Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2007, 17:33   #218
3killas
 
Reputacja: 1 3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany
Celahir z Ottem w końcu zdecydowali, że najpierw wstąpią do świątyni Ulryka, a potem odwiedzą targowisko. Złotą kopułę widać było już z daleka, wyglądała jak słońce chowające się za budynkami Middenheim. Szli wolno, elf starał się pokazać towarzyszowi wszystkie interesujące miejsca i rzeczy, jakie mijali po drodze, a w wiecznym mieście było ich wiele...

Po drodze kupił parę zielonych jabłek, a jedno z nich rzucił ze śmiechem Ottowi. Zapowiadał się piękny, spokojny dzień.

- Powiedz mi Otto, co Cię sprowadza do Middenheim? – spytał z ciekawością.

Świątynia Ulryka, była w jego mniemaniu, chyba najwspanialszą budowlą miasta. Piękne, śnieżnobiałe ściany, cudowna złota kopuła, mistrzowskie płaskorzeżby i monumentale pomniki przed drzwiami, a raczej wrotami wysokimi na przynajmniej 4 metry...

Choć widział ją już wiele razy, to nie potrafił oprzeć się podziwowi dla tego cudu i razem z Ottem stanął jak wryty z rozdziawionymi ustami.

Zabawną rzeczą było to, że elf nigdy nie był w środku. Codziennie przekładał wizytę na kolejny dzień, bo ciągle coś mu wypadało. Pierwszą rzeczą, która zauważył po wejściu, było proste, kontrastujące z zewnętrzną fasadą budynku wnętrze. Pusta sala, z surowymi kolumnami, na środku której, na podwyższeniu płonął wieczny ogień, hipnotyzujące płomienie przykuły na chwilę jego uwagę... Z zadumy wyrwał go głos akolity - Witajcie…bracia, co sprowadza was do domu Urlyka - tu urwał, patrząc na elfa w taki sposób w jaki Celahir przed minutą patrzył na świątynię... – Eee... ja tu tak tylko popatrzeć – zrobiło mu się głupio i język plątał mu się w gębie. Patrzył na Otta, prosząc go spojrzeniem o przedstawienie swojej sprawy i wydobycie go z zakłopatania.
 
3killas jest offline