Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2007, 16:53   #88
Grey
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
- Musimy wyjaśnić sobie jedną rzecz. Junak jest cały, to świetnie. Ale miałeś zapewnić mu bezpieczne dojście do nas, do naszego oddziału - a nie zostawiać go w pierwszych lepszych ruinach! Czy powiedziałeś mi "Wierny, nie dam rady, zostawię go gdzieś po drodze"? Nie! Podjąłeś się sprowadzenia go tutaj i tego nie zrobiłeś. A teraz ułożyłeś się w najlepsze spać.

Grom ledwo słyszał słowa Wiernego. Właściwie tylko ton głosu, poważny i wyrzucający, sprawił, że młody żołnierz otworzył oczy. Po czym niemal natychmaist je zmrużył pod wpływem oślepiającego światła. Dowódca stał nad Rudzielcem i mówił dalej.

- Tym razem wszystko skończyło się dobrze, więc skończę na tych słowach. Ale jeżeli to się kiedyś powtórzy... To wojsko, to wojna, to walka o najwyższe wartości. Tu nie ma miejsca na tchórzostwo i niesubordynacje.

Grom słyszał oddalające się kroki i zaczął ponownie zatapiać się w mglistych cieniach niepokojącego snu. I nagle zadźwięczały mu słowa, które nie dawały spokoju.

"...tchórzostwo i niesubordynacje... tchórzostwo i niesubrodynacje... TCHÓRZU, NIE SŁUCHASZ ROZKAZÓW! To wojsko! To wojna! To walka o najwyższe wartości! Tchórzu! TCHÓRZU"

- Nie jestem pierdolonym tchórzem. Odwołaj to! - Rudy chłopak ryknął tak głośno, jak tylko mógł. Stał na rozstawionych nogach. Dyszał ciężko, a twarz wykrzywiał mu grymas wściekłości. Był niski, a pochylony do przodu i szeroko rozkraczony, wyglądał na jeszcze mniejszego. Jednak czerwona od szalejących emocji twarz i zaciśnięte w pięści dłonie sprawiały, że nikt nie mógłby obojetnie przejść obok niego. Krzyk, wciąż chłopięcy, ale pełen ekspresji sprawił, że wszyscy z obecnych w okolicach barykady spojrzeli na Groma z zaciekawieniem. I natychmiast zrozumieli, że stało się coś, co lepiej, by nigdy się nie stało.
Młody żołnierz, w stopniu strzelca, w ślepej furii rzucił publiczne wyzwanie swojemu przełożonemu. Oficerowi. To nie mogło się dobrze skończyć.

- Nie jestem tchórzem... poruczniku. - wysałpał Grom przez zęby. Gdyby nie to, że byli na froncie, a Wierny był przełożonym - a za takie zachowanie z miejsca mógłby dostać kulę w łeb - chłopak rzuciłby się z pięściami i zębami na człowieka, który śmiał tak się do niego odezwać. Ale bez względu na konsekwencje, z których dziewiętnastolatek w tej chwili nie zdawał sobie sprawy, nie miał zamiaru pozwolić, by ktokolwiek zarzucił mu coś tak haniebnego.
W owej chwili nic innego się nie liczyło dla Kryska Konarzewskiego - chłopca, którego ta wojna nic nie obchodziła, i który nigdy nie chciał się na niej znaleźć. Chłopca, który nigdy nie pozwalał, aby zarzucano mu słabość lub co gorsza, tchórzostwo. NIGDY.
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 21-10-2007 o 17:07.
Grey jest offline