-Haha! Kiepski z ciebie łgarz, mój drogi Orlito. Wiem, że ta banda wieśniaków przysłała was tutaj aby mnie ubłagac abym dał im spokój.-powiedział Lord aroganckim głosem-Nie sądziłem, że wielcy Skrzydlaci przybędą do mojej warowni z rozkazu jakiś wieśniaków!!-roześmiał się głośno.-Możemy pójśc na taki układ, stoczymy walkę. Ja z moimi przyjaciółmi-tu pokazał na maga oraz tajemniczego mężczyznę-przeciwko wam. To jak przyjmujecie wyzwanie? Pamiętajcie, walczymy na śmierc i życie. Zastanówcie się czy warto umierac dla jakiś tam wieśniaków. Jeżeli się zgadzacie to spotkamy się przy kamiennych kręgach na południe z tąd. Łatwo tam trafic. A teraz żegnam, jestem znudzony waszym towarzystwem.-Odwrócił się na pięcie i wszedł do zamku.
Zbliżała się godzina 13 więc strażnicy poczuli głód. Jeżeli chcieli stawic się na kamiennych kręgach, mieli czas aby coś upolowac i zjeścl. |