Mało brakowało żeby Thalmir spadł w głąb wąwozu, gdy z głębi lasu dobiegł nienaturalny ryk. Jego koń przestraszył się i chciał uciec, lecz magowi udało się go jakim cudem powstrzymać. Szybko w raz kobietą i elfem wdrapali się na górę. Usłyszeli łamane drzewa i kolejne ryki. Sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna.
- A mówiłem, że las kryje różne bestie - podsumował kolejny ryk.
- Zatrzymajcie konia! - usłyszał wołanie Lothara. Spojrzał w dół i zobaczył konia Lothara próbującego w pośpiechu wdrapać się na górę.
- Śpieszcie się przyjaciele! - krzyknął do towarzyszy znajdujących się przy rzece. - A wam radze wsiąść na konie, bo trzeba stąd uciekać. - zwrócił się do Jadarit i Kerende. Sam szybko wskoczył na swojego konia i czekał na konia Lothara by go złapać. Spojrzał na strzały, które trzymał nadal w dłoni. "Chyba nie przydacie się tutaj" - pomyślał i schował je do torby przy siodle.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane,
Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |