowym. Przed naszym oficjalnym wejściem poproszę także pana Lipińskiego i Borowicza o rzut okiem na Hotel- w końcu taki duet nie może nie zauważyć podejrzanych szczegółów.- chrząknął cicho- Tak więc, w drogę- straciliśmy już dość czasu na bezowocne dyskusje.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |