Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2007, 13:28   #105
Prabar_Hellimin
 
Reputacja: 1 Prabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znany
Jadarit i Thalmir zeszli w dół wąwozu, za nimi zaś prowadził swojego konia Kerende. Strażnik był jakby zaniepokojony, rozglądał się z trwogą wokół i lękał się każdego dźwięku. Uczucie strachu budziło położenie - wokół tylko i wyłącznie las, a mają się weń zagłębić jeszcze bardziej - a także świszczący, wyjątkowo silny wiatr. Zeszli już w dół, zaczęli przeprawiać się przez strumyk, najpierw Jadarit, potem pozostali, za nią. Przejście przez rzekę poszło sprawnie i bez żadnych komplikacji. Następnie zaczęli wspinać się pod górę. To było dużo trudniejszym zadaniem, między innymi ze względu na fakt, że prowadzą za sobą konie.

Dla ukrytych w krzakach Roda, Lothara i Iondhena sam czas zejścia towarzyszy na dół był jak wieczność. Każdy, odbiegający od normalnego na silnym wietrze szelestu liści, odgłos zwracał ich uwagę, jak wołanie konkretnej osoby. Oczekiwali na ewentualną napaść bandytów, choć tak na prawdę walka z nimi byłaby odprężeniem od różnej maści złudzeń i lęków.

Jadarit, Thalmir i Kerende byli już bardzo niedaleko od całkowitego wejścia na górę, gdy w całym lesie rozległ się przerażający odgłos, brzmiący trochę jak ryk niedźwiedzia, trochę jak wilcze warknięcie, ale stokroć donośniejszy. Śmiertelnie przerażony koń Roda pobiegł przed siebie, aż stoczył się w dół wąwozu, skręcając kark. Pozostałe konie również były niespokojne, ale udało się je uspokoić. Ryk jednak rozległ się ponownie, a po nim trzask łamanych konarów, głuche dudnienie, jakby spod stóp wielkiej istoty. Ryki, trzaski i kroki były coraz głośniejsze, dało się wyraźnie rozpoznać, że nabiegają z południowego-wschodu, (drużyna zmierza na południowy zachód) i wydawać by się mogło, że to "coś" zmierza w stronę drużyny.

-Cholera! co to? - krzyknął Iondhen. Kerende i reszta wdrapali się już na przeciwległy "brzeg", toteż druga grupa zaczęła schodzić na dół, nerwowo, z wielkim lękiem.
 
__________________
Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P
Prabar_Hellimin jest offline