-Ben przyniósł byś mi może coś do picia? Pragnienie mnie złapało. Nie chcę się mądrzyć lub wywyższać lecz myślę byś my tu zostali i przygotowywali się do drogi przez jakieś 2 lub 3 dni.
Zombiak bezgłośnie podszedł do pytającego i wręczył mu bukłak z wodą.
W tym momencie do jaskini wbiegł Cadard. Miał na ramieniu 60 cm świnkę najeżoną kolcami na podbrzuszu. Były to dziwne stworzenia które najwyraźniej zabójca pomylił z dzikiem.
- Rozumiem, że masz dla nas jakieś ważne informacje?
-Jakby ci to powiedzieć..... nie! No może oza tym że małem zostać rzywódcą grupy. Nie wiem, może ktooś inny chce nim być? NIe znam się na takich sprawach......
-Dobrze... dobrze... A tak właściwie nerko, nie znamy twojego imienia jak i przepisu na twoją pyszną zupkę...
-Jestem Alan. To jest Ben. Acha, nerkę to ma Ben!-wskazał na wystającą nerkę zombiaka-Zupka jest z marchwi, cebuli, królików i jakieoś proszku który ma Ben...
Ognisko płonęło a świniaczek upiekł się na chrupko. Wyglądało na to że 60 cm świniak o niezłym brzuchu nie wystarczy żeby wszyscy się najedli. Ben nałożył wszystkim po kawałku do miseka Alan zaczął obgryzać dziwny fioletowy owoc. |