Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2007, 16:26   #84
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Półelf zamyślił się, ale z tego stanu wyrwała go nie córka karczmarza lub on sam, jakby się tego spodziewał, ale Vanessa.
-Jakbyś nie zauważył, to nie był miły ton. Jesteś beznadziejny jeśli chodzi o interpretację-ripostowała, lecz Vintilian lodowatym tonem dodał:
-Może masz rację, a może to ty jesteś beznadziejna w modulacji głosu, odpowiadającego emocjom, które chcesz przekazać. Może też jesteś beznadziejna w ukrywaniu emocji... Nie szukaj winy w drugiej osobie, póki nie będziesz pewna, że nie masz jej w sobie. Niestety tobie brakuje umiejętności logicznego myślenia, więc daruj sobie zgryźliwe komentarze lub wszelkie inne komentarze nic nie wnoszące do misji. Jeżeli masz zamiar prawić nauki komuś, to bacz, by u ciebie było wszystko w porządku, a tak się składa, że nie jest. Oczywiście najłatwiej dostrzec drzazgę w czyimś oku, lecz nie belkę w swoim. Odbieraj to jak chcesz i okaże się kto jest beznadziejny w interpretacji.
Niestety ja jestem sporo starszy od ciebie, a co za tym idzie, mam większe doświadczenie w niektórych sprawach, niż ty, dziecino. Twoje przewracanie oczami jest pewnym przejawem bezsilności i to nie jest interpretacja, lecz pewien fakt, którego nauczyłem się sam. Nie ważne czy jest to bezsilność świadoma, czy podświadoma... czy ty w ogóle rozumiesz o czym mówię, czy język ten jest zbyt trudny do zrozumienia? Jak widzisz ja również potrafię się zachowywać tak jak ty. Potrafię być jak ty, zgryźliwy, złośliwy, nieprzyjemny i niemiły, lecz to nie szczyt moich możliwości. Potrafię być jeszcze gorszy i obym nie musiał ci tego pokazywać.
Nie sądzę, żeby było ci w tej chwili przyjemnie, dziecko
-rzekł kładąc nacisk na ostatnie słowo i świdrując kobietę wzrokiem nieustępliwym i twardym, a także lodowatym, przyprawiającym o dreszcze i zmuszającym do odwrócenia wzroku. Mało kto mógł znieść widok pustych, przerażających oczu Półelfa, które patrzyły z niezrównaną srogością. Często różne stworzenia czuły sie przy tym wzroku, nieswojo, jakby czuły, że czyta w ich wnętrzu, wiedząc wszystko o nich, o ich życiu, zmartwieniach, występkach, radościach. Wielu wydawało się, że w takiej właśnie chwili Półelf wie wszystko o nich. Jak zareaguje Vanessa, go nie obchodziło, ani jak się poczuje. Wiedział, że nie będzie czerpał satysfakcji, jeżeli poczuje to samo co większość Elfów, Ludzi, Krasnoludów czy innych ras i nie to było jego zamiarem.
-Ile jeszcze czasu spędzimy w tej norze?! Wie ktoś?-zapytała, a Vino odrzekł:
-Tyle ile będzie trzeba-rzekł tym samym tonem, dalej świdrując wzrokiem Półelfkę.
-Świetnie. Jeszcze tego brakowało. Będziemy na nich czekać czy ruszamy za niedługo? Bo jak chcecie poczekać to ja wybywam stąd i powiedzcie kiedy mam wrócić...-rzekła oburzona, co Vin nie omieszkał skomentować.
-Nie wiem czy "przyjaźń", takie uczucie lub nawet pojęcie, jest ci znane i jeżeli mam byś szczery to bardzo w to wątpię, bo przyjaciół nie zostawia się w potrzebie i jeżeli chcesz stąd odejść, to proszę bardzo, nikt cię nie zatrzymuje, bo w tej drużynie są PRZYJACIELE, a Aranel i Kate są naszymi przyjaciółmi, zaś dla prawdziwych przyjaciół można poświęcić nawet swoje życie. Tobie mojego bym nie powierzył, bo nie wydaje mi się, żebyś była do tego zdolna. Wydaje mi się, że ty jesteś zdolna do ochrony tylko własnej skóry, a nie życia drugiej osoby-mówił tym samym tonem, dalej świdrując kobietę wzrokiem. Od chwili wypowiedzenia swojego pierwszego słowa, ani razu nie mrugnął.
-To może ja ich poszukam-rzekł traper.
-Dobrze, Bruno. Poszukaj ich i sprowadź, bo rzeczywiście musimy jak najszybciej ruszać, jak radził Albreht-rzekł normalnym głosem, jednakże nie spuszczał wzroku z kobiety.
-Masz racje przyjacielu trzeba ich poszukać, aby wyjaśnić, co się z nimi stało bardzo to dziwne i niebezpieczne czyżby była tu jakaś jeszcze jedna grupa poszukiwaczy. Masz w tym doświadczenie, więc w tej sprawie polegam na tobie może ktoś z konkurentów do nagrody zatrzymał się tutaj gospodarzu-rzekł szlachcic.
-Możliwe Albrehcie, możliwe, lecz jeżeli moja teoria na temat czarnego jest prawdziwa, to zmniejsza ona szansę na taką ewentualność, ale jej nie wyklucza-odrzekł Półelf, niezmordowanie wpatrując się w Vanessę tym samym wzrokiem.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 19-10-2007 o 16:29.
Alaron Elessedil jest offline