| Trzeci spał czujnie. Nie dla tego, że się czegoś bał. Trzeci po prostu zawsze spał czujnie. Wieczorem udało mu się podwędzić jakieś wywieszone pranie, i teraz spał w jakimś opuszczonym budynku na kupie przyjemnie pachnącego prania.
Już chwile przed kontaktem postawił uszy i podniósł górną wargę odsłaniając kły. Chwile później poczuł przyjemne macki oplatające jego umysł. Było bardzo przyjemnie, i może dlatego właśnie Trzeci tego nie lubił. Zawarczał groźnie przez sen, a macki momentalni się cofnęły.
W świecie duchów mały strzępiak przybrał formę kulki z cienkimi nogami i rączkami. Kulka miała duże wodniste oczy, okrągły kulkowaty nos i długie usta. Ubrany był w liściastą sukienkę, dziwny pióropusz z trawy i powykrzywiany sękaty kij z jednym piórem. Strzępiak rozpoczął dziwny taniec. Chodząc w kółko, w takt tylko sobie słyszanej dziwnej muzyki, zginał się i prostował, śpiewając dziwnie w jeszcze dziwniejszym języku. Strzępiak wyczuwał co kryje się pod spokojną maską Trzeciego, czuł jego moc i bal się strasznie. Musiał jednak wykonać misje którą mu zlecono, a później już będzie wolny… o ile przeżyje. Taniec był prośbą, próbą kontaktu, był jedynie przedstawieniem tego, co działo się pomiędzy umysłami strzępiaka i Trzeciego.
Wilk już nie spał. Nie był zły na strzepiaka, jeszcze nie był. Nie chciał się jednak z nim kontaktować, wiedział czym może się to skończyć, a tego nie chciał bardzo.
Po kolejnej godzinie Trzeci miał już dość, strzępiak nadal bez wytchnienia „tańczył”. Wilk wiedział że tak musi być, duch nie mógł dać za wygraną, a skoro się tak starał, sprawa musiała być poważna. Trzeci miał dość impulsów wysyłanych do jego umysłu, miał dość udawania że śpi, miał dość…
Otworzył oczy, ziewną skamląc i przeciągną się rozprostowując łapy. Wytarł się w praniu, przekręcając przez plecy, ziewną, przeciągną i odpowiedział na zaczepki ducha.
Strzępiak przestał tańczyć, siadł przodem do Trzeciego, otarł ręką pot z czoła. Następnie myślą szybką niczym błyskawica, po prostu wtłoczył informację do otwartego umysłu trzeciego, podniósł się i oddalił jak najszybciej mógł.
‘Wataha ma się stawić w Caernie, obowiązkowo, i jak najszybciej. Cała wataha’. Informacja co najmniej z przed godziny, a z pewnością jeszcze wcześniejsza.
‘Cóż’ pomyślał Trzeci z kolejnym ziewnięciem, trzeba iść. Przeciągną się jeszcze w czystym praniu i ruszył do centrum Krakowa.
Trzeci pędził jak szalony, nie przejął się zbytnio wezwaniem do Caernu, ale wataha mogła już wyruszyć. Nie zwracał uwagi na krzyki i przerażone twarze, na potrącanych po drodze ludzi. Biegł wzdłuż Plantów od strony Wisły i Wawelu, szukał jakiegoś dogodnego miejsca do przemiany. Wybrał jakąś pustą budę koło boiska międzyszkolnego. Następnie szybkim krokiem, pomiędzy zabudowaniami, skacząc przez ogrodzenia, ruszył by jak najszybciej z Straszewskiego dostać się na Stolarską.
Siedziba Caernu w Krakowie zawsze wydawała mu się nieodpowiednia, choć musiał przyznać że była przytulną norą. Wchodząc od razu zobaczył Jędrzeja, widział jak z twarzy odpływa krew, a ręce zaczynają się trząść. Trzeci nie zdjął okularów, podszedł do baru, oparł się łokciem o blat i odwrócił w stronę sali. Zauważył kilku Garou i paru krewniaków, żaden nie patrzał w jego stronę. Nic nie powiedział, czekał na nowinki od Jędrzeja. Po chwili sapanie z za pleców Trzeciego ucichło.
- S..s..tarego już nie ma, znaczy nie przyjmuje. – zaczynał mówić coraz swobodniej. – Wasz przewodnik wie wszystko, zostawił Ci swojego przyjaciela, on Cię zaprowadzi…
Trzeci nie pozwolił dokończyć Jędrzejowi, już był w drzwiach na zaplecze i tylko kiwnięciem ręki podziękował barmanowi. Z takiego obrotu sprawy Jędrzej był bardzo zadowolony. W głębi po prawej wisiało duże lustro, nim Trzeci zdążył do niego dojść, jego powierzchnia już falowała. Przeszedł szybko, z marszu, bez zawahania.
W Penumbrze od razu dostrzegł przyjaciela N’sakli, zmienił formę w hispo i spojrzał w oczy białego wilka. Rozumieli się bez słów, wyruszyli bez zwłoki, prosto do celu, szybko, nie zwracając uwagi na otoczenie.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom.
Ostatnio edytowane przez Nassair : 21-10-2007 o 17:15.
|