Rosły jaszczurolud podparł się o ścianę, wyjął osełkę i miecz i z czystego przyzwyczajenia począł go ostrzyć. W tym czasie rozmyślał o swej nowej drużynie. Tragedia. Albo słabi, chciwi ludzie, albo tchórze bojący się brać udziału w otwartej walce. Gorszej zbieraniny przez całe życie nie widziałem.
-Mam złe przeczucia co do tych tu zgromadzonych... Jestem zabójcą i jestem wyczulony na takich typków lecz coś mi tu nie gra, a wam... Według mnie nie powinno się werbować takich stworów jak tamci tam jaszczuroludzie albo takich nieśmiałych lub głupich jak ci tam... Nie będę rozpamiętywał naszych poprzednich przygód... musimy być czujni, tu i teraz. Jedząc dzika też uważajmy... Miejcie oko na te stwory a ja czegoś się dowiem o tych dwóch. - rzekł szeptem do Pailukasa. Popił browarem.
Gunnar ryknął wystarczająco głośno, by jego nowi towarzysze obejrzeli się z przestrachem: Nieśmiałych?!-ryknął.-Głupich?! Widać nie doceniasz naszych zdolności, Dark- jakiśtam! Łącznie ze słuchem-warknął.-Prosisz się o rozsmarowanie po okolicy. Jestem Gunnar Dreagnauth, jaszczurzy Lord Wojny i nie pozwolę obrażać ani siebie, ani moich braci!-Gunnar zwrócił się do reszty drużyny-Wielu z was słyszało o mnie niezbyt przyjemne historie...że niszczę wioski, które najeżdżam, nikogo nie szczędzę...to kłamstwa. Jeśli będziecie w potrzebie, możecie zwrócić się do mnie.
Witajcie towarzysze. Zanim zaczniemy robic co kolwiek innego proponuje porozmawiac. Winnismy ustalic pewne rzeczy. Na poczatek dobrze bylo by gdybysmy poznali nasze slabe i silne strony, dzieki temu bedziemy mogli lepiej wspolpracowac.- powiedział Zygfryd bez domu.- Jestem rycerzem. Specjalizuje sie w walce. Znam sie tez troche na taktyce. Za moja slaba strone nie ktorzy mogli by uwazac zbytna ufnosc w ludzka dobroc. Miło mi Zygfrydzie.-Gunnar wysilił się i uśmiechnął.-Jestem wojownikiem, Lordem Wojny. Moja specjalność do rozpruwanie i rozsmarowywanie wrogów. Jestem jednym z najlepszych taktyków, jakich wydała nasza ziemia. Dość dobrze strzelam z łuku, mam siłę w szponach. Moja słaba strona to częsta praca z nierozgarniętymi współpracownikami i podwładnymi.-Gunnar znowu się uśmiechnął.- Nie ufacie nam, co? Niepotrzebnie. Jaszczurolud ma swój honor. Nie zdradzę was, ani nie zabiję, gdy będziecie spali.-tu spojrzał na DarkReva, po czym podszedł do Quahcoatla i mruknął po jaszczuroludzku: -Witaj, szlachetny Ojcze Magii. Jedynie tobie można tu ufać. Słyszałem o tobie i rad jestem, że mogę cię poznać. |