Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2007, 14:05   #37
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Tam gdzie jedziecie prawo nie obowiązuje i tak bylibyście bezpieczni - uśmiechnął się krzywo Sir Edgar - no na pewno ze strony prawa nic by wam nie groziło.
- Damy wam jednego ze zbrojnych do towarzystwa do granicy, więc nic wam nie będzie groziło do czasu.




"No pięknie" – pomyślał Tupik –" jeszcze tego brakowało, obstawa będąca oczami i uszami księcia… Po cóż innego miałby wysyłać woja, gdy może miast niego dać nam pismo, na nic więcej nie nalegamy przecież. Książe widać głupi nie jest, chce pilnować nas w naszej misji, trzeba będzie poszukać zabezpieczeń przed jego działaniami, choć łatwe to z pewnością nie będzie."

Książę roześmiał się na pytanie Gabrielii.
- Słyszałem, słyszałem, no oficjalnie jest ważna na terenie całej Bretanii, lepiej by było jednak abyś się na ziemiach hrabiny nie pojawiała.

"No tak, ochrona ochroną a jak widać realia swoją drogą idą. Rozumiem, że odpuszczenie win nastąpiło jedynie wobec prawa i księcia, co nie przeszkadza szlachcie wymierzać sprawiedliwości na własną rękę – chyba o to mu chodziło. Gorzej, jak Książe sam postanowi zignorować łaskę, jaką nas obdarzył… "

Tupik jakby przewidział nadchodzące wydarzenia.

Dalszą przemowę zakłóciło wejście pięciu zbrojnych czterech niosło załadowane kusze ich dowódca podszedł do sir Edgara i podał zalakowany list.
- Zabrać tego Henri Baseur’a, gnidę trzeba zbijać zawczasu zanim urośnie w siłę. Wyprowadzić i powiesić - zabrojni szybko otoczyli wskazanego przez zarządcę bohatera i rozbroili. Potem wyprowadzili.

Spojrzał niepewnie na wyciąganego towarzysza, z początku chciał mu pomóc, lecz dobrze wiedział, że nie mają szans ze strażnikami, właściwie to może i były jakieś szanse na wygraną, ale halfling obawiał się, że osobiście walki tej by nie przeżył. Spojrzał więc jedynie smutno na towarzysza, cofnął się by w razie jego oporu nie dostać przypadkiem. Rzucił też niepewne spojrzenie reszcie drużyny sprawdzając ich reakcję. Chyba każdy był lekko zaszokowany…

Po chwili przyszedł rycerz, który najwyraźniej zamierzał się przyłączyć do wyprawy. "Ciekawe czy jest oddany księciu?" Tupik, który już niemal czuł wyprawę w której miał wolną rękę, na skutek wydarzeń i oświadczeń księcia pojął, że niezupełnie ją miał. Wyglądało na to, że możliwości i rodzaj działań, jakie będzie mógł podjąć zostały dramatycznie ograniczone… Choć zawsze jeszcze pozostaje zignorowanie strażników i tłumaczenie swych postępków dobrem misji, Książe z pewnością oczekiwał efektu bez względu na podjęte środki – spalone, spacyfikowane wioski są tego najlepszym przykładem.

-Dziękuję panie, że raczyłeś poświęcić mi swój czas. Zwę się Robert de Bleis przybyłem ponieważ doszły mnie słuchy iż w okolicy grasuje rabuś zwany Guido le Beau i organizowana jest grupa mająca go schwytać. Jako rycerz nie mogłem pozwolić aby taka możliwość wsławienia się mogła mnie ominąć. Tak więc jeśli znajdzie się miejsce i dla mnie chętnie wyruszę ująć rabusia.-


Ponieważ Książe milczał, a rycerz zdawał się też po części przemawiać do grupy, halling z właściwą sobie werwą włączył się w rozmowę. Ukłonił się rycerzowi – lekko słabiej niż do dworki księżnej. Tym razem nie wywijał już berecikiem, jedynie osoby blisko z księciem związane, lub od których dużo zależało wobec halflinga zasługiwali na ten zaszczyt.

- Szanowny Panie Sir Robercie de Eblis, właśnie jedna z osób, które miały wziąć udział w wyprawie została z tej wyprawy wycofana… Tak więc miejsce z pewnością się znajdzie, a i mi miło będzie gdy w towarzystwie tak szlachetnej persony podróżować mi przyjdzie.

Tupika cieszyło jedno, tym razem Książe gdyby chciał wycofać się z danego słowa i obietnicy naraziłby się przedstawicielowi szlachty. Nawet prawo nie było tak dowolne jeśli osobą skazaną był szlachcic, cała reszta nie miała szans nawet w uczciwym procesie jeśli była niższego stanu. Nowoprzybyły mógł być ich jedyną nadzieją na przymuszenie księcia do wywiązania się z własnych słów – gdyby przyszło mu zmienić zdanie. Dla pewności sytuacji powtórzył więc propozycję księcia tak, aby rycerz nie miał wątpliwości co obiecał im Książę. Co innego gdy sam zobaczy, że Książe nie zaprzecza, a co innego gdyby po wyprawie Książe zasłaniał się tym, że nic nie obiecywał a rycerz musiałby uwierzyć słowom księcia lub naszym… Tupik nie miał wątpliwości komu rycerz musiałby uwierzyć, a tak nie będzie trzeba niczego udowadniać – uśmiechnął się w duchu.

- Sir Robercie de Bleis wiedz jednak, że nie tylko sława i chwała czekają Ciebie za wykonanie misji, Książe bowiem w swej wspaniałomyślności przyobiecał nam wszystkim odpuszczenie przewinień uczynionych na terenie Bretonii, ale czym i ta nagroda jest w przyrównaniu do hrabstwa Bauoi jakie obejmiemy wspólnie we władanie jeśli wyprawa nasza sukcesem się zakończy w co nie wątpię.

Ukłonił się księciu nie zapominając o bereciku, którym sprawnie zamiatał przez chwilę podłogę – dla podkreślenia „szacunku” i „wdzięczności” jakie wobec księcia żywił. Przez moment zebrało mu się na kichanie, od pyłu wznieconego intensywnym zamiataniem, powstrzymał się jednak w ostatniej chwili.
 
Eliasz jest offline