Widząc, że stwór pada na ziemię baz tchu po jego uderzeniu, ucieszył się w duchu.
~~A więc jest sposób aby je pokonać~~
Wtem jednocześnie zdarzyły się dwie rzeczy: wielkie posągi jaszczuroludzi ożyły, starając się trafić Naiserię, i Silwinin zaczął krzyczeć z bólu. Elf zobaczył rosnące na jego stopach bąble.
~~Kogo bronić? Komu pomóc?~~ nad tymi pytaniami zastanawiał się przez pół sekundy. Pobiegł w stronę Naiserii wyciągając sztylet z pobliskiego stwora i rzucając go następnemu. Jeżeli trafiłby i ten by zginął od razu, biegnie w jego stronę, wyciąga sztylet i biegnie do szlachcianki. Kiedy już będzie przy niej, odwraca się przodem do potworów przygotowując się do walki.
Jeżeli wszystko się uda będzie to wyglądać w ten sposób: