Glorima powoli niecierpliwiło już to całe przedstawienie, minęły co najmniej już dwa kufle, a ta wizyta wcale nie chyliła się ku końcowi. Ziewnął skrycie, zasłaniając się ręką, co by nie urazić księcia ani postronnych osób swoim zachowanie nie urazić. W pewnej chwili wszedł opancerzony człowiek, który oddał należną cześć księciu, zdejmują z głowy hełm.
- Jak można walczyć w pełnej zbroi? Nie uciekniesz, a i ruchy mocno krępuje. Ja tam wolę odchylić się przed ostrzem niżeli dać się uderzyć w stal. – odrzekł cicho znowu, tylko aby jego towarzysze to słyszeli. W jego glosie można było usłyszeć wyraźne znudzenie, jednak pewnie nie tylko jemu się to nie podobało.
Za to niziołek wydawał się być w swoim żywiole. Długie rozmowy, dywagacje na tematy mało ważne były pewno jego chlebem powszednim, jak nic będzie gadał za wszystkich. Gdy usłyszał o tym, że moa ich odprowadzać żołnierz księcia, skrzywił się lekko. Tak więc nie dane nam będzie fikać wysoko… a szkoda. |