Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-10-2007, 17:20   #211
 
Mayer's Avatar
 
Reputacja: 1 Mayer nie jest za bardzo znanyMayer nie jest za bardzo znanyMayer nie jest za bardzo znanyMayer nie jest za bardzo znany
Chloe narzuciła na ramiona płaszcz i zamknęła za sobą drzwi. Wcześniej podziękowała krótko posłańcowi chowając notke od doktora. Było to zachowanie czystko oszczędzne, wszak druga strona papieru była czysta... a to oznacza, że można na niej coś nabazgrać... w dzisiejszych czasach trudno o jedzenie, a co dopiero a takie drobiazgi jak papier. Oszczędność było jedna z niewielu rzeczy i wartości, jakie Chloe wyniosła z rodzinnego, kupieckiego domu. Dlatego też uśmiechnęła sie uprzejmnie do maga.

-Cała przyjemność po mojej stronie. Ja też mam za co dziękować. - skinęła lekko głowa i obróciła klucz w zamku. Wkrótce znaleźli się na Placu Broni gdzie Chloe opusciła towarzyszy.

-Spotkamy się tutaj lub u mnie w domu - rzuciła jeszcze na pożegnanie i potruchtała do domu doktora. Przyrządy medyczne w jej torbie grzechotały cicho i rytmicznie.


Znajoma twarz otworzyła jej drzwi. Uśmiechnęła się jak to zwykle i przekroczyła próg. Weszła do gabinetu witając się krótkim i grzecznym "dzień dobry". Usiadła klądąc sobie torbę na kolana.

- "Droga moja wiem, iż interesujesz się chirurgią i jesteś dyskretna. Poprosili nie o dokonanie pewnej ekspertyzy no nie kryjmy autopsji, ale sprawa jest poufna."

-No podobno mam smykałkę do skalpeli.. -
zarumieniła się lekko - A cicho siedzieć też potrafię. - odpowiedziała lekkim tonem lecz zaraz przybrała bardziej poważna postawę. A nuż będzie miała szanse wybić się w medycznym środowisku? - Do rzeczy jednak... o co chodzi dokładnie?
 
__________________
"Bretonnia to kraj spokojny i sprawiedliwy, w którym kazdy człowiek wie, gdzie jego miejsce. Twoje jest na stryczku"

Za Panią Jeziora!
Mayer jest offline  
Stary 18-10-2007, 17:43   #212
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Pana nie ma w domu jest w Kolegium TEolo teo no tym, co prowadzą Sigmaryci, wróci wieczorem. – odpowiedziała poznawszy w magu nocnego gościa.

- Dziękuę Ci piękna pani za wyjaśnienie - odpowiedział z zadowoleniem obserwując rumieńce kobiety.

"Trudno" – pomyślał i udał się do strażnicy celem poznania listów gończych i usłyszenia, co tam o zabójstwie szlachciców słychać, zamierzał być jednak bardzo dyskretny i ostrożny. Wizytę u Nikolausa odłożył na wieczór, teraz kierował się w stronę strażnicy by później słup ogłoszeń zobaczyć jeszcze lub zakręcić się wokół miejscowej biblioteki by możliwości wejścia do niej poznać. Zapewne kosztować to coś musi, ale zobaczymy… Po drodze starał się zwiedzić ile się da z miasta. Prosił jedynie o ogólnikowe wskazówki, dzięki czemu miał dzisiaj czas na zwiedzenie Middenhaim. Podziwiał monumentalne budowle i cały kunszt ludzkich rzemieślników. Każda większa budowla nosiła ślady ich pracy, jednak, co do wykończeń artystycznych, elf uznał, że wiele jeszcze im brakuje.

Jego sokół w tym czasie krążył nad miastem w bezpiecznej odległości od pana, który nie chciał zdradzać wszystkim swego przywiązania do sokoła.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 18-10-2007 o 18:15.
Eliasz jest offline  
Stary 19-10-2007, 20:54   #213
 
Yoda's Avatar
 
Reputacja: 1 Yoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputację
Wolfgang świeży i pachnący dziarskim krokiem szedł całą drogę aż do Placu Broni. Pożegnał Chloe i poszedł z resztą towarzyszy do tablicy ogłoszeń wiszącej niedaleko pałacu. Jedna z ważniejszych budowli nie przyciągnęła nawet jego uwagi. Jednak Wolf widząc poruszenie wśród najemników i przekup zaczął słuchać żaka. „Obowiązek zgłoszenia swojej tożsamości?! Niech to szlag! Te cholerne formalności są wszędzie! Nie mam teraz na to czasu” - myślał

Wolfgang rzekł do Celahira i Otta
-Jakoś nie bardzo mam ochotę iść teraz do jakiegoś skryby i zaszczycać go swoją osobą. Niech to szlag! Ty Celahirze masz szczęście. Ominie cię ta wątpliwa przyjemność. Otto, co robimy? Hmm… „Rychło” można różnie rozumieć, nie sądzisz? –spojrzał na najemnika swoimi różnokolorowymi oczami.
-W końcu dopiero wczoraj przybyliśmy do Middenheim. Możemy pójść do garnizonu dziś po obiedzie lub jutro z rana. Poza tym warto byłoby wspomnieć o tym Liliwanderowi. Szczerze mówiąc mam dziś inne plany niż załatwianie formalności i bezwartościowych świstków papieru.
Wolf myślał o Susi. Chyba los lub bogowie (w których Wolfgang nie wierzył) nie chcieli umożliwić im spotkania. Wolf musiał ją zobaczyć. Choćby z ukrycia. Jednak nawet krótka rozmowa byłaby jak balsam dla jego niespokojnej duszy. Nic go nie powstrzyma. Wolfgang Drakenswald nie poddaje się tak łatwo!
-Nie wiem jak ty Otto ale ja spełnię swój „obowiązek” trochę później. Celahirze czy mógłbyś wskazać mi dalszą drogę? Byłbym ci niezmiernie wdzięczny. Chyba że mógłbyś mnie tam doprowadzić osobiście.
Wolfgang był gotów do drogi. Czekał tylko na opinię Otta oraz Celahira.
 
__________________
Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein

Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę.
Yoda jest offline  
Stary 20-10-2007, 10:46   #214
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Zaraz obok plakatu z obwieszczeniem wisiał następnym narysowanym na nim był człowiek w skórzanej kurcie z halabardą oraz w hełmie na głowie.
Odczytać na nim można było.
„Jeśli jesteś silny i zdrowy straż miejska Middenheim przyjmie cię w swoje szeregi. Wysoki żołd, wikt zapewniony, możliwość zakwaterowania”.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 20-10-2007, 11:20   #215
 
3killas's Avatar
 
Reputacja: 1 3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany
Kiedy tak stał, oparty o ścianę o budynku, zauważył gnoma, pędzącego na złamanie karku w jego stronę, któremu uprzejmie machnął ręką na przywitanie. Gładko ogolony gnom z włosami poskręcanymi w śmieszne warkoczyki już miał pukać do drzwi, gdy nagle stanęła w nich Chloe z Wolfgangiem. Posłaniec wręczył jej kopertę i błyskawicznie się ulotnił. Dziewczyna przeczytała wiadomość i oznajmiła im, że ma coś do roboty. Elf nawet nie dopytywał się o co chodzi, wiedział, że rudowłosa medyczka była ciągle rozchwytywana.

Szli w stronę placu broni, wszędzie było sporo ludzi, ale bynajmniej nie było tłoczno. Ulice były szerokie, a domy eleganckie, Celahir lubił na nie patrzyć. Niektóre budynki były naprawdę wysokie i potężne, zawsze dziwiło go że się nie zawalają. Po krótkiej chwili dotarli do placu broni, gdzie opuściła ich Chloe.

Towarzysze w skupieniu wysłuchali żaczka, choć Wolgang na początku kręcił się niespokojnie, wyraźnie czymś zaprzątnięty.

-Celahirze czy mógłbyś wskazać mi dalszą drogę? Byłbym ci niezmiernie wdzięczny. Chyba że mógłbyś mnie tam doprowadzić osobiście. - spytał Wolfgang.

Otto i Wolfgang nie byli na razie skłonni spełnić swojego obowiązku, zresztą Celahir nie dziwił się im. – Oczywiście Wolfgangu zaraz pokażę Ci drogę. – po czym szczegółowo wytłumaczył kompanowi jak ma iść dalej.

-Na pewno trafisz! Do zobaczenia wieczorem, tak? – spytał na pożegnanie.

Zostali sami z Ottem. Obejrzeli ogłoszenie o naborze do straży, ale Celahir nie był tym zainteresowany. Na razie liczył na zdobycie jakiejś szybszej pracy, która nie zmuszałaby go do długoterminowych zoobowiązań.

- Otto, jaki masz plan na dzisiaj? Może przejdziesz się ze mną do dzielnicy targowej? Nie masz nawet pojęcia na jakie cuda można tam natrafić... Jeszcze przedwczoraj widziałem tam piękny miecz, ostry jak brzytwa, wspaniale zdobiony. Zakochałbyś się w nim – zaczął roztaczać przed nim wspaniałą wizję broni – więc jak?
 
3killas jest offline  
Stary 20-10-2007, 14:00   #216
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Otto po wysłuchaniu obwieszczenia lekko się skrzywił, nie podobało mu się zgłaszanie swojej obecności w mieście. Kiedy kompan wyraził swoje zdanie przytaknął mu, w końcu mają trochę czasu a zgłosić zawsze można się po południu. Kiedy Celahir wytłumaczył drogę Wolfgangowi ten bez zwłoki udał się w stronę wskazaną przez elfa. Przez chwilę oboje wpatrywali się w ogłoszenie o potrzebnych strażnikach ale nie zaciekawiło ono zbytnio Otta. Nie uśmiechało mu się zobowiązanie do dłuższej służby, ale jeżeli nie znajdzie nic innego będzie zmuszony do pojęcia jej. Pieniądź to pieniądź obojętnie jak zarobiony.

-Teraz nie mam nic do roboty. Chciałem się udać do świątyni Ulryka ale to może odrobinę zaczekać. Myślę, że obejrzenie takiego miecza będzie bardzo ciekawe.- uśmiechnął się -Chodźmy więc nie ma co tak stać o próżnicy.-
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 21-10-2007, 17:00   #217
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://dumaeg.googlepages.com/09Battles.mp3[/MEDIA]
Celahir i Otto pożegnawszy Wolfganga na skraju Wielkiego Parku udali się do Świątyni Urlyka położonej nieopodal.
Był to zaiste olbrzymi kompleks budynków oddających znaczenie głównej siedziby kultu. Przytłoczony jej ogromem Otto ze zdziwieniem spostrzegł, iż gdyby nie Celahir nie odnalazłby nawet wejścia do niej tak była ona przytłaczającą swoim ogromem.
Gdy weszli do środka w oddali spostrzegli mieniące się złotem i drogimi kamieniami podwyższenie, na którym płoną wieczny ogień.
- Witajcie…bracia, co sprowadza was do domu Urlyka – akolita, który do nich podszedł na chwilę zapomniał tekstu na widok elfa.

Wolfgan poinstruowany przez Celahira z łatwością odnajdował drogę spostrzegł też, iż zabudowa zmienia się ustępując na miarę miasta samotnym okazałym rezydencjom, kamieniczki o widocznym kupieckim charakterze.
Na dole zamieszkałej przez Susi kamienicy znajdował się sukiennik.
Wolfgang zadzwonił do drzwi. Po chwili drzwi otworzyła starsza kobieta zapatrzyła się na przystojną fizjonomię mężczyzny i po chwil zapytała.

- Słucham, w jakiej pan sprawie.
- Jestem starym znajomym jeszcze z miasteczka pani Susi Augsburg, proszę przekazać, iż przyszedł ją odwiedzić Wolfgang Drakenswald.
- Proszę za mną do salonu poinformuję panią – wprowadzając go do salonu.
Po chwili do salonu weszła Susi taka sama, nie jednak się zmieniła nawet wypiękniała.
Podeszła i podała mu rękę do ucałowania.

- Witaj Wolfgang. Cieszę się, iż cię widzę, co porabiasz – uśmiechała się, lecz jej oczy, które tak dobrze zapamiętał były smutne.


Doktor Grawer uśmiechnął się, do Chloi.
- Wiedziałem, iż na ciebie można liczyć, jak już wcześniej mówiłem trzeba dokonać sekcji. Zlecenie otrzymałem od najwyższych czynników miejskich i dlatego zalecana jest pełna dyskrecja. To, czego się tutaj dowiesz powinno pozostać pomiędzy nami. – mężczyzna wstał i skierował się w stronę sali operacyjnej dziewczyna szybko podążyła za nim wszakże nie pierwszy raz bywał w tym domu.

Na stole przykryte białą materią poznaczoną śladami krwi leżało ciało.
- Zanim obejrzysz sobie je wiedz, iż był to przed śmiercią szlachcic już do pewnych wniosków doszedłem, ale chciałbym jeszcze je przedyskutować z osobą znającą się na medycynie i dyskretną.

Wtedy to też odsłonił ciało widok zaiste był okropny ciało wyglądało jakby częściowo zdjęto z niego skórę tak, iż rozchylała się ona na podobieństwo skrzydeł zaś na plecach pozostał nie zdjęta. Skóra twarzy została brutalnie wydarta odsłaniając połamane zęby mostek został rozerwany a w środku nawet na pierwszy rzut oka brak było płuc i serca. Gdy medyczka przejrzała się dokładniej spostrzegła, iż brakuje również mózgu został wyrwany przez usta. Ciało sprawiało wrażenie, iż krwawi.

- Tak wygląda od momentu, gdy przynieśli do mnie tego biedaka, co o tym myślisz?.

Feilx spieszył się na spotkanie z Wigilfordz’em magistrem ognia jednym z przełożonych Middenheimskiej Gildii Czarodziejów i Alchemików. Na jednym z straganów udało mu się kupić bardzo ciekawe pergaminy. Po przejrzeniu stwierdził, iż może to wykorzystać lub sprzedać z zyskiem. Felix zafrapowany nie zwracał uwagi na kręcącego się pod nogami Amosa, przeglądając papiery zderzył się z przechodniem i wylądował na ulicy.

Przechadzając się po ulicach, Lilawander stwierdził, iż znajduje się niechybnie w jednej z lepszych dzielnic miasta. Wskazywały na to okazalsze budynki i wielkie jak na gród parcele, na których stały przy niektórych nawet widać było zapuszczone w tej chwili ogrody. „Nawet rośliny ucierpiały w tym oblężeniu” ze smutkiem skonstatował.

Zapatrzony w architekturę nie zawuwarzył innego przechodnia i padł na niego przewracając się wraz z nim na bruk.
Lilawander zauważył przed swoją twarzą szczęki olbrzymiego psa z głębi gardła bestii wydobywał się głęboki warkot. Bestia prezentowała swoje zęby w całej okazałości.

- Spokojnie, spokojnie. Dobry piesek, dobry... - mówił powoli, trzymając otwarte ręce przed sobą, poczym wstał i powoli się wycofał. Po chwili udało mu się bezpiecznie wycofać.
Pies cały czas podążał za sprawcą zamieszania czekając na rozkaz pana. Elfowi została odcięta droga ucieczki. Osoba, na którą wpadł Lilawander powoli podnosiła się z ziemi podnoszą z ziemi upuszczoną książkę i różnego rodzaju szpargały. Spostrzegł, że był tam papier, z jednych tajnych symboli gildii. Poznał to po charakterystycznym żółtym kolorze laku i odpitej tuż przy nim charakterystycznej pieczęci gildii.
W uliczce oprócz nich nie było nikogo. Chłopak w dalszym ciągu mozolił się ze zbieraniem papierów. W momencie, gdy Lilawander próbował zbliżyć się do zbierającego papiery chłopaka z gardzieli psiska wydobył się głuchy warkot sierść na grzbiecie nastroszyła się. W tym momencie Lilawander zrozumiał gdzie widział podobne psy. Bestia z całą pewnością była psem obronnych do złudzenia przypominającym psy bojowe wykorzystywane w armii, niewiele tylko mniejsza była od tych wykorzystywanych przez gildię do pilnowani niektórych obiektów.

Chłopak po chwili pozbierał szpargały i w końcu podniósł wzrok na ciebie wtedy dopiero Lilawander zauważył, iż przy pasie chłopak, wisi miecz. Mimo to chłopak nie wyglądał na wojownika. Spojrzał na psa i badawczo na ciebie.

- No tak, kolejny typowy przedstawiciel tego miasta – chłopak otrzepał się z kurzu - czy tu na północy znacie takie słowa jak "dziękuję" czy "przepraszam"? Amos , noga.

Nim Lilawander miał czas się przedstawić lub przeprosić z niedalekich drzwi wyszło dwóch drabów z pałkami rzeźbionymi w pieści i po dwóch wyszło z uliczek odcinając dyskutującym drogę.

- Cóż my tu mamy, dwóch do oskubania zapędziliście się na nasz teren, będziemy musieli wam dać nauczkę. – powiedział drab jako jedyny odziany w kolczugę wyjmując z za pasa morgensztern. W uliczkę wpadł jeszcze jeden.
- Uważajcie na tego chłopaczka z psem to czarownik zabił wczoraj Szczęściarza, nic ci twoje czary nie dadzą mam amulet przeciw twoim czarom – powiedział chwytając się za medalion zawieszony na szyi. Jeden rzut okiem upewnił Felix’a i elfa, iż jest to błyskotka bez właściwości magicznych.

- Nie chcemy z wami zwady – odpowiedział chłopak. Lilawander wyczuł jak wokół młodzieńca zaczęła zbierać się energia Hysh.

- Ot jak ładnie zapłacicie nam, więc razem. Na nich pięści. – zawołał przywódca.
- Amos bierz ich! – zawołał chłopak. Lilawander zauważył, ze wyjął on jakąś strzałkę, którą następnie cisnął w prowodyra. Wbiła się w jego kolczugę lekko zdezorientowany wojownik zatrzymał się na chwilę. W tym czasie pies dopadł jednego z bandziorów i wczepił się kłami w rękę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 05-02-2008 o 13:23.
Cedryk jest offline  
Stary 21-10-2007, 17:33   #218
 
3killas's Avatar
 
Reputacja: 1 3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany
Celahir z Ottem w końcu zdecydowali, że najpierw wstąpią do świątyni Ulryka, a potem odwiedzą targowisko. Złotą kopułę widać było już z daleka, wyglądała jak słońce chowające się za budynkami Middenheim. Szli wolno, elf starał się pokazać towarzyszowi wszystkie interesujące miejsca i rzeczy, jakie mijali po drodze, a w wiecznym mieście było ich wiele...

Po drodze kupił parę zielonych jabłek, a jedno z nich rzucił ze śmiechem Ottowi. Zapowiadał się piękny, spokojny dzień.

- Powiedz mi Otto, co Cię sprowadza do Middenheim? – spytał z ciekawością.

Świątynia Ulryka, była w jego mniemaniu, chyba najwspanialszą budowlą miasta. Piękne, śnieżnobiałe ściany, cudowna złota kopuła, mistrzowskie płaskorzeżby i monumentale pomniki przed drzwiami, a raczej wrotami wysokimi na przynajmniej 4 metry...

Choć widział ją już wiele razy, to nie potrafił oprzeć się podziwowi dla tego cudu i razem z Ottem stanął jak wryty z rozdziawionymi ustami.

Zabawną rzeczą było to, że elf nigdy nie był w środku. Codziennie przekładał wizytę na kolejny dzień, bo ciągle coś mu wypadało. Pierwszą rzeczą, która zauważył po wejściu, było proste, kontrastujące z zewnętrzną fasadą budynku wnętrze. Pusta sala, z surowymi kolumnami, na środku której, na podwyższeniu płonął wieczny ogień, hipnotyzujące płomienie przykuły na chwilę jego uwagę... Z zadumy wyrwał go głos akolity - Witajcie…bracia, co sprowadza was do domu Urlyka - tu urwał, patrząc na elfa w taki sposób w jaki Celahir przed minutą patrzył na świątynię... – Eee... ja tu tak tylko popatrzeć – zrobiło mu się głupio i język plątał mu się w gębie. Patrzył na Otta, prosząc go spojrzeniem o przedstawienie swojej sprawy i wydobycie go z zakłopatania.
 
3killas jest offline  
Stary 21-10-2007, 18:01   #219
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Mijając jeden ze straganów Celahir kupił kilka jabłek, jednym z nich poczęstował Otta. Było zielone i przyjemnie kwaskowate.

"-Powiedz mi Otto, co Cię sprowadza do Middenheim?-"

Wojownik roześmiał się.

-To co i innych, chęć zarobku. Teraz kiedy kraj jest wyniszczony tylko w większych miastach takich jak to można jeszcze znaleźć uczciwą pracę. Można rzecz jasna zajmować się jeszcze rabunkiem na traktach ale ja nie z tych co siłą zabierają innym.-

Otto przerwał zobaczywszy kompleks świątynny, ze zdumieniem wpatrywał się w potężną sylwetkę budynku. słyszał rzecz jasna, że przewyższa ona wszystko co do tej pory widział lecz mimo budowla przytłaczała swoim ogromem. Kiedy weszli do środka pierwszym co rzuciło się w oczy wojownika było podwyższenie z wiecznym ogniem. Otto poczuł się dumny z tego, że należy do wyznawców boga, którego świątynia jest tak wspaniała.
Kiedy tak wpatrywali się z Celahirem w złocenia i kamienie szlachetne stanowiące część wystroju podszedł do nich akolita.

"-Witajcie…bracia, co sprowadza was do domu Urlyka-"

Akolita zająknął się zobaczywszy elfa. Celahir pospiesznie udzielił wyjaśnienia.
"-Eee... ja tu tak tylko popatrzeć-" po czym spojrzał prosząco na Otta.

-Przyszedłem podziękować za łaskawość naszego pana Ulryka. Poza tym grzechem byłoby nieodwiedzenie tego miejsca będąc w Middenheim nieprawdaż? To jest mój przyjaciel, który wskazał mi drogę, przyszedł podziwiać zmyślność budowniczych, którzy postawili te mury.- uśmiechnął się do akolity.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 22-10-2007, 17:27   #220
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Przechadzając się po mieście Lilawander w najmniejszym stopniu nie przewidywał wydarzeń, jakie wkrótce miały nań spaść niczym fala uderzająca w skalisty brzeg. Podziwiał architekturę miasta, bo w końcu rzadko miewał okazję by zwiedzać najwspanialsze miasta jakie powstały dzięki pracy ludzkich rąk – choć i nie tylko ludzkich, z właściwą sobie dociekliwością zauważał co jakiś czas elementy krasnoludzie a nawet elfie. Chciał na chwile zanurzyć się we wnętrzach ogrodów, jednak wyniszczona roślinność odebrała mu cały zapał. Postanowił zostawić zwiedzanie na inny czas, gdy ogrody i roślinność w nich wydobrzeje, tymczasem odmówił krótką modlitwę do Karnosa, by miał w opiece rośliny i zwierzęta tego miasta, domyślał się, że niewiele osób zwracało Karnosowi uwagę na to miejsce, choć z drugiej strony ludzie utrzymywali, że Tall jest prawdziwym bogiem przyrody. Lilawander jednak doskonale wiedział który bóg pojawił się pierwszy i naprawdę, a który był tylko odbiciem tego prawdziwego. To i tak nie miało większego znaczenia liczyła się intencja modlitwy i jej zakres, dzięki czemu modlitwy do Talla czy Karnosa i tak trafiały w jedno miejsce niezależnie od nazwy boga.

Z zamyślenia wyrwał go upadek oraz szczęki bestii śliniącej się tuż nad elfem. Na moment sparaliżowało Lilawandra, wiedział, że najmniejszy ruch lub dźwięk może być źle przez psa odebrany, a wówczas jedynie chwila dzieliła by go od rozerwanego przez bestię gardła… Po chwili jednak właściciel psa uspokoił bestię. Elfowi ulżyło chciał podziękować młodemu człowiekowi i przeprosić go za wpadnięcie, nim jednak zdołał wykrztusić choć słowo zaczęły się kolejne kłopoty. Lilawander wiedział już, że znajduje się w towarzystwie młodego maga, energia jaką zaczął wokół siebie zbierać oraz słowa bandziorów upewniły go w podejrzeniach.
Przez ułamek sekundy elf bił się z myślą czy powinien ujawnić moce. Ilość napastników nie pozostawiła mu jednak wyboru. Nawet jeśli później będzie musiał uciekać z miasta to wolał być żywym uciekinierem niż być martwy.

Agrimie przybądź – zwrócił się w myślach do sokoła - nie atakuj dopóki Cię o to nie poproszę, ale bądź tuż nad nami
- "Dobrze Panie" –usłyszał w odpowiedzi.

"Pięciu na nas dwoje… poprawka troje" – gdyż bestia była równowartościowym przeciwnikiem-" będzie ciężko". Lilawander musiał w oka mgnieniu ocenić, które z posiadanych zaklęć będzie w tej sytuacji najlepszym wyjściem. W tym momencie bez znaczenia było jak mocnej magii użyje, chłopak i tak się zorientuje, że ma do czynienia z magiem."Trudno , muszę przyjąć to ryzyko, inaczej obaj będziemy martwi "– pomyślał po czym szybko zabrał się do roboty.

Najpierw musiał opanować wiatry magii. Ulgu – wiatr właściwy dla jego ścieżki który przywołał był niezwykle trudny do opanowania. Wymykał się, ukrywał, zmieniał wygląd – tak najprościej można opisać kłopoty elfa w posługiwaniu się tym wiatrem, choć nie należało tego traktować dosłownie, elfowi brakowało słów na opisanie tego z czym miał do czynienia. Każdy wiatr nosił za sobą inne problemy, inne sposoby kontroli – dlatego też zazwyczaj magowie koncentrują się na jednym. Elf miał to szczęście, że jako przedstawiciel wieloletniej i długożyjącej rasy miał dość czasu by w przyszłości zająć się i innym wiatrem, to była jednak kolosalna odległość w czasie więc nie zastanawiał się nad tym głębiej.

Lilawander zaczął kontrolować napływający wiatr po to by chwilę później rzucić zaklęcie ciemności, jedynie w niej widział pomoc przeciwko przeważającej liczbie wroga. Miał tez nadzieję, że w ciągu najbliższych chwil ciemności zdoła zmniejszyć przewagę wroga. Jeśli nie, to zawsze pozostawała możliwość ucieczki. Najbliższa runda była decydująca. Wiedział, że bez ciemności za moment polecą w nich ataki z kilku stron, wątpił, aby udało mu się to przeżyć…

- Aep sirglid, Werom kreos sinGUTES aleof MALENDA!!! Wyraźnie akcentował każde słowo a ostatnie z nich niemal wykrzyczał. Czuł jak poprzez palce przepływa energia, której zadaniem jest wytworzenie strefy mroku, która obejmie bandytów.

"'W ciemności pies będzie mógł atakować na węch. Jeżeli uda mi się wyeliminować choć jednego to ich przewaga stopnieje do zera, potem będzie już z górki…"

Poczuł, że zaklęcie mu wyszło a mrok wkrótce zaleje to miejsce, z drugiej strony miał przeczucie, że wiatr znowu spłata mu jakiegoś figla, miał jedynie nadzieję, że nie będzie to nic poważnego.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 22-10-2007 o 17:34.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172