...Pod stropem kryształowym, pod górą niebosiężną, wśród skalnych ścian Mężni stawali wciąż Złej władzy wbrew...
Wielu minstreli, bardów i grajków znało tą epicką pieśń... z tym tylko, że działo się to kilkaset lat później a w obecnej sytuacji zakończenie ballady mogło się jeszcze okazać tragiczne.
***
Przyszli legendarni bohaterowie póki co mieli jeszcze przed sobą kilka zadań - jedno z nich martwiło ich najbardziej, a było to ominięcie sporego śmierdzącego trolla w podziemnym korytarzu.
Cóż, każdemu zdarza się słabszy dzień.
W drodze - dość pospiesznej - do wyjścia z wielkiej sali obydwaj bohaterowie dostrzegli wśród szmat stanowiących legowisko potwora intrygujący błysk - jeden z nich ostrożnie zbliżył się do tego miejsca, drugi jednak był znacznie bardziej zdecydowany.
Bayard wstrzymał oddech - było to w zasadzie jedyne rozwiązanie, posłanie Gorga śmierdziało bowiem znacznie silniej niż on sam. Wśród starych, miejscami sztywnych od brudu szmat ukryty był miecz o szarym, połyskującym srebrzyście ostrzu i inkrustowaną złotem i drogimi kamieniami rękojeścią. Magiczny? Mimo niewielkiego rozeznania w temacie czarów świniopas był pewien - tak.
Pochwa niewątpliwie do miecza przynależna również była tu ukryta, nie zwracała jednak tak silnie uwagi, wykonana była bowiem ze zwykłej świńskiej skóry.
Wstrzymywanie oddechu jest taktyką raczej krótkoterminową, Bayard szybko więc porwał obydwie odnalezione rzeczy i powrócił do czekającego już przy wyjściu towarzysza.