Rod rzucił się w stronę uciekającego wierzchowca, ale po dwóch krokach zatrzymał się. Zaklął półgłosem widząc, jak kończy się podróż rumaka na dno wąwozu.
"Dobrze, że nie siedziałem na jego grzbiecie" - pomyślał. - "Za to teraz czeka mnie piesza wędrówka, chyba, że..."
Spojrzał na zapasowego konia, którego prowadził Iondhen.
- Pozwolisz? - spytał wskazując zapasowego konia.
Schodząc na dół odpowiedział na pytanie Iondhena.
- Nigdy czegoś takiego nie słyszałem i jestem pewien, że nie chciałbym zobaczyć.
Przystanął na parę sekund obok leżącego konia, by zabrać swoje rzeczy.
- Mam nadzieję, że to coś, tam za nami, zadowoli się tym, co tu leży - wskazał głową nieszczęsne zwierzę - i nie będzie nas ścigać.
Ruszył szybko na drugi brzeg rzeki.
- A jeśli zacznie nas gonić... - przerwał i pokręcił głową. - Wtedy może lepiej stawić mu czoło na skraju wąwozu - machnął ręką w stronę, gdzie stali Jadarit, Thalmir i Kerende.
- Ale może nas nie zobaczy - dodał przyspieszając.
"Ktoś chyba wykrakał, opowiadając o potworach" - pomyślał. |