-A od kiedy ty taka miła się zrobiłaś? Coś knujesz, coś zrobiłaś lub coś jest w trakcie, a owe "coś" jest twoją sprawką. Wiesz dlaczego tak myślę? Dlatego, że nie istnieje coś takiego jak nagła przemiana bez bodźców zewnętrznych, zaś ty ich nie miałaś-stwierdził Vin chłodno i popatrzył na Vanessę, lecz nie było to spojrzenie wrogie, wyzywające, karcące. Było ono łagodne, a za razem lodowate. - Jakbyś nie zauważył, to nie był miły ton. Jesteś beznadziejny jeśli chodzi o interpretację. - parsknęła i z oburzeniem dodała do wszystkich. - Ile jeszcze czasu spędzimy w tej norze?! Wie ktoś?? - spytała normalnym tonem.
"Vin to taki kretyn!" - dodała w myślach i przerzuciła oczami.
Wtenczas w góry zszedł Bruno
- Nie ma ich - oznajmił. - Pod kocami były tylko jakieś szmaty. Jakby się zapadli pod ziemię. - Świetnie. Jeszcze tego brakowało. Będziemy na nich czekać czy ruszamy za niedługo? Bo jak chcecie poczekać to ja wybywam stąd i powiedzcie kiedy mam wrócić... - rzekła oburzona jednak w duszy latała jej gwiazdeczka radości ^_____________^
__________________ Discord podany w profilu |