Thalmir patrzył jak jego towarzysze w pośpiechu wdrapują się na brzeg wąwozu. Nagle po drugiej stronie rzeki zza drzew wyskoczył stwór, przed którym chcieli uciec. Nie wyglądał na nic o czym słyszał i czytał mag. Jednak bestia była niebezpieczna i Thalmir nie miał co do tego wątpliwości.
Nagle zauważył, że przed bestią ucieka jakiś człowiek. Mag wiedział, że nie mogą mu pomóc. Ze smutkiem i współczuciem patrzył jak stwór rozszarpuje nieszczęśnika. Bestia nie poprzestała jednak na jednej ofierze i szybko ruszyła w ich stronę. Wyjął strzały, które podarował mu rod. Wbił w nie wzrok, otworzył dłoń i cztery strzały uniosły się w powietrze. Thalmir w tym momencie był jakby w innym świecie, skupił się tak jak najlepiej umiał. Nagle machnął ręką jakby odganiał natrętną muchę. Cztery strzały pomknęły przecinając powietrze kierując się wprost w łep bestii.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane,
Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |