Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-10-2007, 10:14   #31
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
„Czas już na nas”. Te słowa przywódcy wywary na Marku wrażenie. Nareszcie. Dość czekania. W końcu ile można zmarnować czasu na jakąś „misję” odnalezienia dziewczyny która poszła na jagody? Ale dobro szczepu, czyli zapewnienie Jej ojcu spokoju, to wartość nadrzędna. I można popchnąć całą watahę do lasu aby znaleźć zagubioną córunię…

Marek wyraźnie był skory do działania. Nabuzowany energią, skłonny skoczyć za przywódcą. Z determinacją, silą, ochotą. Aby możliwie szybko zakończyć ten cyrk…

Trzymając się zaraz za Skaczącym, pozwolił by pochłonęła go bariera. Intuicyjnie przymknął oczy, by otworzyć je po chwili… w Umbrze. Widząc Skaczącego zmieniającego formę, wcale się nie zdziwił. Sięgnął w głąb siebie, by poczuć bijące serce. W ułamku sekund poczuł jego silę, wigor, rytm. Poczuł pierwotne instynkty które wypływały z niego. Poczuł wolność i zapach wilka. I jednocześnie w tej samej sekundzie, dreszcz emocji, który zawsze towarzyszył przemianie. Radośnie podskoczył, niczym szczeniak, stając u boku Przywódcy. Każdorazowo przemiana wywoływała w nim ten dreszcz emocji, którego z zawczasu się wystrzegał, a w chwili przemiany tak lubił.

Merdaniem ogona i cichym skowytem dal znać że jest gotów ruszać.
 
Junior jest offline  
Stary 04-10-2007, 22:56   #32
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Wataha wreszcie przeszła do Umbry. Świat zaczął się zmieniać, zatracać znane kształty, zamknął się nad czwórką Garou otaczając ich kolorami sepii. Wszystko wyglądało jak na starej fotografii. Nie tracąc czasu N'sakla zmienił kształt i poprowadził watahę przez świat, który był jego drugim domem. A może nawet tym pierwszym, ważniejszym? Reszta idąc za przykładem przywódcy zmieniła postać i ruszyła jego śladem. Nie czuli się tutaj tak dobrze, jak Skaczący, zdecydowanie Umbra nie była ich domeną. Najgorzej jednak miał się Tomek. Zupełnie obcy, dziwny szary świat, tak nieznany, tak niebezpieczny, nie był miejscem, do którego z chęcią i łatwością przechodził. Nie czuł z nim żadnej więzi, a te cieniutkie niteczki, które jeszcze łączyły go z Umbrą znikały bardzo szybko, jak tylko próbował w tym świecie cokolwiek robić. Podobnie jak Marek wolałby tą podróż odbyć "naturalnie" - samochodem. W ostateczności mógłby i nawet biec na miejsce w postaci wilka, byle tylko nie w tym świecie! Z pewnością ogarnęłaby go panika, nie wiedziałby dokąd się udać ani na co uważać, gdyby nie było przy nim watahy. N'sakla wiedział co robi. Na pewno nie pozwoli skrzywdzić swojej rodziny.

Podczas półtoragodzinnej podróży czworo wilkołaków pod postacią hispo pędziło przez świat cieni. Skaczący w Mrok intuicyjnie wybierał drogę, wyczuwając ewentualne niebezpieczeństwo, omijając je i korygując drogę. Wszyscy czworo wiedzieli mniej więcej dokąd powinni się udać. Tiba znała tereny okalające Kraków, szczególnie lasy i tereny Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Marek i Tomek znali tą trasę z perspektywy samochodowej drogi do Katowic przez Olkusz. Według mapy wypadek zdarzył się przed Jerzmanowicami, jednak świat Umbry nie posiadał znaków drogowych, trudno więc było się połapać gdzie konkretnie są. Najstarsze budynki w mijanych po drodze wsiach posiadały swoje odbicia, przy tych nowszych zaś kręciło się zbyt wiele pająków Tkaczki. N'sakla wolał poruszać się lasami, wśród mrocznych odbić prastarych drzew, posiadających dusze, twarze, własne oblicza. W końcu jednak musiał zacząć przybliżać się do drogi, po której ludzie pędzili w swoich blaszanych puszkach. Nie wyczuwał absolutnie nic, żadnej specyficznej magii ani linii, które podobno odkryła Tańcząca na Wietrze. Więc tym tropem nie uda się dotrzeć do miejsca, którego szukała. Pozostał do zbadania tylko trop rozbitego samochodu. Ale czy siedząc w Umbrze mieli szanse na odnalezienie miejsca wypadku?
 
Milly jest offline  
Stary 06-10-2007, 09:22   #33
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Tiba biegła przed siebie szczęśliwa możliwością rozprostowania łap. Umbra nie przerażała jej już, jak kiedyś swym brakiem zapachów. Dzięki życiu człowieka, nauczyła się w równym stopniu ufać zmysłowi wzroku co węchu.

Jedynym ujemnym aspektem podróży była postać hispo zamiast lupusa, ale nie można mieć wszystkiego. To w końcu nie była wycieczka, lecz ważne zadanie.

Biegnąc co sił w łapach, początkowo nie zważała na stan watahy. Byli wszyscy poza Trzecim – to dobrze. Dopiero potem dostrzegła, że Marek jest nadzwyczaj napięty, a w ślepiach Tomka dostrzegła cień strachu. Zrównała się z potomkami ludzi, pozwalając Skaczącemu biec przed nimi w oddaleniu.
Nie był to jednak czas na słowa. Spojrzała więc tylko swymi połyskującymi zielenią, pełnymi spokoju oczyma to na jednego to na drugiego. Zawachlowała ogonem. Niczym szczeniak wpadła bokiem na Tomka, chcąc go rozbawić nieco.

To nie był ich świat, ale też nie był im całkiem obcy. Wszędzie była z nimi wszak Matka – nie musieli się więc niepokoić.

Wreszcie dotarli do celu. N'sakla zatrzymał się, obmyślając zapewne co dalej. Tiba rozejrzała się również, lecz nie miała pomysłu na działanie w Umbrze. Zrównała się z przewodnikiem i warknęła w ich własnym języku:

- Jeśli wyjdziemy ze świata duchów teraz, mogę spróbować złapać trop. Ludzkie szczenięta chyba powinny wrócić do własnej formy, źle się czują, a i może zdziałają więcej, gdy odzyskają swoje jestestwo.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 06-10-2007 o 09:26.
Mira jest offline  
Stary 07-10-2007, 09:45   #34
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
N'sakla

- Za tamtym domem stojącym na rogu, kręcą się jakieś duchy. – powiedział skręcając w boczną uliczkę.
Obierając trasę przebiegu ulicami miasta, jeszcze kilka razy podejmował podobne decyzje, starając się bezkontaktowo i bezpiecznie wyprowadzić watahę na wolne przestrzenie.
Zbliżali się właśnie do granicy Krakowa, kiedy N'sakla zobaczył, że Duch Wilka spotkał się z Trzecim w Umbrze. Chwilę później dwa wilki opuściły szczep i pognały skrótami, by jak najszybciej spotkać się z watahą. Srebrny wilk, o mieniącej się szronem sierści i płonących białym światłem oczach biegł przodem wskazując drogę. Mroźne powietrze buchające z jego pyska, zostawiało za nim delikatną mgiełkę ścielącą się po ziemi i znikającą po chwili.

Wataha biegła już wtedy poboczem umbralnej drogi prowadzącej w kierunku Ojcowa. Kiedy N'sakla uznał, ze zbliżyli się na bezpieczną odległość do punktu, gdzie mógł mieć wypadek, zwolnił tempo biegu do truchtu i co chwila podglądał z Umbry obraz Królestwa, wypatrując podejrzanych śladów na asfalcie i pokrytym żwirem poboczu drogi. Jego bystre oczy śledziły uważnie każdy mijany fragment terenu.
Zobaczywszy tablicę z nazwą mijanej miejscowości Czajewice, zatrzymał się na chwilę, żeby porozmawiać.
Cytat:
Napisał Mira Zobacz post
Tiba Zrównała się z przewodnikiem i warknęła w ich własnym języku:
- Jeśli wyjdziemy ze świata duchów teraz, mogę spróbować złapać trop. Ludzkie szczenięta chyba powinny wrócić do własnej formy, źle się czują, a i może zdziałają więcej, gdy odzyskają swoje jestestwo.
- Podglądam od pewnego czasu drogę po stronie Królestwa i nie znalazłem jeszcze śladów wypadku. – poinformował o swoich działaniach N’sakla - Wiele ludzi jeździ tędy do miasta i z powrotem, a do miejsca wypadku mamy jeszcze kilka kilometrów. Trudno powiedzieć dokładnie. Nie chcę żebyś się niepotrzebnie narażała i zwracała na nas uwagę, spacerując zbyt długo w wilczej postaci w czasie dnia.
Wiemy, że wpadli w poślizg i wylądowali w rowie. To świeże ślady, powinny być dobrze widoczne na poboczu, jak przemarsz stada słoni po śniegu. Jak tylko je znajdę, pokonamy ponownie Barierę i spróbujesz wtedy podjąć trop. A teraz przebiegnijmy się jeszcze kawałek. Zaraz powinniśmy na nie trafić.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 15-10-2007 o 14:39.
Lorn jest offline  
Stary 17-10-2007, 13:35   #35
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
To przedziwne uczucie jak się spieszysz. Biegniesz szybko. Wiesz o tym. Że zbyt wolno. Marek pośpieszał jak mógł. Wiać było jego chęć aby dotrzeć na miejsce. Widać było że chce coś powiedzieć. Zaproponować. Że chce przejąć inicjatywę. Że wierzy że uda się szybko zakończyć całą sprawę. Ale nie udawało się. Czas biegł swym normalnym tempem. A godzina stawała się coraz późniejsza. Wiara w wolny wieczór upływała i nijak nie zastępowało go przeświadczenie że podejmuje się ważkiej misji. Nic z tego! Czul że traci tu czas. I był zły na zaistniałą sytuację. Każdy ruch towarzyszy był zbyt wolny. Każde zdanie wypowiedziane zbyt późno. Zbyt wolno.

Ale czekał. Był wytrwały i spokojny. Nawet nie komentował gdy dywagowano co uczynić. Wilk stal jak skamieniały i tylko oczy zdradzały że jest gotów skoczyć wykonać powierzone zadania. Możliwie szybko i sprawnie.
 
Junior jest offline  
Stary 19-10-2007, 13:20   #36
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Ślady wypadku lub czegoś niepokojącego nadal nie były widoczne na drodze. Tiba zgodziła się z sugestią N'sakli, jeśli przywódca spoglądał z Umbry do świata ludzi i również nic nie dostrzegł, lepiej było dalej poruszać się światem duchów. Lepiej, ale nie dla wszystkich. Tomek z wdzięcznością przyjął propozycję Lupuski, czuł się tragicznie - rozdarty, wylękniony, zupełnie tak, jakby był nie tam gdzie powinien. Podróż męczyła go, a co dopiero gdyby przyszło im zmierzyć się z jakimkolwiek przeciwnikiem w Umbrze! Mimo wszystko przyjaciele ruszyli dalej, więc nie pozostało mu już nic innego, jak podreptać za nimi. Ze skrzywionym pyskiem i rozpaczą w ślepiach, ale wciąż dzielnie przed siebie.

Rzeczywiście kilka kilometrów dalej, gdy N'sakla zajrzał do drugiego świata, zobaczył coś, co nie pasowało do reszty krajobrazu, który do tej pory mijali. Czerwono-białe plastikowe wstęgi otaczały dwumetrowy fragment pobocza, tak, aby nie można się było do niego zbliżyć. Porastające rów melioracyjny krzaki i najbliżej rosnące drzewa były zdewastowane, a w mokrej trawie można było wciąż odnaleźć ślady szkła. Mimo padającego deszczu na asfaltowej jezdni przez kilkanaście metrów ciągnęły się czarne ślady hamującego samochodu. Nawet jak dla Lupusa takie ślady mogły kojarzyć się dość jednoznacznie.

Podczas gdy Skaczący w Mrok obserwował otoczenie po drugiej stronie bariery, reszta watahy przez chwilę mogła odsapnąć i nabrać tchu. W Umbrze świat wyglądał dokładnie tak samo, jak przez całą drogę, nic nie wskazywało na to, że to miejsce jest wyjątkowe lub niebezpieczne. Wiekowe drzewa, a raczej ich umbralne odbicia, stały nieruchomo, pogrążone we śnie. Świat koloru sepii zamykał się nad nimi niezwykłą szklaną powłoką, a cisza ciążyła wszystkim, co ważniejsze - dziwna, nienaturalna cisza. Tak jakby na całym świecie została tylko ich czwórka, zamknięta w szklanej kuli...

N'sakla upewnił się już, że tego właśnie miejsca szukali. Pasowało do opisu rozbitego samochodu oraz do miejsca zaznaczonego na mapie. Pozostawało więc teraz rozpocząć poszukiwania zaginionej, zaczynając od ostatniego miejsca, w którym była widziana. Jednak wciąż nie byli w komplecie - Wilk prowadził Trzeciego ich tropem i choć biegli ile sił w łapach, to wciąż dzieliła ich nieznaczna odległość.
 
Milly jest offline  
Stary 19-10-2007, 19:47   #37
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
N'sakla

- Jesteśmy na miejscu. Będziemy się przebijać. – rzekł z umiarkowanym zadowoleniem po przebyciu kilku kilometrów. Wprowadził watahę pod osłonę drzew, żeby niepostrzeżenie przekroczyć granice pomiędzy światami. Przejście pojawiło się natychmiast, a za nim las w kolorze sepii zafalował przed ich oczami, jakby nagle stał się swoim własnym odbiciem uchwyconym w tafli jeziora.
- Gotowi? – spytał retorycznie. Po ich minach dostrzegł od razu, że byli gotowi, a najbardziej z nich Tomek. Jego gotowość do opuszczenia Umbry ujawniła się jeszcze przed wejściem.
- To chodźmy poszukać tropu, dyskretnie. – jego sylwetka skurczyła się do formy Lupus i pozwoliła się pochłonąć drżącej powierzchni bramy do Królestwa.
 
Lorn jest offline  
Stary 19-10-2007, 22:16   #38
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Stojący w Progu w umbrze czuł się dziwnie. Dawało mu to pewien dreszczyk emocji, ale jednocześnie czuł się nieswojo, niezgrabnie. Podczas gdy inni poruszali się z gracją przez świat duchów świadomi, on stawiał swoje kroki niepewnie, mając wrażenie, że są niezdarne i niewłaściwe. Wilk w nim buntował się przeciwko temu nienaturalnemu stanowi rzeczy, ale człowiek był wciąż ciekawy otoczenia i pochłaniający niezrozumiałe obrazy z nadzieją, że w końcu je pojmie.

Na zaczepkę Tiby odpowiedział szybkim ujadaniem, przywodzącym na myśl szczeknięcie, po czym machnął w jej kierunku głową wydając kolejny szczek. Ten dźwięk dalej go lekko dziwił, ale podobał mu się. W Umbrze brzmiał prawie tak samo. Kontakt cielesny, którego brakowało mu w tym na pół rzeczywistym świecie dodał mu trochę otuchy. Dalej czuł się tu jak pijany na dziwnej przejażdżce - nie panujący w pełni nad swoimi ruchami, nie rozumiejący wielu rzeczy które widzi, ale jakoś akceptujący to wszystko co go otacza, mimo strachu i niepewności. Miał świadomość, że gdyby pobył tu dłużej i pomyślał nad swoim życiem, to pewnie by sie przyzwyczaił do tego stanu.

Gdy pojawili się na miejscu wypadku i przeszli przez Barierę, za samcem dominującym zmienił postać na Lupusa, aby nie niepokoić ewentualnych świadków postacią Hispo. Obie postacie były mu podobnie obce, ale w Hispo było jeszcze coś niepokojącego, nieludzkiego i niezwierzęcego zarazem. W swojej zwykłej wilczej postaci odezwał się do Skaczącego

Skoro jest tu ta taśma to pewnie kręci się tu też policja. Zawsze pchają się tam, gdzie nie są potrzebni. - warknął wspominając ciosy pałek i chowanie się pod schodami. - Na pewno wyczujemy tych śmierdzieli jeśli tu są.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 20-10-2007, 21:03   #39
 
Nassair's Avatar
 
Reputacja: 1 Nassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwu
Trzeci spał czujnie. Nie dla tego, że się czegoś bał. Trzeci po prostu zawsze spał czujnie. Wieczorem udało mu się podwędzić jakieś wywieszone pranie, i teraz spał w jakimś opuszczonym budynku na kupie przyjemnie pachnącego prania.
Już chwile przed kontaktem postawił uszy i podniósł górną wargę odsłaniając kły. Chwile później poczuł przyjemne macki oplatające jego umysł. Było bardzo przyjemnie, i może dlatego właśnie Trzeci tego nie lubił. Zawarczał groźnie przez sen, a macki momentalni się cofnęły.
W świecie duchów mały strzępiak przybrał formę kulki z cienkimi nogami i rączkami. Kulka miała duże wodniste oczy, okrągły kulkowaty nos i długie usta. Ubrany był w liściastą sukienkę, dziwny pióropusz z trawy i powykrzywiany sękaty kij z jednym piórem. Strzępiak rozpoczął dziwny taniec. Chodząc w kółko, w takt tylko sobie słyszanej dziwnej muzyki, zginał się i prostował, śpiewając dziwnie w jeszcze dziwniejszym języku. Strzępiak wyczuwał co kryje się pod spokojną maską Trzeciego, czuł jego moc i bal się strasznie. Musiał jednak wykonać misje którą mu zlecono, a później już będzie wolny… o ile przeżyje. Taniec był prośbą, próbą kontaktu, był jedynie przedstawieniem tego, co działo się pomiędzy umysłami strzępiaka i Trzeciego.
Wilk już nie spał. Nie był zły na strzepiaka, jeszcze nie był. Nie chciał się jednak z nim kontaktować, wiedział czym może się to skończyć, a tego nie chciał bardzo.
Po kolejnej godzinie Trzeci miał już dość, strzępiak nadal bez wytchnienia „tańczył”. Wilk wiedział że tak musi być, duch nie mógł dać za wygraną, a skoro się tak starał, sprawa musiała być poważna. Trzeci miał dość impulsów wysyłanych do jego umysłu, miał dość udawania że śpi, miał dość…
Otworzył oczy, ziewną skamląc i przeciągną się rozprostowując łapy. Wytarł się w praniu, przekręcając przez plecy, ziewną, przeciągną i odpowiedział na zaczepki ducha.
Strzępiak przestał tańczyć, siadł przodem do Trzeciego, otarł ręką pot z czoła. Następnie myślą szybką niczym błyskawica, po prostu wtłoczył informację do otwartego umysłu trzeciego, podniósł się i oddalił jak najszybciej mógł.
‘Wataha ma się stawić w Caernie, obowiązkowo, i jak najszybciej. Cała wataha’. Informacja co najmniej z przed godziny, a z pewnością jeszcze wcześniejsza.
‘Cóż’ pomyślał Trzeci z kolejnym ziewnięciem, trzeba iść. Przeciągną się jeszcze w czystym praniu i ruszył do centrum Krakowa.
Trzeci pędził jak szalony, nie przejął się zbytnio wezwaniem do Caernu, ale wataha mogła już wyruszyć. Nie zwracał uwagi na krzyki i przerażone twarze, na potrącanych po drodze ludzi. Biegł wzdłuż Plantów od strony Wisły i Wawelu, szukał jakiegoś dogodnego miejsca do przemiany. Wybrał jakąś pustą budę koło boiska międzyszkolnego. Następnie szybkim krokiem, pomiędzy zabudowaniami, skacząc przez ogrodzenia, ruszył by jak najszybciej z Straszewskiego dostać się na Stolarską.
Siedziba Caernu w Krakowie zawsze wydawała mu się nieodpowiednia, choć musiał przyznać że była przytulną norą. Wchodząc od razu zobaczył Jędrzeja, widział jak z twarzy odpływa krew, a ręce zaczynają się trząść. Trzeci nie zdjął okularów, podszedł do baru, oparł się łokciem o blat i odwrócił w stronę sali. Zauważył kilku Garou i paru krewniaków, żaden nie patrzał w jego stronę. Nic nie powiedział, czekał na nowinki od Jędrzeja. Po chwili sapanie z za pleców Trzeciego ucichło.
- S..s..tarego już nie ma, znaczy nie przyjmuje. – zaczynał mówić coraz swobodniej. – Wasz przewodnik wie wszystko, zostawił Ci swojego przyjaciela, on Cię zaprowadzi…
Trzeci nie pozwolił dokończyć Jędrzejowi, już był w drzwiach na zaplecze i tylko kiwnięciem ręki podziękował barmanowi. Z takiego obrotu sprawy Jędrzej był bardzo zadowolony. W głębi po prawej wisiało duże lustro, nim Trzeci zdążył do niego dojść, jego powierzchnia już falowała. Przeszedł szybko, z marszu, bez zawahania.
W Penumbrze od razu dostrzegł przyjaciela N’sakli, zmienił formę w hispo i spojrzał w oczy białego wilka. Rozumieli się bez słów, wyruszyli bez zwłoki, prosto do celu, szybko, nie zwracając uwagi na otoczenie.
 
__________________
And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom.

Ostatnio edytowane przez Nassair : 21-10-2007 o 17:15.
Nassair jest offline  
Stary 21-10-2007, 21:47   #40
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Czekając, aż nienawykli do Umbry ludzcy potomkowie opuszczą Umbrę, Tiba przybrała kształt wilka.
Jakże dobrze było znów znaleźć się we własnym ciele! Wysoka samica o srebrzysto-szarej sierśco nieświadomie zamachała ogonem z radości. Raz jeszcze spojrzała na spokojny świat spowity kolorami sepii.

„Bądźcie pozdrowieni Bezcieleśni.”

Wilczyca w kilku susach przekroczyła bramę, by po chwili przystanąć w zielonym, pełnym zapachów i głosów lesie. Mimo śladów bytności ludzkiej, w pobliżu chyba nie było nikogo.

Tiba skinęła łbem na pozostałych członków watahy, dając im tym samym znak, że wszystko jest w porządku i oto dotarli w właściwe miejsce.

Z natury wciąż była bardziej zwierzęciem, niż człowiekiem, wobec czego nie poświeciła wiele czasu na lustrację otoczenia, zajęła się natomiast węszeniem, z pasją wchłaniając zapachy lasu i szosy.

Czuła smród ludzkiej maszyny... Fuj! Dużo smrodu, a jeden szczególnie mocny, co sugerowało gwałtowną pracę technicznego potwora – zapewne przy gwałtownym zatrzymaniu. Na ile Tiba potrafiła rozróżnić, były to jakieś smary, paliwo i... Opony! Ich zapach drażnił nozdrza mimo deszczu.

Były też i inne wonie – ludzkie. Wilczyca uniosła łeb i parę razy wciągnęła powietrze. Tak, to była posoka. Niedużo, ale jednak ktoś musiał być tu zraniony, choć raczej nie umarł.

Węsząc dalej Tiba dotarła do obrzeża lasu. Tu zapach był już słabszy, jednak... Coś było w nim niepokojącego. Podążając za słabą wonią, wilczyca trafiła na leśną ścieżynkę, ledwo widoczną wśród zarośli. Tu dziwny zapach nasilił się. Był on zaiste niepokojący, ponieważ nie dało się go z niczym porównać.

- Auuuwhh! – krótkim ni to wyciem, ni warknięciem zwróciła uwagę swoich towarzyszy. Raz jeszcze nerwowo pociągała nosem, jakby chcąc się upewnić.

- Nowy zapach. Obcy zapach. – rzekła w mowie wilków.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172