- Nie ma żadnych tuneli pod miastem, żadnych znajdujących się poniżej poziomu kanałów. - rzekł Turam. - Jest tylko ten tunel ze świątyni Świetlistego Sokoła, o którym wiem tylko, że jest.
Elf zachłysnął się winem, zakasłał i zaklął głośno. - Na mrocznych bogów! Jak to nie ma tuneli? Krasnoludy nic nie zbudowały poza kanalizacją? Czy ta rasa upadła aż tak, by nie zabezpieczać się?! - elf był wściekły. Znał troche krasnoludy i wiedział, że mali brodacze zawsze mieli jakieś wyjście, zawsze byli przygotowani do ewakuacji, odwrotu czy ucieczki - jakkolwiek by nie nazwać czynności opuszczania domu w pośpiechu. Po dosć długiej chwili, podczas której Rasgan wypił trzy, a może cztery kielichy wina i odrobinę się uspokoił przemówił ponownie. - Trudno więc. Będziemy musieli poczekać na Aydenna. Mam nadzieję, że odnajdzie drogę przez świątynię. - elf usiadł spokojniej. Przeszło mu. Nalał sobie kolejny kielich wina, siedział i rozmyślał o druidce. Zastanawiał się co ma z nią zrobić. Z jednej strony pragnął jej, z drugiej zaś wiedział, że i tak nic dobrego z tego nie wyniknie. Wiedział, że skończy się to jak zawsze - tragicznie dla niego.
__________________ Szczęścia w mrokach... |