Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2007, 21:03   #39
Nassair
 
Nassair's Avatar
 
Reputacja: 1 Nassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwu
Trzeci spał czujnie. Nie dla tego, że się czegoś bał. Trzeci po prostu zawsze spał czujnie. Wieczorem udało mu się podwędzić jakieś wywieszone pranie, i teraz spał w jakimś opuszczonym budynku na kupie przyjemnie pachnącego prania.
Już chwile przed kontaktem postawił uszy i podniósł górną wargę odsłaniając kły. Chwile później poczuł przyjemne macki oplatające jego umysł. Było bardzo przyjemnie, i może dlatego właśnie Trzeci tego nie lubił. Zawarczał groźnie przez sen, a macki momentalni się cofnęły.
W świecie duchów mały strzępiak przybrał formę kulki z cienkimi nogami i rączkami. Kulka miała duże wodniste oczy, okrągły kulkowaty nos i długie usta. Ubrany był w liściastą sukienkę, dziwny pióropusz z trawy i powykrzywiany sękaty kij z jednym piórem. Strzępiak rozpoczął dziwny taniec. Chodząc w kółko, w takt tylko sobie słyszanej dziwnej muzyki, zginał się i prostował, śpiewając dziwnie w jeszcze dziwniejszym języku. Strzępiak wyczuwał co kryje się pod spokojną maską Trzeciego, czuł jego moc i bal się strasznie. Musiał jednak wykonać misje którą mu zlecono, a później już będzie wolny… o ile przeżyje. Taniec był prośbą, próbą kontaktu, był jedynie przedstawieniem tego, co działo się pomiędzy umysłami strzępiaka i Trzeciego.
Wilk już nie spał. Nie był zły na strzepiaka, jeszcze nie był. Nie chciał się jednak z nim kontaktować, wiedział czym może się to skończyć, a tego nie chciał bardzo.
Po kolejnej godzinie Trzeci miał już dość, strzępiak nadal bez wytchnienia „tańczył”. Wilk wiedział że tak musi być, duch nie mógł dać za wygraną, a skoro się tak starał, sprawa musiała być poważna. Trzeci miał dość impulsów wysyłanych do jego umysłu, miał dość udawania że śpi, miał dość…
Otworzył oczy, ziewną skamląc i przeciągną się rozprostowując łapy. Wytarł się w praniu, przekręcając przez plecy, ziewną, przeciągną i odpowiedział na zaczepki ducha.
Strzępiak przestał tańczyć, siadł przodem do Trzeciego, otarł ręką pot z czoła. Następnie myślą szybką niczym błyskawica, po prostu wtłoczył informację do otwartego umysłu trzeciego, podniósł się i oddalił jak najszybciej mógł.
‘Wataha ma się stawić w Caernie, obowiązkowo, i jak najszybciej. Cała wataha’. Informacja co najmniej z przed godziny, a z pewnością jeszcze wcześniejsza.
‘Cóż’ pomyślał Trzeci z kolejnym ziewnięciem, trzeba iść. Przeciągną się jeszcze w czystym praniu i ruszył do centrum Krakowa.
Trzeci pędził jak szalony, nie przejął się zbytnio wezwaniem do Caernu, ale wataha mogła już wyruszyć. Nie zwracał uwagi na krzyki i przerażone twarze, na potrącanych po drodze ludzi. Biegł wzdłuż Plantów od strony Wisły i Wawelu, szukał jakiegoś dogodnego miejsca do przemiany. Wybrał jakąś pustą budę koło boiska międzyszkolnego. Następnie szybkim krokiem, pomiędzy zabudowaniami, skacząc przez ogrodzenia, ruszył by jak najszybciej z Straszewskiego dostać się na Stolarską.
Siedziba Caernu w Krakowie zawsze wydawała mu się nieodpowiednia, choć musiał przyznać że była przytulną norą. Wchodząc od razu zobaczył Jędrzeja, widział jak z twarzy odpływa krew, a ręce zaczynają się trząść. Trzeci nie zdjął okularów, podszedł do baru, oparł się łokciem o blat i odwrócił w stronę sali. Zauważył kilku Garou i paru krewniaków, żaden nie patrzał w jego stronę. Nic nie powiedział, czekał na nowinki od Jędrzeja. Po chwili sapanie z za pleców Trzeciego ucichło.
- S..s..tarego już nie ma, znaczy nie przyjmuje. – zaczynał mówić coraz swobodniej. – Wasz przewodnik wie wszystko, zostawił Ci swojego przyjaciela, on Cię zaprowadzi…
Trzeci nie pozwolił dokończyć Jędrzejowi, już był w drzwiach na zaplecze i tylko kiwnięciem ręki podziękował barmanowi. Z takiego obrotu sprawy Jędrzej był bardzo zadowolony. W głębi po prawej wisiało duże lustro, nim Trzeci zdążył do niego dojść, jego powierzchnia już falowała. Przeszedł szybko, z marszu, bez zawahania.
W Penumbrze od razu dostrzegł przyjaciela N’sakli, zmienił formę w hispo i spojrzał w oczy białego wilka. Rozumieli się bez słów, wyruszyli bez zwłoki, prosto do celu, szybko, nie zwracając uwagi na otoczenie.
 
__________________
And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom.

Ostatnio edytowane przez Nassair : 21-10-2007 o 17:15.
Nassair jest offline