Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2007, 21:56   #127
dziobon
 
Reputacja: 1 dziobon ma wyłączoną reputację
Antoni jak zawsze stał z boku całej sytuacji niewiele mówiąc. Choć wydawało się, że nie obchodziło go ta sytuacji, bo było wręcz przeciwnie. Przeżywał to tak bardzo mocno jak reszta drużyny. Tylko nie bradzo wiedział co powiedzieć w tej sytuacji aby nie palnąć czegoś głupiego, czegoś, co pogrąży ich w gorszą sytuacje. Nieźle się pocił obserwując wyrywającego się półorka do obcięcia im głów. Chyba pierwszy raz od początku przygod Antoni czuł się nie swojo i nie bardzo wiedział co robić. Stracił swoją pewność.

Sytuacja nie miałą swobodnego przebiegu. Raz można pomyśleść, że już zostali uratowani, a tu zaraz jakiś orczy półgłówek wyskoczy, że chcę ich poćwiartować. To właśnie było ta przerażająca część. Nie wiadomo było jak to wszystko się skończy. Ale pomimo wszystkiego czasu działał na korzyść skazańców.

Wkrótce wszyscy się mogli o tym przekonać. Runy pięknie i nieoczekiwanie, jak za pierszym razem, zaświeciły wypełniając sale blaskiem. Na dodatek ten odgłos idących stóp. To mógł być tylko jeden człowiek - Krunng'Har. Odczuł przerażenie, strach. - Cholera! Przekonacie się teraz głupcy! - powiedział nagle, wybierająć dziwną okazję na powiedzenie czegokolwiek. Mógł przecież usłyszeć go Krunng'Har. Mimo tego, iż zapowiadało się ciekawie, wierzył, że może to być moment, w których dowiedzą się o co tu w ogóle chodzi i najważniejsze, czego do cholery chciał od nich cały Krunng'Har.
 
__________________
"Za stodołą, gdzieś na płocie,
kogut gromko pieje,
zaraz przyjdę, miła do cię,
tylko się odleję" - A.Sapkowski "Coś się kończy, coś zaczyna"
dziobon jest offline