Bayard miał głębokie przeczucie, że znów gęsta sieć knowań i intryg została na obu podróżników zarzucona. Gdy Hadrian nalewał miksturę do buteleczki, w głowie jak komary brzęczały nachalne podejrzenia. Świniopas skrzyżował tedy ręce przed sobą i mocno naburmuszony obserwował towarzysza to jednym, to drugim okiem. W tym samym czasie bacznie wypatrywał jakiegoś niebezpieczeństwa wolnym okiem.
Smród z legowiska rzeczywiście był odrażający, nawet w porównaniu z 'zapachem' samego właściciela. Chłop z trudem jednak się powstrzymał od śmiechu, gdy w końcu zrozumiał, skąd się wzięły te wszystkie dziwne spojrzenia i grymasy na twarzy minstrela.
Kiedy grajek zaczął z bólem zbliżać się do legowiska, Bayardowi wydało się wręcz, że dostrzegł łzy w kącikach oczu przyjaciela. - Dość tego! Sam Ci podam tą błyskotkę, Hadrianie - rzekł lekko rozbawionym, acz i zaniepokojonym głosem wieśniak. I choć łatwiej powiedzieć niż zrobić, bowiem smród był ogłuszający, Bayard podszedł do sterty szmat, by podnieść tajemniczą błyskotkę. - Powinniśmy sprawdzić, czy ta woda rzeczywiście działa. - odezwał się Bayard komicznym głosem. Brzmiał tak zabawnie z powodu zatkanego nosa. |