Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2007, 13:51   #81
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
-A od kiedy ty taka miła się zrobiłaś? Coś knujesz, coś zrobiłaś lub coś jest w trakcie, a owe "coś" jest twoją sprawką. Wiesz dlaczego tak myślę? Dlatego, że nie istnieje coś takiego jak nagła przemiana bez bodźców zewnętrznych, zaś ty ich nie miałaś-stwierdził Vin chłodno i popatrzył na Vanessę, lecz nie było to spojrzenie wrogie, wyzywające, karcące. Było ono łagodne, a za razem lodowate.

- Jakbyś nie zauważył, to nie był miły ton. Jesteś beznadziejny jeśli chodzi o interpretację. - parsknęła i z oburzeniem dodała do wszystkich.

- Ile jeszcze czasu spędzimy w tej norze?! Wie ktoś?? - spytała normalnym tonem.

"Vin to taki kretyn!" - dodała w myślach i przerzuciła oczami.
Wtenczas w góry zszedł Bruno

- Nie ma ich - oznajmił. - Pod kocami były tylko jakieś szmaty. Jakby się zapadli pod ziemię.

- Świetnie. Jeszcze tego brakowało. Będziemy na nich czekać czy ruszamy za niedługo? Bo jak chcecie poczekać to ja wybywam stąd i powiedzcie kiedy mam wrócić... - rzekła oburzona jednak w duszy latała jej gwiazdeczka radości ^_____________^
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 17-10-2007, 16:02   #82
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
- To może ja ich poszukam - powiedział i ruszył ku wyjściu z karczmy. Nie obecność dwójki towarzyszy bardzo go zaniepokoiła. Odczuwał silne pragnienie rozwiązania tej zagadki. Nie mógł pojąć gdzie oni się podziali. Równocześnie nie mógł sobie wybaczyć, że stracił czujność. Tej nocy spał jak zabity, a przecież zwykle nawet po ciężkim dniu sen ma płytki by nic nie mogło go zaskoczyć pod czas snu.

"Musieli wyjść w nocy, ale po co cała ta maskarada?" - zastanawiał się. Wyszedł z karczmy i przez chwilę rozglądał się w około szukając jakiegoś punktu zaczepienia. Nie wiedząc od czego zacząć poszukiwania postanowił obejść gospodę na około. Szedł przy ścianie i wpatrywał się w ziemię. Szukał śladów, jakichkolwiek śladów. W tropieniu był dobry, na tym polegało jego życie. Nie zwracał uwagi na niewielkie ślady szczurzych łap czy większych psich.

Obszedł budynek dookoła, lecz nie znalazł niczego ciekawego. Nawet pod oknem ich pokoju nie znalazł śladów, które pomogłyby mu rozwiązać tą tajemnicę. Doszedł do stajni. Tu różnorakich tropów było dużo więcej, niż między budynkami. Nie był to las jednak Bruno bez trudu mógł odczytać "historię" jaką kreśliły. Widział w wyobraźni konie wyprowadzane i wprowadzane do stajni, stajennego, który krzątał się przy budynku. Bruno wpatrywał się w te wszystkie tropy i... jego uwagę przykuły ślady szczurów. Niby normalną rzeczą było to, że w ciepłej stajni gnieździły się te gryzonie, ale przed stajnią było - jak się wydało traperowi - ich zbyt wiele, a na dodatek wszystkie prowadziły w jednym kierunku. Wszedł do stajni i zauważył, że tropy szczurów prowadzą do sterty siana. Zrobił jeszcze kilka kroków i ukucnął by lepiej się przyjrzeć śladom. Musiały być dosyć świeże jeśli Bruno mógł je zobaczyć w ruchliwej stajni.

Zastanawiając się nad tym co mogło się kryć pod tym sianem Bruno grzebał odruchowo palcami w pisaku. Poczuł nagle, iż piasek jest nieco wilgotny.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 17-10-2007, 20:30   #83
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
„Ciekawe gdzie się razem zaszyli a może się mylę i ktoś eliminuje po cichu konkurentów do wygranej trzeba to przemyśleć”. Powoli pykał swoja fajeczkę i rozglądał się po gospodzie może cos dziwnego odznaczającego się przyciągnie jego uwagę może ktoś dziwnie się zachowuje.

- Masz racje przyjacielu trzeba ich poszukać, aby wyjaśnić, co się z nimi stało bardzo to dziwne i niebezpieczne czyżby była tu jakaś jeszcze jedna grupa poszukiwaczy. Masz w tym doświadczenie, więc w tej sprawie polegam na tobie może ktoś z konkurentów do nagrody zatrzymał się tutaj gospodarzu – Albreht wpatrywał się w karczmarza jakby to miało pomóc w przypomnieniu sobie potrzebnych wiadomości.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 19-10-2007, 16:26   #84
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Półelf zamyślił się, ale z tego stanu wyrwała go nie córka karczmarza lub on sam, jakby się tego spodziewał, ale Vanessa.
-Jakbyś nie zauważył, to nie był miły ton. Jesteś beznadziejny jeśli chodzi o interpretację-ripostowała, lecz Vintilian lodowatym tonem dodał:
-Może masz rację, a może to ty jesteś beznadziejna w modulacji głosu, odpowiadającego emocjom, które chcesz przekazać. Może też jesteś beznadziejna w ukrywaniu emocji... Nie szukaj winy w drugiej osobie, póki nie będziesz pewna, że nie masz jej w sobie. Niestety tobie brakuje umiejętności logicznego myślenia, więc daruj sobie zgryźliwe komentarze lub wszelkie inne komentarze nic nie wnoszące do misji. Jeżeli masz zamiar prawić nauki komuś, to bacz, by u ciebie było wszystko w porządku, a tak się składa, że nie jest. Oczywiście najłatwiej dostrzec drzazgę w czyimś oku, lecz nie belkę w swoim. Odbieraj to jak chcesz i okaże się kto jest beznadziejny w interpretacji.
Niestety ja jestem sporo starszy od ciebie, a co za tym idzie, mam większe doświadczenie w niektórych sprawach, niż ty, dziecino. Twoje przewracanie oczami jest pewnym przejawem bezsilności i to nie jest interpretacja, lecz pewien fakt, którego nauczyłem się sam. Nie ważne czy jest to bezsilność świadoma, czy podświadoma... czy ty w ogóle rozumiesz o czym mówię, czy język ten jest zbyt trudny do zrozumienia? Jak widzisz ja również potrafię się zachowywać tak jak ty. Potrafię być jak ty, zgryźliwy, złośliwy, nieprzyjemny i niemiły, lecz to nie szczyt moich możliwości. Potrafię być jeszcze gorszy i obym nie musiał ci tego pokazywać.
Nie sądzę, żeby było ci w tej chwili przyjemnie, dziecko
-rzekł kładąc nacisk na ostatnie słowo i świdrując kobietę wzrokiem nieustępliwym i twardym, a także lodowatym, przyprawiającym o dreszcze i zmuszającym do odwrócenia wzroku. Mało kto mógł znieść widok pustych, przerażających oczu Półelfa, które patrzyły z niezrównaną srogością. Często różne stworzenia czuły sie przy tym wzroku, nieswojo, jakby czuły, że czyta w ich wnętrzu, wiedząc wszystko o nich, o ich życiu, zmartwieniach, występkach, radościach. Wielu wydawało się, że w takiej właśnie chwili Półelf wie wszystko o nich. Jak zareaguje Vanessa, go nie obchodziło, ani jak się poczuje. Wiedział, że nie będzie czerpał satysfakcji, jeżeli poczuje to samo co większość Elfów, Ludzi, Krasnoludów czy innych ras i nie to było jego zamiarem.
-Ile jeszcze czasu spędzimy w tej norze?! Wie ktoś?-zapytała, a Vino odrzekł:
-Tyle ile będzie trzeba-rzekł tym samym tonem, dalej świdrując wzrokiem Półelfkę.
-Świetnie. Jeszcze tego brakowało. Będziemy na nich czekać czy ruszamy za niedługo? Bo jak chcecie poczekać to ja wybywam stąd i powiedzcie kiedy mam wrócić...-rzekła oburzona, co Vin nie omieszkał skomentować.
-Nie wiem czy "przyjaźń", takie uczucie lub nawet pojęcie, jest ci znane i jeżeli mam byś szczery to bardzo w to wątpię, bo przyjaciół nie zostawia się w potrzebie i jeżeli chcesz stąd odejść, to proszę bardzo, nikt cię nie zatrzymuje, bo w tej drużynie są PRZYJACIELE, a Aranel i Kate są naszymi przyjaciółmi, zaś dla prawdziwych przyjaciół można poświęcić nawet swoje życie. Tobie mojego bym nie powierzył, bo nie wydaje mi się, żebyś była do tego zdolna. Wydaje mi się, że ty jesteś zdolna do ochrony tylko własnej skóry, a nie życia drugiej osoby-mówił tym samym tonem, dalej świdrując kobietę wzrokiem. Od chwili wypowiedzenia swojego pierwszego słowa, ani razu nie mrugnął.
-To może ja ich poszukam-rzekł traper.
-Dobrze, Bruno. Poszukaj ich i sprowadź, bo rzeczywiście musimy jak najszybciej ruszać, jak radził Albreht-rzekł normalnym głosem, jednakże nie spuszczał wzroku z kobiety.
-Masz racje przyjacielu trzeba ich poszukać, aby wyjaśnić, co się z nimi stało bardzo to dziwne i niebezpieczne czyżby była tu jakaś jeszcze jedna grupa poszukiwaczy. Masz w tym doświadczenie, więc w tej sprawie polegam na tobie może ktoś z konkurentów do nagrody zatrzymał się tutaj gospodarzu-rzekł szlachcic.
-Możliwe Albrehcie, możliwe, lecz jeżeli moja teoria na temat czarnego jest prawdziwa, to zmniejsza ona szansę na taką ewentualność, ale jej nie wyklucza-odrzekł Półelf, niezmordowanie wpatrując się w Vanessę tym samym wzrokiem.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 19-10-2007 o 16:29.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 20-10-2007, 11:54   #85
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Vintilian lodowatym tonem dodał:
-Może masz rację, a może to ty jesteś beznadziejna w modulacji głosu, odpowiadającego emocjom, które chcesz przekazać. Może też jesteś beznadziejna w ukrywaniu emocji... Nie szukaj winy w drugiej osobie, póki nie będziesz pewna, że nie masz jej w sobie. Niestety tobie brakuje umiejętności logicznego myślenia, więc daruj sobie zgryźliwe komentarze lub wszelkie inne komentarze nic nie wnoszące do misji. Jeżeli masz zamiar prawić nauki komuś, to bacz, by u ciebie było wszystko w porządku, a tak się składa, że nie jest. Oczywiście najłatwiej dostrzec drzazgę w czyimś oku, lecz nie belkę w swoim. Odbieraj to jak chcesz i okaże się kto jest beznadziejny w interpretacji.
Niestety ja jestem sporo starszy od ciebie, a co za tym idzie, mam większe doświadczenie w niektórych sprawach, niż ty, dziecino. Twoje przewracanie oczami jest pewnym przejawem bezsilności i to nie jest interpretacja, lecz pewien fakt, którego nauczyłem się sam. Nie ważne czy jest to bezsilność świadoma, czy podświadoma... czy ty w ogóle rozumiesz o czym mówię, czy język ten jest zbyt trudny do zrozumienia? Jak widzisz ja również potrafię się zachowywać tak jak ty. Potrafię być jak ty, zgryźliwy, złośliwy, nieprzyjemny i niemiły, lecz to nie szczyt moich możliwości. Potrafię być jeszcze gorszy i obym nie musiał ci tego pokazywać.
Nie sądzę, żeby było ci w tej chwili przyjemnie, dziecko-rzekł kładąc nacisk na ostatnie słowo.

Z ust dziewczyny dał się słyszeć urokliwy śmiech zakończony niesamowitą pewnością siebie.

- Jesteś gorszy niż moja matka i te jej córeczki, co do elfiej szkoły chadzały a i tak przewyższałam je inteligencją. Gdy ja skończyłam szkołę, one nadal tam siedziały, a za nim poszłam do szkoły to tam się uczyły.

-Nie wiem czy "przyjaźń", takie uczucie lub nawet pojęcie, jest ci znane i jeżeli mam byś szczery to bardzo w to wątpię, bo przyjaciół nie zostawia się w potrzebie i jeżeli chcesz stąd odejść, to proszę bardzo, nikt cię nie zatrzymuje, bo w tej drużynie są PRZYJACIELE, a Aranel i Kate są naszymi przyjaciółmi, zaś dla prawdziwych przyjaciół można poświęcić nawet swoje życie. Tobie mojego bym nie powierzył, bo nie wydaje mi się, żebyś była do tego zdolna. Wydaje mi się, że ty jesteś zdolna do ochrony tylko własnej skóry, a nie życia drugiej osoby-mówił tym samym tonem Vini.

- Oni nie są moimi przyjaciółmi. Ja nie mam przyjaciół, co Cię pewnie nie dziwi, prawda? I bardzo dobrze. - rzekła nie czekając na odpowiedź.

Powiedziała byle jak i wstała od stołu.

- A co do powierzania swojego zycia - dobrze, że byś tego nie zrobił. Mądry z Ciebie półelf.

Poprawiając płaszcz dodała:

- Nie chce mi się was słuchać, wychodzę - dodała obojętnym tonem i wyszła z karczmy.

Poszła do stajni jakby nigdy nic. Wchodząc zauważyła jak Bruno grzebie przy stercie siana, nie ruszyło ją to.

- A Ty, co robisz? Karmisz konie? - spytała od niechcenia.
- Wszystko jedno. - dodała i zabrała swojego konia. Wychodząc ze stajni nawet się nie obejrzała, bez względu na to czy Bruno mówił coś do niej czy też nie, nie obchodziło ją to. Wsiadła na konia i ruszyła na drugi koniec miasta. Tam bowiem szukać należało pewnego miejsca, o którym przypominał jej ukryty amulet.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 20-10-2007, 12:40   #86
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
- A Ty, co robisz? Karmisz konie? - spytała Vanessa. - Wszystko jedno.

Brono odwrócił się na chwilę by zobaczyć kto do niego mówi. Widząc Vanessę powrócił do swojego zajęcia. Nie miał czasu na rozmowę. Niepokoił go wilgotny piasek. Zagarnął garść piasku i zbliżył ją do nosa. Wciągnął głęboko powietrze. Zapach piasku coś mu przypominał. Nagle uświadomił sobie co to za zapach.

Vanessa już odjechała. Traper nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Podszedł do sterty siana, która coraz bardziej go niepokoiła. Zaczął powoli rozgarniać siano. Gdy zaczął to robić spod siana wyskoczyły szczury i rozpierzchły się po stajni. W pewnym momencie do nozdrzy Bruna dotarł ostry zapach krwi. Traper przyśpieszył swoje ruchy i jego oczom ukazał się widok dwóch już nadgryzionych ciał. Mimo wielu ran wygryzionych przez szczury natychmiast rozpoznał do kogo należały ciała.

Po chwili towarzysze Bruna siedzący w karczmie zobaczyli i usłyszeli jak traper wpada z hukiem do gospody. Drzwi ledwo utrzymały się w zawiasach. Bruno szybko podszedł do członków drużyny.

- Nie żyją. Kate i Aranel nie żyją - stwierdził. - W stajni znalazłem ich ciała. Zostali zarżnięci jak świnie.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 20-10-2007, 20:19   #87
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
- Nie żyją. Kate i Aranel nie żyją - te słowa uderzyły wasze umysły z takim łomotem, jak wielki kamienny golem zapadający z ogromnej góry, na każdym stopniu tracąc jakąś cześć swojego "ciała" powodując tym jeszcze większy łomot i przerażenie w umysłach.
- W stajni znalazłem ich ciała. Zostali zarżnięci jak świnie. - dokończył Bruno. Sami nie wiedzieliście co myśleć... Jak to? Czemu? O co w ogóle tu chodzi?
- O Boże... - wysapnęła córka karczmarza, po czym zemdlała.
Sam karczmarz nie wiedział co powiedzieć, jak z resztą większość z was.

Vintillian zaczął wychwytywać w myślach wszystko co mogło być z tym związane.
Było cicho... mijały wieki... "Wieki milczenia, które nie przestają drążyć w głowie pustki i przepełnienia..."

Nagle wasza trójka jednocześnie wyszeptała: "Vanessa". Dokładnie w tym samym momencie było słychać z zewnątrz czyjś krótki i głośny, ale bardzo przerażający krzyk. Wszyscy go usłyszeliście... jedynie karczmarz na to nie zareagował. Jednak wy go usłyszeliście dobrze... Nie był to zwykły krzyk. Taki krzyk od razu nasuwa na myśl ogromne cierpienie, ogromny ból i przerażenie.

Wszyscy wybiegliście z karczmy.
Było ciemno... jak w nocy, chociaż był ranek. Ogromne ciemne chmury zdawały się rozciągać aż do samej ziemi.

Wtedy zobaczyliście Vanessę. Trzymało ją za ramiona dwóch silnych mężczyzn, a trzeci patrzył się na was i trzymał przy szyi pólefki sztylet. Patrzył na was i śmiał się... śmiał się, ale nie wiedzieliście sami, czy śmiał się naprawdę, czy tylko wam się tak wydawało. Ale był to śmiech donośny i bardzo dobitny.
Ciemność nie pozwalała przyjrzeć się jego twarzy. Staliście 20 kroków od nich.
- Hie, hie... i co teraz? Dalej chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o CZARNYM? - No tak! To był On! Teraz go rozpoznaliście... Mężczyzna, który teraz trzymał sztylet przy szyi waszej, bądź co bądź, towarzyszki, to był ten mężczyzna w czarnym płaszczu... ten sam co w wiosce.
- Wykruszacie się... Ona, już odwaliła za mnie robotę i dwóch waszych zabiła... hehe. Oddajcie kamyczki... naprawdę... Będzie łatwiej. Chyba że chcecie się pobawić. Ja się lubię bawić... - powiedział "czarny" a jego sztylet, rozjaśniał.

Vanessa:
Wyszłaś z koniem... podjechałaś zaledwie kawałek, gdy nagle coś cisnęło Tobą mocno o ziemię. Dwóch mężczyzn chwyciło cię mocno za ramiona i szarpnęło do góry. Pozornie nie było szans się wyrwać. Zaczęłaś się zastanawiać jakim cudem dałaś się tak łatwo złapać? Jak ktokolwiek mógł Cię zrzucić z konia?! To nie możliwe.

Za chwilę podszedł do Ciebie mężczyzna w czarnym długim płaszczu, z szaleńczym, wręcz nienormalnym uśmiechem. Podszedł do Ciebie, po czym wyciągnął sztylet. Twój sztylet! Jednak nawet Ciebie nie dotknął, posłużył się magią... To tak Cię zrzucił z konia... co jednak również było dziwne.
Nie krzyknęłaś.

Za chwile zobaczyłaś swoich "towarzyszy".

-Hie, hie... i co teraz? Dalej chce się dowiedzieć czegoś więcej o CZARNYM? - powiedział Ci koło ucha. Gdybyś mogła od razu byś oberżnęła mu ucho, ale nie mogłaś się nawet ruszyć. Nie mogłaś się nawet szarpnąć.
- Wykruszacie się... Ona, już odwaliła za mnie robotę i dwóch waszych zabiła... hehe. Oddajcie kamyczki... naprawdę... Będzie łatwiej. Chyba że chcecie się pobawić. Ja się lubię bawić... - Ten gość za dużo wiedział.

Mogłabyś spróbować szybko wyciągnąć nóż, albo rapier... jeżeli tylko uda ci się ruszyć. Dwóch mężczyzn, którzy trzymali Cię za ramiona nie było problemem... Tu trzymała Cię jeszcze jakaś siła...
 
__________________
Question everything.

Ostatnio edytowane przez Sumar : 20-10-2007 o 20:23.
Sumar jest offline  
Stary 20-10-2007, 20:52   #88
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
-Hie, hie... i co teraz? Dalej chce się dowiedzieć czegoś więcej o CZARNYM? - powiedział osobnik w czarnym płaszczu, który trzymał sztylet przy szyi Vanessy.
- Wykruszacie się... Ona, już odwaliła za mnie robotę i dwóch waszych zabiła... hehe. Oddajcie kamyczki... naprawdę... Będzie łatwiej. Chyba że chcecie się pobawić. Ja się lubię bawić... - dodał śmiejąc się złowrogo.

- Ty psie - Bruno wycedził dwa słowa przez zaciśnięte zęby. Śmierć dwojga towarzyszy obudziła w nim różne uczucia. Smutek, żal i gniew. Widok "Czarnego" spowodował, że gniew przewyższył inne uczucia. Bruno chwycił swój topór i zacisnął na drzewcu obie dłonie.

- Zabierzcie łapy od tej damy - powiedział do oprychów trzymających Vanessę. "Czarny" Mówił, że zabiła Kate i Aranela. Może byłaby do tego zdolna, ale traper nie miał zamiaru wierzyć temu psu. Zaczął zbliżać się do trójki napastników. Miał zamiar skrócić czarnego jegomości o głowę i pozbawić życia dwóch pozostałych.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 21-10-2007, 09:46   #89
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
„Wykruszacie się... Ona, już odwaliła za mnie robotę i dwóch waszych zabiła... hehe. Wiedziałem, iż będą z nią kłopoty, ale nie aż takie czyżby posunęła się do zabójstwa, a może Czarny chce nas wszystkich skłócić. Nic i tak nie będzie mnie szantażował. Muszę jednak przyznać mu rację wykruszamy się już dalej z nami nie pojedzie zostawi się ją, aby odpowiedziała za swoje zbrodnie.”
Albreht powolnym ruchem wytrzepał popiół z fajki i schował ją do sakiewki, w której nosił i cybuch. Powoli podszedł bliżej wyją przygotowane pistolety i wycelował w Czarnego.

- Natychmiast puść dziewczynę, to odejdziesz stąd wolny, bo ci kamieni nie oddamy, a ty Vanesso odpowiesz przed sądem za swoje zbrodnie nigdy nie myślałem, iż posuniesz się do zabicia jednej z osób mi towarzyszących, w dodatku z twojej rasy. Straciłaś nasze zaufanie już do śmierci nikt ci nie zaufa nawet, jeśli wywiniesz się od stryczka. – spojrzał z gniewem na dziewczynę.
- No jak czarny posuwasz się do takich metod przecież miałeś sam wszystko rozwiązać, ruszaj to odejdziesz wolnym, jak nie to zaczynamy harataninę – powiedział z rozbawieniem krzywo uśmiechając się rajtar.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 21-10-2007, 11:23   #90
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Natychmiast puść dziewczynę, to odejdziesz stąd wolny, bo ci kamieni nie oddamy, a ty Vanesso odpowiesz przed sądem za swoje zbrodnie nigdy nie myślałem, iż posuniesz się do zabicia jednej z osób mi towarzyszących, w dodatku z twojej rasy. Straciłaś nasze zaufanie już do śmierci nikt ci nie zaufa nawet, jeśli wywiniesz się od stryczka. – Albreht spojrzał z gniewem na dziewczynę.

- Daruj sobie Albrehcie te oskarżenia bez dowodów! Tylko zaczynasz mnie wkurzać! A wy wszyscy idźcie stąd! Kontynuujcie swoją podróż, - tu Vanessa spojrzała na Czarnego i dodała mówiąc mu prosto w twarz - Czarny źle wybrał. Nie poświęcicie dla mnie swojego życia, prawda Vini? I bardzo dobrze.

Dziewczyna nie szarpała się, nawet nie próbowała żadnych sztuczek. Nie miała zamiaru się wyrywać ani kombinować. Stała po prostu ze sztyletem przy szyi i uśmiechała się jakby nigdy nic.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172