Nirel stał z Mi Raazem w pobliżu drzwi kuchennych i z beztroską miną przeżuwał właśnie wędzony kawał mięsa. Od czasu do czasu tylko, nadal prowadząc rozmowę z druhem przechodził w pobliże różnych mebli kuchennych i ot tak, po prostu zaglądał do wnętrz, niczego konkretnego nie szukając. Czasem jednak zaglądał do spiżarni, mając nadzieję, że za kolejnym razem jednak zauważy jakiś smakołyk, który mógłby zjeść, a którego wcześniej mógł nie dostrzec. - mówię Ci stary, to nie to, że jestem obżartuchem. Nie często mam sposobność, to sobie skosztuję specjałów bogaczy. - Spojrzał do kolejnej spiżarki i z zadowoleniem dostrzegł kilka niewielkich baryłek, mogących być w jego mniemaniu baryłkami piwa. Szybko rozejrzał się za kuflami, dzbanami, pucharami, czy innymi pojemnikami na trunki. Dziwiło go trochę, że w kuchni nie ma nikogo ze służby ale założył, że skoro sam może się obsłużyć, to nie powinien się tym przejmować. Szybko nalał płynu z baryłki do dwóch niewielkich pucharków, jakie znalazł i stwierdziwszy, że może być to wino, a nie miał doświadczenia, by stwierdzić rodzaj, czy jakość - wypełnił oba puchary do połowy i ruszył w stronę Mi Raaza - poza tym - rzekł z uśmiechem sokolnik - skoro nikt nie zabraniał, a wolne w moim przekonaniu znaczy, że mam sam decydować, co w tym czasie robię, to robię, co chcę. - wyciągnął rękę z pucharem w kierunku mnicha - trzymaj. nie wiem, jak tobie, ale od długiej rozmowy zasycha mi w gardle - Sam też wychylił puchar, pociągając solidnego łyka napoju. - a tak poza tym, to co zamierzasz, jak już kupiec nas zwolni? I jak sądzisz? jak długo to potrwa, ta cała najemna robota? Ciekawe, po co mu tak duża ochrona w posiadłości, w której zaledwie kilka osób pojawia się i znika a wokół nikogo, tylko głusza... - Czy panowie mogliby mi pomóc wnieść moje bagaże do środka? Dopiero przed chwilką tu przybyłam i nie spotkałam nikogo, kto mógłby przyjść mi z pomocą... - Rozległo się od drzwi i Nirel od razu obrócił sie w tym kierunku. W drzwiach stała elfia panna, której do tej pory nie zauważył. Skąd ona się tu wzięła? Zdziwiony wyraz twarzy powędrował w kierunku Mi Raaza a potem z powrotem na elfią pannę. Odstawił puchar na najbliższą szafkę, tuż koło pieca i szybko przełknął ostatni kęs wędzonego mięsa. Z zakłopotaniem zwrócił się do nowo przybyłej - yhm... eee, no pewnie tak, ale kim jesteś? Jakie bagaże? Mieszkasz tutaj? Jeszcze raz z zakłopotaniem spojrzał na mnicha i znów odwrócił się w stronę elfki. Można było pomyśleć, że młodzieniec był zakłopotany i po części tak było, ale dobry obserwator, jakim był tropiciel używał takich forteli, by, udając zakłopotanie i niezdecydowanie, obserwować kogoś kątem oka, nie dając po sobie poznać, że w rzeczywistości przygląda się komuś uważnie. Tej kobiecie natomiast można było się przyglądać w nieskończoność... szczególnie atutom jej ciała...
__________________ Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia... |